HYDE PARK
Like

Kapral Wojtek

28/11/2014
1803 Wyświetlenia
4 Komentarze
4 minut czytania
Kapral Wojtek

Historia pewnego kaprala, konesera piwa, który wraz z polskimi żołnierzami służył w czasie II wojny światowej. I nic by nie było w tym szczególnego, gdyby Wojtek był człowiekiem.

0


Ale od początku…

Wojtek urodził się 1941 roku w okolicach Hamadan w Persji i był niedźwiedziem brunatnym. W kwietniu 1942 roku, natrafili na niego żołnierze polscy. Odkupili misia od małego chłopca za kilka konserw, który znalazł go wcześniej w jaskini. Jako że niedźwiadek był jeszcze za mały by samodzielnie jeść, żołnierze byli  zmuszeni karmić go skondensowanym mlekiem z butelki po wódce. Później mówiono że jego umiłowanie do napojów z takiej butelki zostało właśnie po okresie „dzieciństwa”.

Niedźwiadek rósł i opiekowano się nim troskliwie, w tym czasie został wciągnięty na stan ewidencyjny 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w stopniu szeregowego. Otrzymał książeczkę wojskową oraz został przyjęty na utrzymanie przez służby zaopatrzenia wojsk Jego Królewskiej Mości Jerzego VI.

Jego ulubionymi przysmakami stały się owoce, słodkie syropy, marmolada, miód a zwłaszcza piwo. Przez to wszystko stał się na tyle oswojony iż jadał i sypiał w namiocie wraz z żołnierzami do czasu aż dostał własną sypialnie w drewnianej skrzyni. Misiek był całkowicie łagodny, co powodowało zabawne sytuacje z obcymi żołnierzami, którzy nie wiedzieli jak mają reagować na niego.

Wojtek uwielbiał jazdę ciężarówką. Siadał wtedy w szoferce i rozbawiał mijających go ludzi.

Niedźwiedź był bardzo uległy wobec ludzi. I mimo swojej postury (2m wysokości i 250 kg wagi) to brał udział w zabawach.  Szczególnie upodobał sobie zapasy, w których zawsze wygrywał, nie robiąc nikomu krzywdy.

Mimo iż jego obecność w kompanii to głównie zabawy, to musiał też odpracowywać swój żołd. Chodził na patrole, odprawiał warty pilnował obozu i sprzętu. Wśród żołnierzy rozeszła się też informacja iż pojmał arabskiego szpiega, którego zaskoczył w łaźni gdzie jak co dzień brał kąpiel.

W 1944 roku 22 Kompania Zaopatrywania Artylerii dostała przydział do Włoch. Gdzie miała się tam udać statkiem MS Batory. Jednak pojawił się problem. Na statku nie mogły przebywać żadne zwierzęta. Dzięki staraniom i nieugiętym działaniom żołnierzy polskich, którzy nie wyobrażali sobie braku Wojtka. Miś został wpuszczony na pokład w stopniu kaprala.

22 Kompania dołączyła do walk o Monte Cassino. Tam kapral zasłużył się pomocą, w której nosił ciężkie skrzynie z amunicją. Podobno nigdy żadnej nie upuścił. Podchodził do ciężarówki, stawał na tylnych łapach, brał załadunek i niósł we wskazane miejsce. Widząc to, jeden z żołnierzy postanowił uwiecznić całą sytuacje. Naszkicował rysunek niedźwiedzia niosącego pocisk artyleryjski.

Ten obrazek, stał się symbolem 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Odznaka ta pojawiła się na samochodach, proporczykach i mundurach wojskowych.

Po zakończeniu wojny, kapral Wojtek wraz z całym 2 Korpusem Polskich Sił Zbrojnych został przetransportowany do Glasgow w Szkocji. Stacjonował tam w Winfield Park. Szubko stał się atrakcją i ulubieńcem obozu jak i okolicznej ludności.

Aż w końcu nastąpiła demobilizacja. Wojtek został przekazany do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Jednak staży kompanii regularnie go odwiedzali.

2 grudnia 1963 roku, w wieku 22 lat Kapral Wojtek zmarł. A o jego śmierci informowały brytyjska prasa i radio.

0

Parol Kawalerski http://dworekszlachecki.salon24.pl/

Mikołaj Parol, student administracji w Łodzi, pasjonat historii, fan Gwiezdnych Wojen i fantastyki, miłośnik lotnictwa, wojskowości i gier rpg. Czytacz jak i oglądacz, o własnym zdaniu.

4 publikacje
0 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758