Bez kategorii
Like

Czy takie reformowanie oświaty ma sens?

22/04/2012
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

O tym, że szkoła ma ogromne znaczenie dla przyszłości, słyszymy tylko w deklaracjach. Pełne zrozumienie tego faktu nie ma odzwierciedlenia w działaniach decydentów.

0


 O tym, jaka powinna być szkoła myślimy często na podstawie własnych doświadczeń, jako uczniowie, rodzice ucznia, czy też, jako nauczyciele.

Projektujemy swoje własne, najczęściej słuszne niezadowolenie z tych doświadczeń, na wymarzony model szkoły, który chcielibyśmy, żeby funkcjonował i dawał satysfakcje wspomnień z pobytu w murach szkolnych, kontaktów rodzicielskich z nauczycielami, bądź z pracy w niej.

O tym, że szkoła ma ogromne znaczenie dla przyszłości, słyszymy tylko w deklaracjach. Pełne zrozumienie tego faktu nie ma odzwierciedlenia w działaniach decydentów.

Niektórzy reformatorzy chyba zapominają o takich osobistych doświadczeniach, skoro wciąż proponują metody domykania walizki kolanem.

Metoda ta jest modyfikowana tak, że coś tam się jeszcze zmieści, coś lepiej ułoży, a może coś wyrzuci?

Jakoś tam dowieziemy nasz cenny skarb na miejsce docelowe, którym jest wydanie świadectw i poczucie spełnionego obowiązku.

Że brakuje słowa „dobrze” przy obowiązku? Ależ! Kto to rozliczy?

Efekty takich reform zawsze są długofalowe, więc reformatorów już nie ma na stanowiskach, żeby można ich było rozliczyć ze słowa „dobrze”.

Zresztą, jakie to rozliczanie, skoro reformowany potencjał już został zmarnowany. Właśnie dostał świadectwo, że ukończył, kolejne szczeble. Kolejne roczniki czekają, produkcja musi trwać.

Po latach kolejni reformatorzy próbują na nowo uładzić naszą walizkę przed podróżą. Mierzą, ważą i wychodzą im teraz nowoczesne metody pakowania.

Kosztowne?, To nic! Za to są chyba skuteczne dla nastolatków, bystrzejszych od nas w tych metodach, więc my im naprzeciw wychodząc …, co nas tam portfele i osobiste zaangażowanie rodziców? Ważne, że my zarobimy na nowych metodach, programach.

Byle dobrze zapakować ten towar i dowieźć do świadectwa.

Gdzieś po drodze okazuje się, że nasi młodzi wcale tej walizki nie chcą nosić.

Buntują się, awanturują, znieważają nas. Choć ze wszech miar wszyscy dorośli się starają, młodzi mają TO i ICH w poważaniu.

Pojawia się w nas bezsilność. Walizka przecież taka napakowania, a oni, co?

Zdumieni niepomiernie stajemy znowu przed koniecznością nowego pakowania naszej walizki.

To jest zadziwiające, z jakim uporem myślimy o tej walizce, a nie o tym, który ją nosić musi przez wszystkie lata szkolne.

O uczniu. O naszej przyszłości. O naszym dobrobycie i naszym bezpieczeństwie. O naszej kulturze i tożsamości.

 

Czy trzydziestoosobowa klasa uczniowska podoła jakimkolwiek reformom oświatowym? Zastanówcie się nad tym?

Choćby nie wiem jak przestawiać program, czy strukturę poziomów kształcenia, czy dobierać metody – to się nie uda w tak licznych klasach.

Jeśli ktoś chce poważnie reformować oświatę i nie zapomni przy tym, o warunkach dla WYCHOWANIA ( łącznie z nazwą ministerstwa, o czym kiedy indziej napiszę), to reformę oświatową trzeba zacząć od znacznej redukcji liczebności klas.

I nie ma, że kosztuje!

Więcej nas kosztuje zaniedbanie naszej przyszłości! Zaniedbanie dzieci i młodzieży.

Jeśli nie zreformujemy liczebności klas w czasach niżu demograficznego, to, kiedy?

Obecny system proponuje zamykanie szkół, jako remedium demograficzne. Ja się dziwię, że nikt tu nie dostrzega szans na prawdziwą reformę oświaty. Warunki do takiej reformy sprzyjają, jak mało, kiedy.

Oczywiście samo zadekretowanie zmniejszenia o połowę liczby uczniów w klasie, nie wywoła cudu edukacyjnego. Tu konieczna jest zmiana paradygmatu, o której świetnie napisał Andarian:http://spodlasu.nowyekran.pl/post/57821,edukacja-na-miare-iii-tysiaclecia

Kiedy czytałam ten tekst, miałam ochotę natychmiast odpowiedzieć gotowym projektem, jak to zrobić, żeby wprowadzić marzenie Andariana do realizacji.

Nie mogłam zrobić tego od razu, kiedy on to napisał, dlatego z opóźnionym zapłonem, piszę to teraz, że widzę szansę na taki model kształcenia i jeśli mi się to uda, napiszę o tym szczegółowo później.

Oczywiście nie mam żadnej mocy sprawczej, a jedynie pewne doświadczenia, które należy zrewidować i skonfrontować z tym, co napisał Andarian.

Jeśli mam jakiegoś ‘fioła’, to jest nim właśnie „Uczeń w szkole”.

 

W mojej uczniowskiej pamięci nie zachowały sie ciekawe wspomnienia o nauczycielach, czy codziennych fantastycznych lekcjach (te na palcach licząc, pamiętam), za to przyjaźnie z lat szkolnych trwają do dziś. Tej roli wpływu grupy rówieśniczej nie można nie doceniać. Jest ona silniejsza niż rodzica i nauczyciela razem wziętych, i musimy mieć tego świadomość, jednak o tym innym razem.

W mojej pedagogicznej pamięci zachowały się bardzo żywo wspomnienia, o tym, jak moi podopieczni przyjaźnią się od lat ze sobą, a przy tym nie zapominają o mnie.

Wiadomo, że teraz oni muszą sobie radzić w tej okrutnej rzeczywistości i konfrontują ideały z brukiem. Trudno im myśleć o tym, że są naszą nadzieją, bo sami muszą walczyć o każdy kęs życia.

Tak nie musi być.  Zmieńmy to.

 

 

0

InaMina

"„ojciec, Ty mi nie mów jak mam robic, Ty rób, jak mówisz"

97 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758