Artykuły redakcyjne
Like

Kucharczyk nie „pogrążył”, a ukarał Legię

18/09/2015
631 Wyświetlenia
1 Komentarze
7 minut czytania
Kucharczyk nie „pogrążył”, a ukarał Legię

Po wczorajszym meczu, a raczej totalnej kompromitacji najdroższego polskiego klubu piłkarskiego – Legii napisano że Kucharczyk swoim „samobójem” pogrążył Legię.
To nie odpowiada temu co się stało na wyraźnie prowincjonalnym boisku z równie prowincjonalnym klubem, Legia pogrążyła się sama, a Kucharczyk wymierzył tylko słuszną karę której nie potrafili wymierzyć gospodarze.
Zresztą nawet w polskiej lidze na kpiny nazywanej „ekstraklasą” obydwa polskie kluby reprezentujące nas w lidze europejskiej / de facto II lidze europejskiej bo pierwszą jest „liga mistrzów”/ mają bardzo mizerne osiągnięcia.
Nowemu prezesowi PZPN któremu nie można odmówić znajomości kunsztu piłkarskiego i obycia w światowej piłce można chyba doradzić żeby zabronił wyrzucać pieniądze na kupowanie byle jakich kopaczy nie tyle na światowym rynku ile na jego popłuczynach i pozwolił na doszkalanie rodzimych adeptów tego rzemiosła.

0


Tak się bowiem składa że kluby w celu pozyskania byle jakich pieniędzy natychmiast sprzedają po najniższej cenie każdego utalentowanego młodego człowieka co w 90 % kończy się „grzaniem ławy” i zniknięciem z pola widzenia. Jedynie nielicznym udaje się przebić przez gęste sito selekcji w rzeczywiście drogich i dobrych klubach.
W Polsce przynajmniej mieliby szansę na granie w czołowych składach i podnoszenie swoich kwalifikacji, ale zamiast tego woli się kupować wysłużonych weteranów, lub nieudaczników którym nie udało się dostać do wysoko notowanych klubów.

Kupowanie obcych graczy zniszczyło już polską koszykówkę, która niegdyś grając wyłącznie w krajowych składach miała swoje niezłe miejsce w Europie. Dzisiaj nawet pomoc asa NBA Gortata, któremu niewątpliwie należą się podziękowania za chęć grania w tak mizernym towarzystwie, a także udzielanie obywatelstwa obcokrajowcom, nie pomogło w uzyskaniu jakiego takiego wyniku w mistrzostwach Europy.

Ta choroba dopadła już nawet naszą koronną grę zespołową – siatkówkę w której również można do nowego prezesa / nota bene najlepszego polskiego siatkarza, który niestety za wcześnie wycofał się z czynnej gry/ – Pawła Papke zaapelować o ograniczenie tych szkodliwych dla rozwoju siatkówki praktyk zastępowania własnych zawodników byle jakimi kupowanymi zagranicą.
Widoczne jest to po zmianach w składzie drużyny mistrzów świata, w której nie było możliwości zastąpić ustępujących równorzędnymi lub przynajmniej o zbliżonych kwalifikacjach.
Nic dziwnego że trener Antiga jest zmuszony sięgać ponownie po Zagumnego, skoro nie może znaleźć równorzędnego następcy w kluczowej pozycji rozgrywającego, ale przecież on sam wie najlepiej że braki nie ograniczają się tylko do tej pozycji.
Różnica pomiędzy wypróbowaną czołówką, a następcami jest zbyt duża i nie wynika z różnicy wieku, ale głównie z braku właściwego przygotowania przez kluby w których uczestnicy drużyny mistrzów świata nie znajdują miejsca w pierwszej szóstce bo wypierają ich cudzoziemcy.
Nawet w obecnych, jak dotąd bardzo udanych, rozgrywkach pucharu świata, jest to wyraźnie widoczne. Pomijam już absurdalną formułę tego turnieju w którym gra się codziennie z niewielkimi przerwami, w sumie 132 spotkania przy minimalnej widowni i ogólnemu zmęczeniu nie tylko uczestników, ale i widzów bezpośrednich i telewizyjnych.
Znacznie bardziej interesująca i korzystniejsza finansowa byłaby formuła ligi mistrzów.

