Bez kategorii
Like

Katolickie kółko karate, część 2, ostatnia

28/02/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Ojciec Eureksjusz, tak jak mówił, przygotował lekcję pokazową sztuki walki w duchu katolickim. – Karate! Będzie karate! – ekscytował się okularnik. Klasa zebrała się w sali gimnastycznej. Na rozłożonych matach czekali już na nich ksiądz i pan komandos. Ten drugi miał już na sobie strój ćwiczebny. – Też dostaniemy takie szlafroki? – spytała z dezaprobatą dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. – Co za krój, tragedia… – To jest kimono – wyjaśnił pogodnie pan komandos. – Dzisiaj pokażemy wam na czym polega walka w stylu katolickim. Ma ktoś jakiś pomysł? – Kimono i karate! – zamachał rękami okularnik. – Do karate musisz zdjąć okulary. I jak trafisz w przeciwnika, jak go nie będziesz widział? – spytał z pobłażaniem Gruby […]

0


Ojciec Eureksjusz, tak jak mówił, przygotował lekcję pokazową sztuki walki w duchu katolickim.
– Karate! Będzie karate! – ekscytował się okularnik.
Klasa zebrała się w sali gimnastycznej. Na rozłożonych matach czekali już na nich ksiądz i pan komandos. Ten drugi miał już na sobie strój ćwiczebny.
– Też dostaniemy takie szlafroki? – spytała z dezaprobatą dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. – Co za krój, tragedia…
– To jest kimono – wyjaśnił pogodnie pan komandos. – Dzisiaj pokażemy wam na czym polega walka w stylu katolickim. Ma ktoś jakiś pomysł?
– Kimono i karate! – zamachał rękami okularnik.
– Do karate musisz zdjąć okulary. I jak trafisz w przeciwnika, jak go nie będziesz widział? – spytał z pobłażaniem Gruby Maciek.
– Ty jesteś tak szeroki, że w ciebie nawet ślepy by trafił! – odpyskował okularnik i się pobili.
– Może później się pobijecie, co? – zaproponował ksiądz. – Myślę, że to, co pan komandos ma do pokazania jest ciekawsze.
– Katolicki sposób walki to dawanie odporu złu – wyłuszczył pan komandos. – Do tego potrzebne są dwa elementy. Tężyzna fizyczna i siła psychiczna. Jeśli chodzi o tężyznę fizyczną, to tu wypowie się ksiądz.
– Tak, tak – przytaknął ojciec Eureksjusz. – Przypominam, że nasze ciało jest świątynią Boga, a o świątynię należy dbać. Tak jak budynek trzeba remontować, malować i odkurzać, tak samo z naszym ciałem. Należy je utrzymywać w dobrej formie.
– A zatem: tężyzna fizyczna – wtrącił się pan komandos. – Gimnastyka! Ćwiczenia! Siłka! Jogging!
– A solarium? Peeling? – wtrąciła się zaciekawiona dziewczynka.
– Biblia mówi: nie należy przesadnie dbać o ciało – rzekł ksiądz.
– Ale czy powiększenie biustu to jest przesada? – spytała z nadzieją w głosie dziewczynka.
– Żeby go powiększyć, najpierw trzeba go mieć – odezwał się Łukaszek i tylko gwałtowny unik uratował go przez utratą gałki ocznej a la "Kill Bill". Dziewczynkę musiało trzymać parę osób.
– Jak mówiliśmy: fitness, dbanie o swoje ciało – powtórzył ksiądz. – Bo na przykład ty, chłopcze, trochę się, hm… Zapuściłeś… Przydałoby się zrzucić parę kilo.
– Ale za to jestem silny! – pochwalił się Gruby Maciek i jednym chwytem powalił okularnika na matę.
– Puszczaj! – wrzeszczał okularnik ale nie miał szans wydostać się spod swojego kolegi.
– Nie wolno kopać w golenie, jądra, zadawać ciosów w krtań, ani naciskać kciukami oczu! – zastrzegł pan komandos.
– No dobra – rzekł po krótkim namyśle Gruby Maciek i zaatakował okularnika. Okularnik zawył.
– Przecież prosiłem…! – zirytował się pan komandos.
– Nie zrobiłem nic takiego!
– A co?
– Nacisnąłem mu kciukami jądra! – oznajmił triumfująco Gruby Maciek. Dziewczynce zrobiło się niedobrze.
– Siła fizyczna wygrywa – powiedział zadowolony Gruby Maciek.
– To nie do końca tak – pan komandos kazał im wstać. – Jest jeszcze coś takiego jak siła wewnętrzna, jak siła ducha. Jak myślicie, dlaczego Polacy nie dali się nigdy złamać, mimo zaborów, mimo wojny, mimo niewoli, mimo tortur? Nawet w ekstremalnych sytuacjach, ludzie silni duchem górowali nad swoimi prześladowcami mimo fizycznego cierpienia. A w codziennych sytuacjach, w sytuacjach zagrożenia możemy odepchnąć ewentualnego napastnika, który szuka swojej ofiary. Czasem wystarczy śmiały krok, podniesiona głowa, dumny wzrok, aby drab zeszedł nam z drogi. Poćwiczymy to teraz. Kto chce spróbować?
Zgłosili się oczywiście okularnik i Gruby Maciek. Pan komandos poprosił okularnika, aby ten spojrzeniem pokonał swego przeciwnika.
– Jak ty mnie chcesz odepchnąć wzrokiem… – zaczął z politowaniem Gruby Maciek i nagle uśmiech zamarł mu na wargach. – Ej! To nie w porządku! Psze księdza! On robi zeza!!
– Siła ducha! Siła ducha!! – sapał okularnik.
– Bo ci tak zostanie! – wystraszył się pan komandos.
– Ja tak nie mogę! Jak widzę zeza to mi niedobrze!!
– Nie rzygajcie na maty! – wystraszył się ojciec Eureksjusz.
Gruby Maciek odpuścił, wyczerpany padł na maty.
– Hurra! – triumfował okularnik. – Pokonałem cholesterola! Zwyciężyła siła ducha!
– Co pokonałeś? – zdziwił się pan komandos. Okularnik wskazał Grubego Maćka i rzucił:
– Cholesterol to on, czyli zły tłuszcz!
– Ja ci dam zły tłuszcz… – wyjęczał Gruby Maciek. Do okularnika sprężystym krokiem podszedł Łukaszek, zajrzał mu w oczy i rzekł z udawanym przejęciem:
– Stary, nie chcę cię martwić, ale nadal masz zeza!
– Nie! – przeraził się okularnik.
– Zostało ci! – zawołał z satysfakcją Łukaszek.
I nikt nie był w stanie wytłumaczyć wyjącemu i tarzającemu się okularnikowi, że Łukaszek żartował. Łukaszek zaś stanął przed księdzem i panem komandosem, założył ramiona i spytał:
– I kto zwyciężył?
Pan komandos podrapał się po głowie, spojrzał na powalonych Grubego Maćka i okularnika, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo rozległ się dzwonek.
– No dzieci, prędko na lekcję! – zawołał z ulgą ojciec Eureksjusz.
– Zwyciężył dzwonek – mruknął Sajmon i z wysiłkiem pchnął koła swego wózka.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758