Zdrowie
Like

List do rolników i konsumentów

17/06/2014
284 Wyświetlenia
1 Komentarze
18 minut czytania
List do rolników i konsumentów

Konsumenci: Posłuchajcie – czy chcecie żyć? Czy chcecie mieć na talerzu coś co nadaje się do jedzenia?  Czy naprawdę wierzycie, że to co na co dzień kupujecie w Tesco i w innych hipermarketach, odpowiada waszemu zapotrzebowaniu na wartościowe pożywienie? Czy w ogóle Was to obchodzi? A może jesteście „zbyt zajęci żeby się tym zajmować”?  Czy chociaż czytacie etykiety na opakowaniach? Czy wiecie co oznaczają te wszystkie „e” z cyferkami? To sztuczne konserwanty, barwniki i inne dodatki, które stanowią znaczącą część „jedzenia” jakie spożywacie.  Czy zdajecie sobie sprawę jaki mają wpływ na Was, na Wasze dzieci, na Wasze wnuki?

0


 

 

No więc powiem Wam: one niszczą Wasz system immunologiczny. To one rujnują Waszą naturalną zdolność do obrony przed chorobami. To one usztywniają wasze naczynia krwionośne i blokują zastawki w sercu. To one zwiększają szanse na to, że dostaniecie raka. Czy zauważyliście, że ludzie coraz ciężej i częściej chorują? Jeżeli nie, to znaczy, że przespaliście ostanie dziesięć lat. Jak często w ostatnich czasach czuliście, że „naprawdę nic Wam nie dolega”? Nie często? Czy zastanawialiście się dlaczego?

 

Czy interesujecie się jakością tego co dostarczacie do waszych brzuchów? Tak? To w takim razie dlaczego nadal chodzicie do tych wielkich supermarketów, które sprzedają Wam ładnie opakowane śmieciowe żarcie.  Czy wiecie, że „świeża żywność” jaką oferują, nigdy nie ma mniej niż 5 dni, i że często objechała pół świata zanim do Was dotarła? Że ta żywność pochodzi z ogromnych monokulturowych pól, na których gleba nasycona jest pestycydami, herbicydami, fungicydami i azotanami? Nie wiecie czym są azotany?  To toksyczne stymulanty zmuszające rośliny do tego by rosły szybciej i osiągały większe rozmiary niż dzieje się to w naturze. Wszystkie wielkie gospodarstwa towarowe ich używają. Pozostałości po azotanach przenikają do wody, którą pijemy i do naszych żołądków, Tak samo dzieje się z pestycydami, herbicydami i fungicydami. Czy już pojmujecie na czym to wszystko polega?

 

To jednak jeszcze nie koniec! Nie, bo za każdym razem gdy kupujecie jakiś produkt piekarniczy to jest prawdopodobne, że do mąki dodano genetycznie zmutowanej soi. Czy zastanawialiście się jaki to ma na Was powolny, rozłożony na długie lata wpływ? Nie? Tak samo nie zastanawiają się międzynarodowe korporacje, które czerpią zyski z ich sprzedaży. Jednak jesteśmy w posiadaniu mocnych dowodów na to, że przyczyniają się one do utraty naturalnych zdolności rozrodczych i – tak! – czynią Was bezpłodnymi.  Aha, nie obchodzi Was, że Wy i Wasze rodziny możecie nigdy nie móc posiadać dzieci. Chcecie narazić się na ryzyko utraty najcenniejszego daru prokreacji poprzez spożywanie produktów GMO? GMO znajdują się nie tylko w produktach piekarniczych, ale także w nabiale i mięsie pochodzącym od zwierząt karmionych genetycznie modyfikowaną soją i kukurydzą. Czy wiecie o tym, że obecny rząd odrzucił zakaz importu pasz z GMO do naszego kraju? Że nawet oficjalnie nie zakazał uprawy genetycznie modyfikowanych roślin w Polsce. Czy macie zamiar udawać, że nie widzicie jak Wasz rząd pozwala na nieodwracalne genetyczne skażenie Waszego łańcucha pokarmowego i zniszczenie pięknego krajobrazu? Czy też macie zamiar czynnie się przeciwstawić takiemu procederowi i nie dopuścić do tragedii?

