Idee wiecznego postępu, wiara w ciągły rozwój i budowę społeczeństwa bezkonfliktowego i konsumującego wszelkie dobra narzucane były bez pardonu i głębszego zastanowienia. Koncepcje te przyjęły w naszym kraju formy szczególnie karykaturalne w postaci zielonej wyspy i zaproszenia do (wiecznego?) grillowania.

Oszukiwano ludzi, nie pierwszy już zresztą raz w historii. Liczono, iż krach nadejdzie jeszcze nie teraz, jeszcze nie w tej kadencji. Nie próbowano przeciwdziałać negatywnym zjawiskom poprzez mądrą politykę prorodzinną i wprowadzanie mądrych reform. Politycy nie rozmawiali ze społeczeństwem, raczej traktowali je jak stado istot nadających się tylko do strzyżenia. Dzisiaj mamy tego konsekwencje, które będą zresztą przybierać na sile.

Nie da się już wciskać lewicowych mrzonek o raju na ziemi, a społeczeństwo nie powinno przecież wychodzić na ulice. Trzeba więc stosować nowe techniki manipulacyjne. Można na przykład straszyć rozmaicie rozumianymi konfliktami zbrojnymi. Tak uczynił pół roku temu minister finansów Jacek Rostowski, gdy wołał: "bo jak nie, to będzie wojna" (cytat z pamięci).

Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" opublikowała bardzo obszerny wywiad z Zygmuntem Baumanem. To są luźne wypowiedzi starca (tak profesor nazywa siebie) o wielu aspektach i problemach współczesnej cywilizacji. "Więc będzie wojna?" – ten tytuł, zajmujący z nadpisem połowę strony gazety, może szokować. Przychodzi – zdaje się – oswajać obywateli z myślą o zagrożeniach. Trzeba im też przekazać, że to oni są (mogą być) odpowiedzialni za ten stan rzeczy. Bauman mówi:

"Przybywa ludzi, którzy mają poczucie, że są gorsi od innych. A upokorzeni są gniewni i szukają środków, by gniew ten wyładować". W polskich realiach, w których występuje prawie całkowite zmonopolizowanie władzy i mediów, narzucenie określonych postaw i obaw nie wydaje się szczególnie trudne. Można postraszyć wojną z Rosją, by zneutralizować głos tych, którzy nie chcą zaufać raportom MAK i komisji Millera. Można z jednego zdania dotyczącego Angeli Merkel wysnuwać zaskakujące wnioski. Udało się wzbudzić w społeczeństwie panikę, a ta nie sprzyja logicznemu myśleniu.

                                          * * * * * * *

Notkę tę napisałem dziś rano. O konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego dotyczącej sobotniego marszu w obronie Telewizji Trwam dowiedziałem się z krótkich komunikatów radiowych. Manifestacje, a właściwie medialne przekazy o nich, łączą się z moimi rozważaniami. W najbliższych dniach spróbuję rozwinąć ten temat.