HYDE PARK
Like

INKWIZYTORZY – MĘCZENNICY ZA WIARĘ?

18/01/2014
1450 Wyświetlenia
28 Komentarze
16 minut czytania
INKWIZYTORZY – MĘCZENNICY ZA WIARĘ?

Okrutna zbrodnia wstrząsneła Langwedocją. W zamku Avignonet, 28 maja 1242 roku w nocy, z zimną krwią zarąbano toporami wyrwanych ze snu bezbronnych ludzi. Zamachowcy przybyli z odległego o 50 kilometrów zamku Montsegur. Ich celem był trybunał inkwizycyjny, Wilhelm Arnaud, dominikanin, Etienne de St. Thibery, franciszkanin, wraz z towarzyszącymi im urzędnikami, razem jedenaście osób. Zabójcy zabrali mienie ofiar: konie, ksiegi, świeczniki, słój imbiru. Spalili listy osób podejrzewanych o herezję i protokoły przesłuchań – rezultat siedmiomiesięcznego śledztwa w okręgu Lauragais. Nie był to pierwszy gwałt na inkwizytorach, lecy tym razem dotyczył kogoś naprawdę ważnego. Wilhelm Arnaud był powszechnie znienawidzony, sięgając do czasów nam bliższych, nienawiść do niego można porównać z nienawiścią do Reinharda Heydricha czy Franza Kutschery. Także reakcję na śmierć wymienionych […]

0


Okrutna zbrodnia wstrząsneła Langwedocją. W zamku Avignonet, 28 maja 1242 roku w nocy, z zimną krwią zarąbano toporami wyrwanych ze snu bezbronnych ludzi. Zamachowcy przybyli z odległego o 50 kilometrów zamku Montsegur. Ich celem był trybunał inkwizycyjny, Wilhelm Arnaud, dominikanin, Etienne de St. Thibery, franciszkanin, wraz z towarzyszącymi im urzędnikami, razem jedenaście osób. Zabójcy zabrali mienie ofiar: konie, ksiegi, świeczniki, słój imbiru. Spalili listy osób podejrzewanych o herezję i protokoły przesłuchań – rezultat siedmiomiesięcznego śledztwa w okręgu Lauragais.

Nie był to pierwszy gwałt na inkwizytorach, lecy tym razem dotyczył kogoś naprawdę ważnego.

Wilhelm Arnaud był powszechnie znienawidzony, sięgając do czasów nam bliższych, nienawiść do niego można porównać z nienawiścią do Reinharda Heydricha czy Franza Kutschery. Także reakcję na śmierć wymienionych osób były podobne; radośc i entuzjazm połączone z obawą o rozmiar spodziewanej zemsty.

Trudne początki Inkwizycji opisał Wilhelm Pelhison, dominikański inkwizytor z Tuluzy, postawił sobie za cel, żeby przyszłe pokolenia dominikanów oraz innych pobożnych katolików, mogły

„Dowiedzieć się, ile wycierpieli ich poprzednicy za wiarę i w imię Chrystusa (…), a także by mogli stąd czerpać odwagę do występowania przeciw heretykom czy innym bezbożnikom i gotowi byli czynić – albo raczej znieść cierpliwie – tyle samo, a może i więcej, jeśli będzie trzeba (…). Albowiem po wielu mnogich procesach, które wszczynali z cierpliwością, pobożnością i dobrymi wynikami błogosławiony Dominik oraz bracia z nim działający w tej krainie, prawych synów takiego rodzica nie powinno zabraknąć”

Pelhisson mówi otwarcie i z dumą o celu powołania zakonu dominikanów i zasługach „świętego” Dominika Guzmana w uzupełnianiu dzieła krucjaty albigeńskiej.