 

A co z rafinowanym cukrem i białą mąką w tych samych produktach piekarniczych? A czy wiecie ile jest pszenicy w większości bochenków, które kupujecie? Nie, i nikt Wam tego nie powie, bo gdyby to zrobił to przestalibyście je kupować.

Wydaje mi się, że część z Was nadal jest nie do końca przekonana. Jeżeli nie obchodzi Was co wkładacie do brzucha to może przynajmniej zainteresujecie się tym kogo wspieracie gdy kupujecie żywność. Być może warto wiedzieć, że ilekroć kupujecie to coś, co uchodzi za jedzenie w wielkich supermarketach i wielu innych sklepach, to dajecie bezpośrednie wsparcie  temu, co nazywa się hodowlą przemysłową. Hodowla przemysłowa to dwa słowa, na dźwięk których powinniście poczuć się nieco gorzej. Ponieważ jednak niektórzy zobojętnieli już na tyle, że nie robi to na nich wrażenia, więc wyjaśniam: hodowla przemysłowa to masowa produkcja żywności metodami tak niehumanitarnymi, jak tylko można to sobie wyobrazić. W przypadku wieprzowiny i kurczaków, które stanowią 45% całego mięsa spożywanego w tym kraju, świnie i kurczaki hodowane są w zwierzęcych obozach koncentracyjnych. Karmi się je z reguły mieszanką genetycznie modyfikowanej soi i kukurydzy, która wyrosła na gigantycznych, wyjałowionych polach gdzieś w USA, Kanadzie, Argentynie, Chinach czy Brazylii. Na polach, które wymagają ogromnego wspomagania agrochemią. Ich produkty są potem macerowane na paszę dla zwierząt z dodatkiem antybiotyków, sztucznych wypełniaczy i innych dodatków. Kurczaki i świnie karmione tą toksyczną mieszaniną, trzymane są w ogromnych halach z bardzo małym albo w ogóle bez dostępu do światła dziennego i bez możliwości przebywania na powietrzu. Nie mają dla siebie przestrzeni, która pozwalałaby im na zabawę czy przemieszczanie się, a całe swoje życie spędzają na betonowych podłogach w świetle ostrych lamp neonowych. Jak długo żyją? Prosiaki przeznaczone na tucz około 5 miesięcy, kurczaki na mięso i kury nioski około 3 miesięcy. Potem są tysiącami zarzynane. Tymczasem kurczaki hodowane w ludzkich warunkach swobodnie dożywają wieku 5 lat. Świnie mogą żyć znacznie dłużej. Jednak Ty drogi konsumencie żywności z supermarketu wolisz o tym nie wiedzieć. Wolisz wierzyć w śliczne reklamy telewizyjne, w których zadowolone kury biegają po trawie, a uśmiechnięte prosiaki zajadają z kubełków pyszną karmę na zielonych podwórkach. Taki jest przekaz dotyczący naszego pożywienia sprzedawany nam w mediach. Czy macie zamiar łykać te cukierkowe obrazki nie próbując nigdy odkryć co się za nimi kryje?

 

Za każdym razem kiedy tak postępujesz to dokonujesz świadomego wyboru na rzecz popierania nieludzkiej hodowli przemysłowej, na rzecz korporacji produkujących żywność opartą na GMO i agrochemię, a także na rzecz ogromnych sieci supermarketów, które kupują tę nędzną żywność z całą świadomością tego, jak została wyprodukowana. Tak więc okazuje się, że jesteśmy współodpowiedzialni za istnienie tych przynoszących zyski więzień. Nie mogłyby prosperować, gdyby nie poparcie jakiego im udzielamy kupując ich produkty. To My skazujemy te zwierzęta na życie w piekle. To MY wybierając opcję „nie chcę wiedzieć” pozwalamy wielkim korporacjom  na przejęcie kontroli nad naszym łańcuchem żywieniowym i nad naszym własnym życiem. To MY godzimy się na zostanie niewolnikami w systemie, który działa poniżej granicy godności, jaka przynależy zarówno światu ludzi jak i królestwu zwierząt.

