Bez kategorii
Like

Giełda. Impresje.

22/08/2012
366 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Co widziałem, co słyszałem.

0


     Na miejscu okazało się, że jestem w towarzystwie tych kursantów osobą wyjątkową.

Chociażby tylko dlatego, że jako jedyny naprawdę się chciałem czegoś nauczyć.

   Nasze prawo jest jak ser szwajcarski. A przepisy prawa są przede wszystkim dla tych nielicznych wtajemniczonych, którzy te przepisy mają w nosie i chcą je ominąć. Wątpię, że przez ostatnie lata coś się zmieniło. Co najwyżej pogłębiło.

   Teoretycznie uczono nas jak się nie dać oszukać osobom wykorzystującym to nasze dziurawe prawo, w rzeczywistości podawano gotowe przepisy na oszustwo. Jak dostać kredyt i nigdy  go nie spłacić itp.

   Mieszkaliśmy w dwuosobowych pokojach. Ja z pewnym przedsiębiorcą, który miał własny zakład w dużym mieście. Nie wiem czy mówił prawdę. Nigdy tego nie sprawdzałem.

   Skupował przedwojenne akcje. Na olbrzymie sumy i praktycznie za grosze. Pozwalało mu to otrzymywać ulgi w podatkach. Na miliardy starych złotych. Prawo na to zezwalało.

   Jego znajomy miał dom w niezwykle atrakcyjnym miejscu. Żył ze sprzedaży tego domu. Dawał ogłoszenia, że chce go sprzedać po cenie znacznie niższej niż faktyczna wartość.

  Chętnych było wielu. Gdy się z nim kontaktowali to wymyślał jakieś przeszkody byleby tego domu nie sprzedawać. Ale chętnym proponował opcję pierwokupu. Brał zaliczkę. Drobnych kilka tysięcy marek lub dolarów. Na sumy te wystawiał oczywiście pisemne poświadczenie. Ale domu nigdy nie sprzedawał.

   W końcu taki zniecierpliwiony kupujący oddawał sprawę do sądu. Tu się dowiadywał ile jest warte to pisemne poświadczenie. Nic.

   Bo kiedyś jedyną legalną walutą za pomocą której można było przeprowadzać jakiekolwiek transakcje były złotówki. Inne nie.

   Mój nowy znajomy znał wielu  polityków. Skłamałbym gdybym powiedział, że mi to nie imponowało.

   Na początku dziwiło mnie, że ludzie wydawałoby się, z sobą śmiertelnie skonfliktowani, potrafią tak dobrze z sobą żyć poza kamerami tv. Chyba coś na ten temat nawet wspomniałem. Wzbudził to tylko uśmiech politowania. I pytanie:

 – Wiesz co to teatr?

   Kiedy się już bardziej poznaliśmy jeden z nich mi powiedział:

 – Nadawałbyś się znakomicie na polityka.

   Ja jednak miałem inne zdanie. W zamyśle miał to być zapewne komplement, lecz dla mnie nie był. Czy naprawdę sprawiałem wrażenie takiego sk…y syna? Bez nawet szczątkowej moralności  i innych niepotrzebnych w tym fachu rzeczy? Im więcej słyszałem, tym bardziej się utwierdzałem w swoim stanowisku.

   Jeden z polityków, których wtedy poznałem, nie mógł sobie poradzić nawet z zapewnieniem godnego bytu swojej rodzinie. Tylko spędzał całe noce na dyskusjach przy piwie. Nawet go lubiłem. Tylko, że miał ogromne ambicje zapewnienia takiego „godnego” życia całemu narodowi.

   Pomyślałem wtedy: „abym czegoś takiego nie dożył”. C.d.n…

   

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758