Przy okazji należałoby złożyć gratulacje lekkoatletom, którzy na mistrzostwach świata nieoczekiwanie znaleźli się w gronie światowych potęg i to nie na zasadzie Kenii czy Jamajki zawdzięczających sukcesy kolosalnej przewadze ilościowej konkurencji biegowych, ale dość zróżnicowanym dyscyplinom z polską „firmową” dyscypliną – rzutem młotem – na czele.
Można tylko mieć pewne pretensje do Lićwinko, która nie wykorzystała okazji możliwości powtórzenia sukcesu z hali, nie ukrywając, ze względu na dość mizerny poziom żeńskiego skoku wzwyż. Wystarczyło powtórzyć tylekroć osiągane 201 cm w pierwszym skoku, byłoby to szczególnie satysfakcjonujące ze względu zwycięstwo Rosjanki. Bardzo lubimy wygrywać z Rosjanam już od czasu pamiętnego meczu z Cieślikiem na czele reprezentacji i mistrzostw Europy ekipy papy Sztama.

Jeżeli chodzi o nie wykorzystane okazje to przoduje w tym względzie Agnieszka Radwańska. Tak się złożyło że US Open żeńska czołówka tenisowa była w słabszej formie, lub dość zmęczona pracowitym sezonem. A przecież niezależnie od prestiżu był to najwyżej płatny turniej chyba w dziejach tenisa ziemnego.
Sytuację wykorzystały Włoszki, dużo niżej notowane / Penetta była 26, a Vinci 43/
Które najwidoczniej nie rozpraszały sił, ale przygotowały się specjalnie na ten turniej.
Poza sławą i wielkimi pieniędzmi zyskały też ogromnie na notowaniach /Penetta 8/ co daje szansę na grę w turnieju finałowym tegorocznego cyklu WTA.
Piszę o tym bowiem styl gry Włoszek jest bardziej zbliżony do gry Radwańskiej niż do dominujących obecnie „drwalek”, tylko że Radwańska przewyższa obydwie Włoszki poziomem technicznym i polotem gry.
Niestety swoje skromne możliwości fizyczne gubi w zbyt licznych, wyczerpujących, ale mało efektywnych turniejach. Tak jakby w pogoni za relatywnie groszowymi zarobkami gubiła wielkie apanaże, o co ją zresztą nie posądzam, ale miałby tu coś do powiedzenia naprawdę dobry trener, a nie Navratilova jedna z pierwszych „siłaczek” na kortach wprowadzająca „męski” tenis do żeńskiej gry.

Niezależnie od wszystkich sukcesów i porażek sportu wyczynowego, raczej zawodowego, bo sport wyczynowy, ale nie zawodowy to ja sam uprawiałem przed laty i znam jego blaski i cienie, uważam i to stale powtarzam, że w Polsce najważniejsze jest wprowadzenie powszechnego wychowania fizycznego.
Okazyjne „biegi” czy inne imprezy są bardzo wskazane, ale to naprawdę nie wystarczy, wdrożenie uprawiania stałego wysiłku fizycznego połączonego z budowaniem mocnej psychiki, należy zacząć od najmłodszych lat.
Brakuje nam tego jako elementu naszej kultury, a mamy przecież i wzorce i nawet warunki naturalne dla jego rozwoju. To czego nam najbardziej brakuje to basenów, głównie całorocznych dla nauki i uprawiania pływania.
Warto wydać na to pieniądze, a nie na różnorakie miejsca imprezowania, nie mówiąc już o „pałacach” biurokracji.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758