Bez kategorii
Like

Dowód na zamach w raporcie MAK?

02/02/2011
434 Wyświetlenia
9 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Rosjanie publikując raport końcowy Komisji MAK mieli nadzieję na ostateczne pogrzebanie kwestii smoleńskiej na najbliższe 50 lat. Niekompetentna załoga, pijany generał i szalejący główny pasażer na pokładzie. Taki przekaz poszedł w świat. Propagandowy majstersztyk. Udało się, tyle że "prawie". Rosjanie publikując dane ze skrzynki technicznej ATM otworzyli sobie puszkę Pandory… Ostatnie chwile lotu nawet bez dokładnych parametrów wyglądają podejrzanie. W wersji Rosjan załoga podejmuje próbę podejścia do lądowania (nic takiego nie miało miejsca) przy czym na wysokości kilkunastu metrów tuż przed anteną bliższej prowadzącej kapitan zdaje sobie sprawę że ma przed sobą ziemię. Pociąga za wolant i niczym w bajce o wilku i zającu maszyna w cudowny sposób zaczyna się wznosić. Ale jest za późno. Zahacza o sowiecką, hartowaną brzozę […]

0


Kraj

Rosjanie publikując raport końcowy Komisji MAK mieli nadzieję na ostateczne pogrzebanie kwestii smoleńskiej na najbliższe 50 lat. Niekompetentna załoga, pijany generał i szalejący główny pasażer na pokładzie. Taki przekaz poszedł w świat. Propagandowy majstersztyk. Udało się, tyle że "prawie". Rosjanie publikując dane ze skrzynki technicznej ATM otworzyli sobie puszkę Pandory…

Ostatnie chwile lotu nawet bez dokładnych parametrów wyglądają podejrzanie. W wersji Rosjan załoga podejmuje próbę podejścia do lądowania (nic takiego nie miało miejsca) przy czym na wysokości kilkunastu metrów tuż przed anteną bliższej prowadzącej kapitan zdaje sobie sprawę że ma przed sobą ziemię. Pociąga za wolant i niczym w bajce o wilku i zającu maszyna w cudowny sposób zaczyna się wznosić. Ale jest za późno. Zahacza o sowiecką, hartowaną brzozę i wykonuje magiczną półbeczkę (to, że długość uszkodzonego skrzydła jest dwukrotnie większa od odległość do gruntu nie ma znaczenia, ważny jest telefon Jarosława do Lecha!). Samolot lecąc do góry nogami roztrzaskuje się o smoleńskie, betonowe bagno. Giną wszyscy, w tym 30 ton Tupolewa, które wyparowuje w przestworza.

Można by rzec: piękna opowieść, generał Anodonino, ale niestety, poniosła was fantazja…

Zostawmy w tym momencie na boku mgłę, brzozy płaczące i komórki wygrywające mazurki na widok dzielnych strażaków. Zostawmy też w spokoju niepokojące odgłosy w telefonie pewnego posła PSL czy też rzekome odgłosy wystrzałów (wszyscy wiemy że to nie było strzały do ocalałych tylko korki od szampana zrzuconego dla ambasadora Turowskiego przez przelatujący w okolicy Bort). Zostawmy i skoncentrujmy się na jednym, kluczowym zagadnieniu.

Momencie pociągnięcia za wolant i wyłączenia autopilota.

Tupolew nie jest statkiem kosmicznym ze Strefy 11, w dwie sekundy się nie podniesie. Gdyby Protasiuk pociągnął za wolant na widok anteny NDB (podobno ściętej przez krasnoludki) chwilę później roztrzaskał by się kilometr przed progiem pasa. Takie też wnioski wynikają z symulacji wykonanej na potrzeby MAK. Im szybciej opada samolot, tym więcej czasu potrzebuje na poddźwignięcie się. "6 sekund", powiedział zastępca ministra Millera w jednym z wywiadów. Co miało miejsce jakieś 6 sekund wcześniej? Komenda o odejściu. Ok. 1700 m przed pasem. Przed jarem, w dogodnym miejscu na postawienie fałszywej bliższej prowadzącej. Tyle że czy mamy jakiekolwiek dowody to wspierające?

Tak. W raporcie MAK zawarto szczegółowe wykresy trajektorii opadania Tupolewa. Uznaję je za wiarygodne. Niewiarygodny jest tylko zapis z kabiny pilotów zmanipulowany w kilku kluczowych momentach.

I otóż z tego zapisu wynika rzecz jednoznaczna:

Tupolew wytracał prędkość opadania znacznie wcześniej niż przed rzekomym pociągnięciem wolanta w 10:40:56” sekundzie lotu i usłyszeniu sygnału BPR.

Co to oznacza? To i tylko to że piloci po komendzie "Odchodzimy" rozpoczęli procedurę odejścia wyłączając autopilota. Przy okazji w tym samym momencie odzywa się sygnał bliższej prowadzącej ustawionej 1,8 km przed pasem a cały ten 4 sekundowy fragment przekopiowano do dalszej części stenogramu (taśmy) na 1,1 km od pasa gdzie stała "prawdziwa" radiolatarnia. Tyle że w tym momencie samolot nie byłby w stanie się już poderwać…

Zresztą wystarczy samemu spojrzeć na wykresy by przekonać się że po komendzie "Odchodzimy" samolot zmniejsza kąt nachylenia i nad anteną leci już lotem niemalże poziomym.

Warto również spojrzeć na ostatni zapis wysokości z RW: 50 metrów nad gruntem kilka sekund przed uderzeniem z gruntem zapis skrzynki umiera… Dowód na eksplozję w powietrzu?

Spójrzmy ponownie na wykres:

 

Niebieska linia oznacza ściężkę schodzenia. Żółta – oficjalny monent pociągnięcia za stery. Jak widać, Tupolew zaczął się wznosić znacznie wcześniej…

0

Voltar

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758