Przeczytane w mediach gówniane…”gównego” nurtu. Obecny szef CIA wypowiedział się o Edwardzie Snowdenie, że ma krew na rękach. Ujawniając informacje o powszechnej inwigilacji jaką prowadzą USA ułatwił zadanie terrorystom.
Krew nam się zburzyła na tak jawny akt brutalnego cynizmu, „państwowej” arogancji i niewybrednego nihilizmu. Oto szef organizacji, która ma tony brudu za paznokciami, która przelała hektolitry często niewinnej krwi, obalała rządy, powoływała nowe (powolne administracji USA) inicjowała zamachy, podkładała bomby, inspirowała tragiczne w skutkach prowokacje, mataczyła na potęgę, była i jest zamieszana w większość wywiadowczych akcji na całym globie, których cel jest jedyny, umocnienie pozycji USA na arenie światowej (w tym dbałość o bezpieczeństwo granic, energetyczne etc.) a wszystko pod ładnie brzmiącym pozorem proliferowania demokracji – pojawił się w jakże czytelnej próbie zdyskredytowania osoby i intencji Edwarda Snowdena i, co najważniejsze umocnienia jego wizerunku, jako wroga nr 1 dla tzw. cywilizowanego świata.
Dwie rodzą się refleksje z tego faktu. Pierwsza, że ogół ludzkości tkwi po uszy uwikłany w manipulacji mającej na celu zafałszowanie podstawowych faktów, wytworzenia w nas kłamliwego wyobrażenia o świecie i roli osób nad tym światem panujących. Wmówienia nam, że czarne stało się białe. Utrzymania w nas przekonania, że świat oparty na innych, niż podsuwane nam pod nos, „wartościach” jest niemożliwy do zmiany, a to co obserwujemy i co nazywamy rzeczywistością (pełnia przemocy, kłamstwa, obłudy, agresji, wyzysku, nędzy etc.) jest rozwiązaniem bezalternatywnym.
Druga refleksja jest taka, że tylko i wyłącznie w oparciu o tak zmanipulowane przekonania ktoś, kto widział np. Citizenfour może podejrzewać Snowdena o złe intencje. Z tego filmu (i z faktu zaangażowania się w jego historię znanych i posiadających w środowisku autorytet dziennikarzy ) bije autentyzm uczuć i intencji. Świadomość inwigilacyjnej pandemii i realnego zagrożenia jakie ona dla nas ze sobą niesie. Na koniec bolesna prawda, ze nawet nagie fakty, nie bardzo poruszają masy, skupione właśnie na zmistyfikowanych życiowych celach, a nie na obronie swoich wolności, godności i bezpiecznej przyszłości.
Jeśli kiedyś, ktoś będzie w stanie poruszyć nasze sumienia, zbliżyć do prawdy, to tylko ludzie pokroju Snowdena, którzy ryzykując wiele, a nawet wszystko nie spodziewają się wiele w zamian. Czego pragną na pewno, to tego, żeby im uwierzono i przestano świat traktować, jak globalną grę – zabawkę w rękach wielkich, a nasze życia, jak nic nieznaczące pionki na planszy tej gry. Pragną, żeby to, co jest obecnie traktowane jako środek do celu, (którym pozostają totalna władza i kontrola) nasze indywidualne egzystencje, mogły stanowić cel sam w sobie w świecie, który zaspokoi nasze priorytetowe pragnienia bez entourage’u wszystkich aktualnych patologii.
Na razie głos Snowdena (również J.Assange’a) jest głosem wołającego na puszczy. A puszcza się rozrasta.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję