Komentarze dnia
Like

Dzieci zawsze tęsknią za rodzicami, choćby nawet najgorszymi

07/01/2016
617 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Dzieci zawsze tęsknią za rodzicami, choćby nawet najgorszymi

Moja niespełna trzyletnia córeczka uparła się, że dziś pójdzie do przedszkola w spódniczce i w związku z tym oprotestowała wszystkie sukienki jakie jej proponowałem. Dziś ma być spódniczka i koniec! Nie ważne, że cały ich zapas jest poplamiony kawą, kakao, lub sokiem i czeka na pranie. Inaczej pójdzie do przedszkola bez niczego, zagroziła. Po kim ona to ma? – zastanawiałem się z odrobiną dumy 🙂

0


DzieciTęskniaZaRoziną

 

 

Kiedyś uparła się, że nie wyjdzie do miasta inaczej niż boso. No i musiałem się zgodzić bo inaczej bym wysłuchiwał przez godzinę jej pomysłowych fochów i nic w tym czasie nie załatwił. Jak tylko wyszliśmy na ulicę pożałowałem udzielonego przyzwolenia. Moja córa maszerowała boso, całkowicie skupiona na nierównościach chodnika, szczęśliwa i dumna z postawienia na swoim, a ja musiałem zbierać zgorszone spojrzenia przechodniów i robić mądrą minę do głupiej sytuacji. Jako alibi demonstracyjnie trzymałem w ręku dziecięce sandałki, ale każdy przyzna że słabe to było alibi.

Kiedy jakiś oburzony obserwator wyciągał komórkę czułem w gardle strach. Co za ludzie żyją w tym mieście? Zero empatii, zero uśmiechu, zero zrozumienia, zero poczucia humoru. Na pewno zaraz któryś wpadnie na pomysł żeby zadzwonić do MOPR-u i będzie po mnie, po nas!

Na szczęście tym razem udało się przetrwać.

Wkrótce, zgodnie z przewidywaniem, moja mała wojowniczka potknęła się na jednej z licznych muld chodnikowych i rozpłakała się. Przytuliłem ją uspokoiłem, a po chwili usłyszałem pokorną prośbę o założenie bucików. Lekcja została odrobiona.

Dzisiejsza lekcja dotycząca spódniczki była trudniejsza. Oczywiście bez zmrużenia oka, zgodziłem się, żeby poszła do przedszkola „bez niczego”.

Tego jednak nie było w planie. Mój bluf zderzył się z blufem córki. Spojrzała uważnie mi w oczy. Siłowaliśmy się kilka sekund spojrzeniami, po czym mała terrorystka ustąpiła.

  • No dobra, pójdę w sukience, ale w „szkole dla małych dzieci” mi ją zdejmiesz – nacisnęła.
  • Ja nie, ale… pani ci ją zdejmie. – olśniło mnie w ostatniej chwili.Zgodziła się… uff. Wybrnąłem z trudnej sytuacji. To znaczy nie całkiem wybrnąłem, ale udało mi się przynajmniej zwalić jej rozwiązanie na kogoś innego.

W przedszkolnej szatni temat sukienki oczywiście wrócił. Wiele trudu mnie kosztowało aby przekonać dziecko, że warto nauczyć panią jak się takie sukienki zdejmuje. A tu okazało się, że pani jest sukienką zachwycona. Zwłaszcza kiedy mrugnąłem do niej porozumiewawczo wprost wpadła w ekstazę. Tak, że sukienka zaczęła się nawet trochę podobać jej właścicielce.

A ponieważ na horyzoncie pojawiła się cała masa innych atrakcji moja mała terrorystka ruszyła na ich spotkanie zupełnie zapominając o swoich sukienkowych obiekcjach.

Wracając z przedszkola zaszedłem do osiedlowego spożywczaka. Kolejka nie była zbyt wielka, a kolejkowa dyskusja wciągająca. Jedna pani drugiej pani opowiadała właśnie o jakimś obozie koncentracyjnym dla dzieci, znajdującym się podobno gdzieś w okolicy. Rzekomo dzieją się tam dantejskie sceny. Osadzone w nim dzieciaki są złośliwe, oszukują, kradną, tłuką się między sobą, napadają na bogu ducha winną ludność miejscową kiedy tylko im się pozwoli opuszczać ośrodek. Nie przestrzegają nawet zasad higieny. Rzucają się z łapami i pazurami na nadzorujących ich kapo. Oczywiste jest więc, że kapo pełniący służbę w tym obozie mają istne piekło jeśli chodzi o warunki pracy i nikt normalny nie może im zazdrościć miodów. Z osadzonymi tam bachorami nikt nie może sobie poradzić gdyż pochodzą z rodzin patologicznych, w których używa się noży głównie jako argumentów w rodzinnych sporach. Pisała nawet o tym przypadku lokalna prasa. Jedna szalona matka kręci się ciągle przy tym obozie i buntuje. Od lat chodzi po mieście i rozpowiada niestworzone rzeczy o rzekomej krzywdzie odebranych jej pięciorgu dzieci. A przecież to sąd tak postanowił! Proszę jej nie wierzyć – przekonuje, chwytając emocjonalnie rozmówczynię za łokieć – to wariatka. Co z tego, że dzieci do niej tęsknią? Dzieci zawsze tęsknią za rodzicami, choćby nawet najgorszymi.

Ręce mi opadły. Ludzie czy wy czasem słuchacie tego co sami wygadujecie?

0

Godny Ojciec http://godnoscojca.salon24.pl

Jestem ojcem. Bronię rodziny przed pedofilią instytucjonalną

88 publikacje
15 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758