 

Jednak wielu z Was wie, że Stwórca powierzył nam władzę nad zwierzętami i owocami ziemi w nadziei na to, że będziemy razem żyli jak wielka rodzina. Jednak czy hodowla przemysłowa to ten rodzaj pieczy z popierania którego chcielibyście być rozliczeni, gdy staniecie przed swoim Stwórcą u kresu swoich dni?

 

Na Boga, obudźcie się! Stoimy oto przed koniecznością wyboru tu i teraz. Unikanie go nie wchodzi już w rachubę. Nastał czas działania. Ludzkie zdrowie, zdrowie planety i świata są niepodzielne, są ze sobą nierozerwalnie związane Zdrowia nie uratują goniące za zyskiem korporacje z branży żywnościowej, ani goniący za najniższą ceną konsumenci. Oni zdrowie zniszczą.

Czytajcie dalej…………………..

 

Rolnicy:

 

Jak myślicie; co czynicie?  Czy to prawda, że nie dbacie o jakość tego co produkujecie i hodujecie na polach? Czy może jesteście zadowoleni, że Wasz rząd mówi Wam co macie hodować i jak to robić? A może to nie rząd tylko Cargill? A może to dotacje unijne kontrolują Wasze myślenie?  A może boicie się innowacji? A może wydaje się Wam, że łatwiej jest po prostu tyrać jak Wam powiedzą, ciągle w ten sam sposób, i liczyć na to, że jakoś to będzie?

 

Tymczasem niedaleko od Was jest wielu ludzi, którzy mogliby wiele skorzystać zaspokajając większość zapotrzebowania na żywność Waszymi produktami. Oczywiście, oni chcą żeby ta żywność była dobrej jakości: świeża i smakowita. To jest coś czego supermarkety nie mogą zapewnić. Nie mogą, bo opierają się na scentralizowanym systemie pakowania i dystrybucji, która oparta jest na systemie transportu, w którym produkty wędrują setki jeśli nie tysiące kilometrów. Nic z tego co oferują nie jest świeże i nic nie może równać się jakością z żywnością lokalną. Jednak dla jakichś pożałowania godnych powodów wolicie akceptować śmieszne ceny płacone przez supermarkety, zamiast się zorganizować i sprzedawać swoje towary po godziwych cenach w najbliższym mieście. Tak, tak, za komuny było o wiele lepiej, były lokalne przetwórnie i ubojnie, a nawet pomoc w dystrybucji. Jednak Unia Europejska nie przepada za małymi samowystarczalnymi jednostkami, które dbają o zaopatrywanie lokalnej wspólnoty w żywność dobrej jakości. Nie, Unia woli wielkopowierzchniowe monokultury ograniczające zatrudnienie do minimum i produkujące tysiące ton mdłej, martwej żywności, sprzedawanej potem w pozbawionych charakteru, ogromnych marketach na drugim końcu kraju. Unia chce, aby rolnicy stali się biznesmenami, którzy mają godziwe dochody, dzięki czemu będzie można ich opodatkować i zapewnić godziwe zyski rządom i brukselskiej centrali. Nie wiedzieliście o tym?  Co zatem robiliście przez ostatnie 10 lat? Słuchaliście rad Waszych „rolniczych związków zawodowych” albo ośrodków doradztwa?  Czy myślicie, że one nie są również opłacane przez rządy i przez Unię Europejską?

 

Chyba już czas zmądrzeć, nieprawdaż? Inaczej mówiąc, czy chcecie spędzić resztę życia jako niewolnicy instytucji, które zadekretowały, że sprzedaż jakiejkolwiek przetworzonej żywności z waszego gospodarstwa w lokalnym sklepie jest nielegalna? Dlaczego ktokolwiek miałby się godzić z tego rodzaju absurdem i draństwem? Czy myślicie, że w jakimkolwiek innym kraju europejskim są takie absurdalne regulacje? To wygląda jakbyście musieli uciec spod szubienicy. Czy też będziecie twierdzić, że jeżeli grupa rolników i grupa sklepikarzy zorganizują się i umówią na sprzedaż lokalnej żywności w lokalnych sklepach to wy się wycofacie i powiecie: „ Przykro mi, ale to niedozwolone i ja nie mogę brać w tym udziału”?  Czy Wasza duma i poczucie godności są już tak nisko, że jesteście gotowi poddać się zgrai małych biurokratów?

