HYDE PARK
Like

Drogi Donaldzie…

18/07/2013
674 Wyświetlenia
1 Komentarze
3 minut czytania
Drogi Donaldzie…

„Szanowny Panie Przewodniczący, Drogi Donaldzie” – tymi słowy swój list otwarty rozpoczął Jarosław Gowin, w którym namawia premiera do udziału w debacie przed platformianymi wyborami. Nie będziemy się czepiali treści listu, ani nas on ziębi ani grzeje, członkami partii miłości nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy. Ale to wstępne sformułowanie… No panie Jarosławie (pan wybaczy poufałość) trochę powagi i ścisłości! Jaki „drogi”? Najdroższy byłoby bardziej pasujące, a jeszcze lepiej – przepłacony. Jeżeli chce pan być jednym z rozgrywających polskiej polityki musi pan trafiać w sedno, walić wprost i nie uchybiać samemu Słońcu Peru! Droga to może być szanowna małżonka pana premiera razem ze swoimi państwowymi sukienkami. On kosztuje nas znacznie więcej, zatem słowo „drogi” nie jest zwyczajną półprawdą, a jak wiadomo powszechnie pół prawdy to całe kłamstwo.

0


Naprawdę z czystym sumieniem każdy obywatel tego kraju może się zwrócić do naszego umiłowanego Słoneczka  „Najdroższy Panie  Premierze” nigdy bowiem utrzymanie aparatu państwa nie było tak kosztowne. Nie mamy tu na myśli tylko pieniążków wydzieranych z pustawych kieszeni, dziurawych portfeli czy pilnie obserwowanych przez skarbówkę kont obywateli ale również koszty psychiczne czy polityczne. Możemy śmiało powiedzieć, że w miarę drożenia aparatu państwowego Rzeczypospolitej upada jej wizerunek i rola  świecie. Drogo kosztuje nas bowiem nie tylko bezmyślna polityka finansowa rządu Najdroższego Pana Premiera ale również jego upodobanie do przyjmowania pozycji klęczącej i to niczym u Rzymskiego boga Janusa, z dwoma obliczami zwróconymi jednocześnie na Moskwę i Brukselę.

Cieszmy się i radujmy więc! Co i rusz ktoś chwali się, że pobił rekord: a to najwyższy drapacz chmur, a to najnowocześniejszy stadion, a to największe lotnisko, basen, statek czy co tam jeszcze. O! Chińczycy ostatnio największym budynkiem świata się szczycą, ponoć Watykan zmieściłby się w nim po wielokroć. A my? My, dzięki naszemu  Najdroższemu Panu Premierowi mamy wszystko najdroższe! Stadiony, autostrady, koleje i… rząd. Najdroższe w utrzymaniu, ma się rozumieć, ale jakie to ma znaczenie? Rekordy światowe pobiliśmy, w awangardzie idziemy, dumni bądźmy! W czymś jesteśmy najlepsi, nie do pokonania, godni natychmiastowego wpisu do Księgi Rekordów Guinnessa. Wyzbyć się więc trzeba tego malkontenctwa typowo polskiego, głowy podnieść wysoko i zaśpiewać pieśń masową:

„Ukochany kraj! Umiłowany kraj! Ukochane i łąki i pola!

Najdroższy kraj! Najkosztowniejszy kraj! Bo taka Donalda jest wola!”

Oczywiście Najdroższy Pan Premier nie byłby w pełni sobą gdyby nie specjalista od budowy wizerunku Najdroższego Państwa Świata, Minister Mr Rostowski, cudotwórca finansowy, który udowodnił, że powiedzenie, iż z próżnego i Salomon nie naleje jest anachronizmem i powinno być zastąpione porzekadłem: „z pełnego Rostowski wyciśnie deficyt”. Ambicje Pana Mr Rostowskiego są nieograniczone, wyobraźnia podatkowa nie zmierzona a chojność w wydawaniu publicznych pieniędzy niezmierzona. To dzięki tym cechom oraz wysiłkowi Najdroższego Pana Premiera szybko upływa nam czas dzielący nas od krachu finansowego dyskretnie mierzony pożyczonym przez Ministra Nowaka najdroższym zegarkiem w rządzie.

 

Moni&AlexanderDegrejt

0

Moni i Alex

Spółka autorska Moni i Alexander Degrejt

4 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758