Pomimo wyprawienia kosztownego ślubu księcia Wiliama, wydatków na  królewskie orszaki, ekskluzywny pałac utrzymanie całego brytyjskiego dworu i Elżbiety II pochłania mniej pieniędzy niż limuzyna BMW prezydenta, rezydencja w Wiśle i na Helu i kilku ministrów.

Na same tylko pensje i nagrody dla urzędników kancelaria Komorowskiego wydała niemal 73 mln zł. „Nie ma uzasadnienia dla wzrostu kosztów i przerostu administracji, kiedy gdzie indziej tnie się wydatki” – komentuje dla dziennika „Fakt” ekonomista Marek Zuber. „Skoro prezydent pełni tylko funkcję reprezentacyjną, to trzeba się zastanowić czy jego utrzymanie musi kosztować aż tyle” – dodaje.

Tymczasem prezydent Bronisław Komorowski zaliczył kolejną wpadkę. Co ciekawe, nasz Hrabia i hojnie opłacany przez niego dwór dał plamę właśnie w monarszym kręgu. Podczas uroczystego obiadu na cześć szwedzkiej pary królewskiej prezydent… zabrał kieliszek szwedzkiej królowej.

Podczas obiadu wydanego na cześć szwedzkiej pary królewskiej, która przebywała w Polsce z oficjalną wizytą, prezydent Komorowski wstał, by wznieść toast. W trakcie swojej przemowy prezydent zamiast po swój kieliszek z szampanem, sięga po kieliszek szwedzkiej królowej, stojący po lewej stronie.

 

Notka na podstawie lektury tygodniowych zaległości na pis.org.pl i niezalezna.pl