„Zabijcie wszystkich, Bóg swoich rozpozna.” – legat papieski przekazał krzyżowcom rozkaz papieża. Nie jest możliwe, żeby Arnaud Amaury działał na własną rękę w tak poważnej sprawie. Dla przypomnienia, odpowiadał na pytanie krzyżowców jak odróżnić heretyka od katolika. W dniu 22 lipca 1209 roku „Armia Boga” wymordowała 30 tysięcy bezbronnych mieszkańców miasta Beziers: mężczyzn, kobiety, dzieci, duchowieństwo, głównie katolików, nikt nie ocalał. Masakra trwała zaledwie trzy godziny, co daje średnio 167 zabitych na minutę. Szlachtowano ręcznie, broń palna była jeszcze nieznana. Rzeź Beziers zapoczątkowała krucjatę albigeńską, pierwsze ludobójstwo w dziejach zachodniej cywilizacji.

Papież Innocenty III podjął walkę o przetrwanie chrześcijaństwa zagrożonego, w jego mniemaniu, przez herezje. Uznał, że tylko przez masowe czystki i eksterminacje można będzie przywrócić stary porządek w Langwedocji, w owym czasie najbardziej rozwiniętym i najludniejszym kraju Europy. Papież, wybitny polityk, wiedział też, że działania zbrojne nie wystarczą oraz, że krucjata się kiedyś skończy. Należało utworzyć, mówiąc dzisiejszym językiem, policję polityczną. Zadanie to powierzono Dominikowi Guzmanowi, aktywnemu uczestnikowi krucjaty. Na Soborze Laterańskim IV w 1215 roku papież zgodził się na utworzenie zakonu dominikanów. Dominikanie kładli nacisk na gruntowne wykształcenie teologiczne, zdyscyplinowanie, posłuszeństwo, prowadzenie wędrownego trybu życia, głoszenie kazań oraz szpiegowanie, donosicielstwo i zbieranie informacji. Wykazując nadzwyczajną gorliwość stali się dla Kościoła niezbędni.

Papież Grzegorz IX w 1233 roku przyznał inkwizytorom władzę sądzenia podejrzanych o herezję bez możliwości apelacji: pozwalało to na wydawanie wyroków śmierci w trybie przyśpieszonym.

Pelhison wspomina dzień, w którym w 1234 roku, „ogłoszono kanonizację błogosławionego Dominika, rodzica naszego”, po mszy, dominikanie z Tuluzy dowiedzieli się, że w pobliskim domu konającej staruszce udzielono consolamentum (heretyckie ostatnie namaszczenie), pospieszyli wraz biskupem, Raimonem de Fauga do jej domu.

„Biskup (…) z wielką ostrożnością wybadał ją względem wiary i prawie wszystko zgadzało się z tym, w co wierzą heretycy (…). Bezzwłocznie, zatem, wobec wikariusza i innych osób, ogłosił ją heretyczką. Wikariusz przeniósł ją wtenczas wraz z jej łożem na Pre-au-Comte i od razu tam spalił”

W grudniu 1235 roku wszystkich dominikanów siłą wydalili z Tuluzy miejscy konsulowie. Wkrótce papież zażądał, żeby pozwolono im powrócić. Natychmiast rozpętano istną orgię straszliwej przemocy:

„W owym czasie heretyckie praktyki wielkich panow i innych ludzi, już wtedy nieżyjących stały się jawne, ich samych bracia skazywali, wykopywali z grobów i ku pohańbieniu wyrzucali precz z cmentarzy (..).

Kości heretyków albo ich cuchnące truchła włóczono po mieście (…). Wreszcie palono owe na Pre-au-Comte ku chwale Boga, błogosławionej Dziewicy, Jego matki, i świętego Dominika, ich sługi, który szczęśliwie dokonał tego zbożnego dzieła”

Inkwizycja szybko rozwinęła metody zastraszania i kontroli, które okazały się niezwykle skuteczne, podobnie jak to później było z tajną policją Stalina czy Hitlera.

Inkwizytor zjawiał się w danej miejscowości czasem bez uprzedzenia, lub częściej uprzednio zapowiedziany wraz z orszakiem, zwoływał mieszkańców i dawał wszystkim czas – zazwyczaj 15 do 30 dni – by mogli oskarżyć samych siebie. Dla tych, którzy się przyznali i wskazali wszystkich znanych im heretyków, karą była pokuta. Inkwizytorów najbardziej interesowała liczba wskazanych, domniemanych heretyków, nawet, jeśli byli niewinni. Skutkiem tego wszyscy żyli w nieustannym strachu, co pozwalało na manipulowanie ludźmi i pełną kontrolę, każdy czy chciał czy nie stawał się donosicielem.

