Katastrofalne duby smoleńskie

 

Bo jak to jest.

Na animacji toru lotu pokazywanej w TV, widać wyraźnie, że samolot nie schodził równo po ścieżce, a miał "meandrowanie wertykalne". Najpierw "górka, a później "dołki".

 

Zejście było w automacie.

Jak się ma trajektoria lotu do twierdzenia, ze wszystkie urządzenia pokładowe działały prawidłowo do uderzenia o ziemię, a do tego fakt zaniku zasilania na 2 sek przed upadkiem?

 

Czy to nie wskazuje na awarię urządzeń? Bo do wspomnianych uwag można dodać analizę prędkości samolotu.

 

Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowej, ale raczej awarii systemów pokładowych. Za to w równej mierze odpowiadają Rosjanie (producent i konserwatorzy urządzeń podczas przeglądu), jak i polskie władze lotnicze, które nie dokonały stosownych sprawdzeń.

 

Z kolei – czy piloci mieli możliwość reakcji na zaistniałą awarię?

To, że to zrobili  – to oczywiste, bo przeszli na sterowanie ręczne.

Czy mogli to zrobić wcześniej? Czy obserwowane przyrządy mogły takie informacje pilotom przekazać?

Bo na pewno kontrolerzy z wieży kontrolnej tego nie umożliwili – podając, że samolot na kursie i ścieżce. Też pytanie, czy sami mieli "namiary" na tyle precyzyjne, aby to zrobić. Bo może rozdzielczość aparatury nie pozwalała na rozróżnienie.

 

Z całego raportu tylko jedno ważne ustalenie. Piloci nie lądowali, a jedynie poczynili przygotowania. W czasie uzyskania wysokości decyzyjnej – już wiedzieli, że jest  "coś nie tak" i zdecydowali się na odejście.

Decyzja odejścia, to jest jednoznaczne, nie była podjęta na podstawie  stwierdzenia braku możliwości lądowania (widoczność), a z innych powodów.

 

Tej zaś analizy nie ma w raporcie, ale też nie ma na jej temat rozważań i ekspertów i blogerów