Kochamy szpiegów

Polska nie poprze Niemiec i Francji w jej oburzeniu przeciw amerykańskiemu coraz bezczelniejszemu wścibstwu. Natomiast Polska bardzo chętnie weźmie kolejne środki finansowe z Niemiec i Francji by zbudować za nie jeszcze więcej fontann i aquaparków w ramach wyrównywania poziomów życia w Polsce i w Niemczech oraz we Francji. O wyrównywaniu płac w Polsce, Niemczech i Francji na razie Polska nie myśli, nasza kadra menedżerska jest bowiem ze swych płac zadowolona, mimo że nie potrafi dogonić Francji i Niemiec w wydajności pracy. Bo gdyby dogoniła, upadłby ostatni argument pozwalający płacić Polakom nie będącym kadrą menedżerską grosze za ich pracę. Ja się nie czepiam kadry menedżerskiej, bo każdy orze jak może, ale systemu, który na to pozwala i to usprawiedliwia.

Wracając do szpiegów, bo znów mnie zniosło. Nasz premier przymilnie uśmiechnięty – bo kto wie, czy amerykański ambasador go nie obserwuje w telewizorze – był uprzejmy stwierdzić, że i tak wszyscy wszystkich śledzą i podsłuchują, nie ma więc z czego robić afery. Zobaczymy, czy nie zrobi afery, gdy dowiemy się, że podsłuchuje (przepraszam za drugie pół słowa, to nie dotyczy rządu) nas brat Rus. Tak, ten sam, który zamiast nas jak najszybciej wyzwolić, najlepiej obchodząc nasz kraj dookoła, trwonił czas na gwałcenie niemieckich kobiet, w dodatku ciężarnych. Nasz rząd uważa, że porządne państwo nie ma nic do ukrycia przed innym porządnym państwem. A nasi bracia Rosjanie mają wszystko, nawet ropę, gaz i złoto, ale na pewno nie mają porządnego państwa. Są na to zbyt do nas podobni. Naszemu rządowi nie daje do myślenia nawet to, że niewątpliwie porządne amerykańskie państwo uważa nas za terrorystów, których trzeba poddać upokarzającej procedurze wizowej, zanim zaryzykuje się ich wpuszczenie do amerykańskiego raju.

Oczywiście obywatele mniej porządnych Niemiec i całkowicie nieporządnej Francji wjeżdżają do USA kiedy chcą bez żadnych wiz. Ale gdyby i to miało dać polskiemu rządowi do myślenia, to by się nasz kochany rząd zamyślił na śmierć, nieboże. Co nie daj Boże, bo alternatywny szykuje się jeszcze gorszy. Obecny jest bowiem nieco głupawy, ale przynajmniej nie perfidny…