Nawiasem mówiąc, donosicielstwo miało podstawy prawne. Na mocy traktu z Meux, władze świeckie miały wypłacić 2 marki srebra przez dwa lata każdemu, kto przez donos czy w inny sposób przyczyni się do ujęcia heretyka, a jeśli podejrzany zostanie skazany, donosicielowi należała się również dożywotnia jednomarkowa renta.

Kara pokuty miała różne formy; tak zwana dyscyplina, skazany musiał w każdą niedzielę stawić się w kościele bez szat i z biczem w ręku, podczas mszy ksiądz poczynał chłostać go z całym zapałem w obecnośći całego zgromadzenia. W pierwszą niedzielę miesiąca skazany musiał odwiedzać wszystkie domy, gdzie przedtem spotykał innych heretyków, i wszędzie tam znowu go chłostano. W dni świąteczne musiał iść w procesji przez całe miasto, znowu podlegając chłoście. Kara taka miała trwać całe życie.

Inną formą pokuty była pielgrzymka, krótsza obejmowała 19 sanktuariów na terenie Francji, w każdym pątnik poddawany był chłoście, dłuższa z Langwedocji do Santiago de Compostela, Rzymu, Kolonii czy Canterbury. Pielgrzymkę należało odbyć pieszo, co zajmowało parę lat, nikogo nie interesowało, że rodzina skazanego może w tym czasie umrzeć z głodu. Czasem celem pielgrzymki była Ziemia Święta.

Orzekano też grzywnę lub konfiskatę mienia, co spowodowało rozkwit korupcji i łapownictwa na taką skalę, że w 1251 papież zabronił tego procederu, lecz wobec sprzeciwu inkwizytorów zakaz został uchylony.

Dodatkowo zmuszano heretyków do noszenia naszytych na ubraniu z przodu i z tyłu żółtych krzyży.

Inkwizytorzy wysłuchiwali zeznań oraz donosów. Stwarzało to okazję do załatwiania osobistych porachunków, szkodzenia wrogom. Żony nieraz zachęcano do denuncjowania mężów, dzieci do oskarżania rodziców. Wynajdywano świadków gotowych potwierdzić uzyskane wcześniej zeznania. Jeśli ktoś był obciążony zeznaniem dwóch osób wzywano go przed trybunał i formalnie badano dowody przeciw niemu, gdy uznano je za wystarczające, zatrzymywano go. Ponieważ żaden inkwizytor nie przyznałby się do błędu, używano każdego sposobu, aby wydobyć z oskarżonych potwierdzenie zarzutów, trzymano w ciasnym więzieniu, skutych łańcuchami dopóki nie przyznali się do winy. Z pełną świadomością inkwizytorzy potrafili przeprowadzać przesłuchania nie w odstępie dni czy miesięcy, lecz lat, pracowali z oddaniem i bez wytchnienia, potrafili wezwać sto osób w jednym dniu. Świadkowie zeznawali tajnie, z kapturami na głowach zmieniając głos.

W roku 1252 papież Innocenty IV zezwolił na stosowanie tortur. Torturując unikano posługiwania się narzędziami ostro zakończonymi, (aby nie spowodować rozlewu krwi), stosowano łamanie kołem i miażdżenie kciuków. Popularne stały się kleszcze, szarpanie nimi powodowało krwawienie, lecz po rozgrzaniu do białości, metal przypalał ranę i tamował krew. Oskarżonego torturowano dotąd, póki się nie przyznał, wtedy spisywano zeznanie, i notowano, że zostało złożone „dobrowolnie i spontanicznie”. Karę śmierci orzekano niechętnie, lecz bardzo często. Skazanego wydawano władzy świeckiej ze słowami: „Wydajemy cię teraz sprawiedliwości świeckiej, błagamy jednak, by zechciała ona złagodzić swójwyrok i oszczędzić rozlewu krwi oraz niebezpieczeństwa śmierci”. Słowa te oznaczały spalenie na stosie.