 

Ruszcie się! Nie dajcie się omamić. Unia Europejska chce się Was pozbyć, a to co opisałem to sposób na realizacje tego zamiaru. Chcą żebyście myśleli, że nic się nie da zrobić, bo to niedozwolone. Oni próbują wmówić wam poczucie winy z powodu robienia czegoś co jest rozsądne, zyskowne i słuszne. Wyjmą swoją księgę przepisów sanitarnych i higienicznych aby kazać Wam wypełniać Wasz formularz HACCAP. (ang. Hazard Analysis and Critical Control Points) – System Analizy Zagrożeń i Krytycznych Punktów Kontroli – podstawowy, opracowany w USA system narzucający regulacje tak zwanego bezpieczeństwa żywności) Będą się starali wpoić Wam przekonanie, że musicie się dostosować do ich śmierdzącego systemu globalnego rynku żywności, którego bezpośrednim efektem jest zniszczenie wszystkich prawdziwych gospodarstw rodzinnych w Europie i zastąpienie ich „superfarmami” zawłaszczonymi i zarządzanymi przez bankowe kartele. Superfarmami gdzie jeden człowiek zarządza pięciuset hektarami, a w rezultacie tego „zarządzania” cały naród kupuje zatrute jedzenie w najbliższym Tesco.

 

Teraz posłuchajcie! Musi być na to jakiś sposób. Jeżeli chcecie żeby którekolwiek z Waszych dzieci  chciało zająć się rolnictwem to nie wierzcie, że jest to możliwe o ile powiecie im, że mają się podporządkować Unii Europejskiej i księgom rządowych regulacji, napisanym przez ludzi, którzy nigdy w życiu nie byli w gospodarstwie. Czy nie czujecie się cokolwiek głupio kiedy musicie zachęcać je do tego typu bzdur?

 

Co zrobicie jeżeli grupa miejscowych konsumentów zwróci się do Was o hodowanie dla nich żywności? Jaka będzie Wasza reakcja? Poszczujecie ich psem? Obrzucicie przekleństwami? Powiecie im, że to jest zabronione? A może poprosicie ich na herbatę czy kawę żeby pogadać? No właśnie, jeżeli wybierzecie to ostatnie, to może to być początek jakiejś nowej, ciekawej inicjatywy. To znaczy jeżeli ci ludzie zaproponowali by Wam godziwą cenę za produkowanie dla nich żywności, także zapewnienie mleka czy zrobienie sera lub jakiegoś innego produktu, to odrzucenie ich oferty byłoby chyba niemądre. Oni dostana to czego chcą, i Wy też dostaniecie to czego potrzebujecie – pewny lokalny rynek – a nie taki, który jest kontrolowany przez ponadnarodowe korporacje, które usiłują Was nabrać. Pomyślcie o tym! Ale nie zastanawiajcie się zbyt długo, bo wtedy pewno przekonacie sami siebie, że „to jest niedozwolone, i że nic się nie da zrobić”. Takie nastawienie sprawiłoby, że sytuacja stale by się zmieniała, ale na gorsze.

 

Konsumenci i rolnicy!

 

Ten list adresuję zarówno do tych co produkują żywność jak i do tych co ją kupują. Teraz kolej na Was. Zjednoczmy się i przejmijmy kontrolę nad naszym życiem, inaczej przyjdzie nam stać z boku i czekać aż wykończą nas laboratoria żywności transgenicznej, kartele rolnictwa przemysłowego i skorumpowane rządy. Wybór należy do Was.

 

Julina Rose, grudzień 2011

0

Wiadomości Zdrowie za Zdrowie

586 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758