Jego żona Dorota Skrzypek opowiada w Stefczyk.info oraz wPolityce.pl o nim i o pustce, jaka jej towarzyszy w Boże Narodzenie. To były już drugie święta bez męża i niestety czas nie leczy ran. "Podejrzewam, że do końca życia będę odczuwała ten brak i żaden czas tego nie zmieni" – mówi wdowa.

Pani Dorota jest zaprzyjaźniona z kilkoma rodzinami, które także straciły swych bliskich w katastrofie Tu-154M. Łączy je to bolesne doświadczenie, dlatego spotkały się ponownie przy opłatku. "Jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem – mówi Dorota Skrzypek. – Podobnie widzimy rzeczywistość, na podobne rzeczy się nie zgadzamy i nigdy nie zgodzimy. I życzyliśmy sobie, żeby rzeczywistość w naszej Polsce – która naprawdę nie jest dla nas pustym słowem, tak jak nie była dla naszych zmarłych bliskich – zmieniła nam się na lepsze".

"Niestety straciłam już chyba ten entuzjazm, z jakim zawsze do Świąt Bożego Narodzenia podchodziłam – opowiada wdowa. – To pewnie dość naturalne, ale przez te trudne doświadczenia bardziej skupiłam się na tym, co w Świętach Bożego Narodzenia najważniejsze, czyli na ich wymiarze religijnym, duchowym. Na autentycznej wierze w narodzenie Pana Jezusa, który przyszedł na świat, żeby nas wszystkich zbawić, żeby nas swoim życiem nauczyć tej miłości".

Zmarły tragicznie prezes NBP działał w czasach komunizmu w opozycji, należał do KPN i był więziony w latach 80-tych. Swą miłość do Ojczyzny zostawił w spadku swym synom. To wymaga kontynuacji. "Czuję na sobie tę odpowiedzialność – mówi Dorota Skrzypek. – To jeden z moich obowiązków, jakie Sławek mi zostawił: wychować chłopców na patriotów, na porządnych, dobrych ludzi".