Działalność Inkwizycji jest dobrze znana dzięki opracowaniom samych inkwizytorów, między innymi Wilhelma Pelhisona i Bernarda Gui.

Bernard Gui napisał Podręcznik Inkwizytora, w którym wykłada jak należy prowadzić przesłuchanie, podkreśla użyteczność tortur w wydobywaniu „prawdy” z oskarżonych oraz świadków. Zwraca uwagę na sposób zachowania się inkwizytora wobec innych osób, powinien „dbać, ogłaszając wyrok w sprawie gardłowej, by twarz jego tchnęła współczuciem mimo wewnętrznego nieprzejednania i nie zdradzać swego oburzenia ani gniewu, co pociągnęłoby za sobą zarzut okrucieństwa”.

Wbrew pobożnym życzeniom dzisiejszych jej obrońców, Inkwizycja była instytucją kościelną, działającą zgodnie z prawem stanowionym przez najwyższe organy kościelne. Szczególnie postanowienia Soboru Laterańskiego IV, od których wszystko wzięło początek, mają tak dużą wagę, że zasługują osobne opracowanie.

Pierwsze zadanie zakonnicy wykonali celująco, herezja katarska została zlikwidowana, lecz Kościół nie rozwiązał Inkwizycji. Nic dziwnego. Które państwo zrezygnowałoby ze sprawnego narzędzia inwigiacji i terroru? Inkwizycja służyła papiestwu przez wieki, prześladując coraz to nowe grupy ludzi wskazywane przez Kościół, wykazując przy tym „kreatywność” – sama wynajdowała cele. (Sołżenicyn opisuje dość podobne zachowanie NKWD w czasie II wojny, wskazywanie na działalność rzekomych japońskich siatek szpiegowskich na Syberii)

 

Zatem czy inkwizytorzy byli męczennikami?

A czy Heydrich i Kutschera byli męczennikami?

 

Reinhard Tristan Eugen Heydrich (ur. 7 marca 1904 w Halle, zm. 4 czerwca 1942 w Pradze) – wysoki dygnitarz III Rzeszy, szef Sicherheitdienst, Sicherpolizei  i RSHA (policji politycznej i aparatu terroru III Rzeszy), SS-Obergrupenfuhrer  i generał policji. W latach 1940–1942 prezydent Interpolu . Zaciekły nazista. Ze względu na swe zbrodnie często nazywany „Archaniołem Zła”. 27 maja 1942 roku Heydrich został ciężko ranny w zamachu, dokonanym na przedmieściach Pragi [..]. Osiem dni później Heydrich zmarł w wyniku zakażenia krwi

(Wikipedia)

Franz Kutschera (ur. 22 lutego 1904 w Oberwaltersgorf w Dolnej Austrii, zm. 1 lutego 1944 w Warszawie) – Austriak, .SS-Brigadefuhrer und Generalmajor der Polizei, Dowódca SS i Policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa podczas okupacji niemieckiej w Polsce, zwany katem Warszawy; zbrodniarz nazistowski. Zabity w zamachu 1 lutego 1944 roku.

(Wikipedia)

 

męczennik,

1. człowiek, który cierpi lub poniósł śmierć w obronie swoich przekonań; ogólniej: człowiek, który się męczy, doznaje wielkich cierpień, jest torturowany; człowiek, który poniósł śmierć za wiarę

2. dawn. ten, kto męczy kogo, torturuje

 

Słownik Języka Polskiego pod redakcją W.Doroszewskiego:

 

Jeszcze jeden dokument zachowany do naszych czasów:

Świety Dominik

 

Obraz hiszpańskiego malarza Pedro Berreguete”Święty Dominik prowadzi auto da fe”, (galeria Prado w Madrycie)

(Wikpedia)

 

A.Burl „Heretycy. Krucjata przeciw albigensom”

M.G. Pegg „Najświętsza wojna”

M.Baigent R.Leigh „Inkwizycja”

0

roux

come nembo che fugge col vento

25 publikacje
43 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758