„Wiadomo, że niektóre firmy, takie jak Google czy Facebook śledzą użytkowników i potrafią ich zidentyfikować” – mówi profesor Arvind Narayanan. Takie firmy, z usług których korzystamy i zakładamy tam konta, informują, że nas śledzą. Okazuje się jednak, że każdy, kto ma dostęp do naszej historii przeglądania internetu (a ma go wiele firm i organizacji), jest w stanie zidentyfikować wielu internautów analizując informacje, jakie zostawiają w mediach społecznościowych.
„Użytkownicy mogą myśleć, że są anonimowi gdy czytają najświeższe informacje czy przeglądają witrynę o zdrowiu, jednak także i tam firmy śledzące użytkowników mogą zbierać dane i ich identyfikować” – dodaje uczony.
Celem uczonych było sprawdzenie, czy publicznie dostępne informacje pozwalają na zidentyfikowanie internauty. Okazało się, że wszystko zależy od tego, ile ujawniliśmy o sobie w mediach społecznościowych. Niezwykle przydatne są odnośniki do ulubionych witryn. Wystarczy 30 linków, którymi użytkownik podzielił się na „Twitterze”, by zidentyfikować go w ponad 50% przypadków. Jeszcze większy odsetek identyfikacji udało się uzyskać, gdy 374 ochotników dostarczyło badaczom historię swoich przeglądarek. Wówczas w ponad 70% przypadków jednoznacznie powiązano użytkownika z jego profilem w mediach społecznościowych.
Jak zauważył profesor Yves-Alexandre de Montjoye z Imperial College London, badania te wykazały, że łatwo można zbudować działający na masową skalę system inwigilacyjny identyfikujący internautów na podstawie odwiedzanych przez nich witryn. „Musimy przemyśleć nasze podejście do prywatności i ochrony danych, gdyż to kolejne w ostatnich latach badania pokazujące poważne luki w tym, co nazywamy anonimizowaniem danych” – dodaje Montjoe.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: ScienceNewsLine.com
Źródło: KopalniaWiedzy.pl
Dlatego może to wydawać się archaiczne, ale nie ma mnie w mediach społecznościowych.
Żadnych profili, żadnej rejestracji, NIC.
Ostrzegałem o nich moich znajomych już 6 lat temu. Nie wierzyli. Cóż – ich sprawa. Oni wciąż nie widzą co ich czeka za kilkanaście lat.
Jedynym na którym byłem była Nasza Klasa. Niestety Nasza Klasa poleciała w h..ja i kazała podpisać nową umowę w której zagwarantowała sobie prawo do naszej prywatności i do handlowania nią. Odmówiłem wyrażenia zgody więc mnie wypisali.
Równocześnie zarządałem by skasowali wszystkie dane jakie o mnie mieli. Jeśli się okaże że tego nie zrobili to będzie proces i to na wielką sumę.
Oczywiście wiem że kto chce to mnie znajdzie, ale jednak będzie musiał bardzo chcieć.
I dlatego “wódz” ma tylko kota, teraz nabrało nowego znaczenia.