Bez kategorii
Like

CP. Państwo, a religia

15/07/2011
344 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

W poprzedniej notce tematycznej – „Cywilizacja, a religia”, poruszałem kwestie dotyczące religii w aspekcie kulturowym. Równie ważna jest ta rola w strukturze organizacyjnej państwa.

0


 

W poprzedniej notce tematycznej – „Cywilizacja, a religia”, poruszałem kwestie dotyczące religii w aspekcie kulturowym. Równie ważna jest ta rola w strukturze organizacyjnej państwa.

Na wstępie jeszcze jedno odniesienie i rozróżnienie między wiarą i religią. Bo przy wszystkich wskazanych wcześniej uwarunkowaniach, „rozumiem” religię jako zbiór uporządkowanych wartości i odniesień wynikających z przyjętego zestawu wartości podstawowych.

Stosunek do KRK – jest wynikiem przekonania, że podstawą na jakiej się opiera są wartości fundamentalne dla naszego ludzkiego bytowania – Prawa Miłości.

Z kolei wiara w boskość Chrystusa wynika z przekonania, że głoszenie Praw Miłości i wskazówki dotyczące ich stosowania w życiu, dokonane w warunkach czasu i miejsca, są tej boskości świadectwem. Czyli można powiedzieć, że rozumiem tę boskość nie jako założenie, a jako wynik rozważań.

Reszta jest już tylko wynikiem tych konstatacji.

 

Z kolei rola KRK nie jest wynikającą z tradycji i powagi, ale pełnej idei wiodącej – głoszenia nauki Chrystusa, gdzie Jego obecność w Kościele pozwala na przekonanie o słuszności drogi.

Zatem wszelkie odchylenia, acz powinny być dostrzegane i usuwane, nie mogą wpływać na ocenę idei – nawet jeśli te odchylenia są głoszone przez hierarchów KRK. Bo wiara w prawdziwość przekazu i nasze wzrastanie duchowe, przy wsparciu obecnością Chrystusa, pozwalają na przekonanie o usuwaniu przeszkód. Wszak wymaga to rzetelnej oceny sytuacji.

 

Tyle tytułem wstępu.

 

Rozważając rolę religii w państwie wypada się odwołać do motta własnego blogu – „Od rodziny do cywilizacji”.

 

Chcę tu przedstawić pewną projekcję bazującą na wskazanej sentencji. Czy słuszną?

Proszę to ocenić po odrzuceniu standardowych torów myślenia. Wtedy da się zauważyć, że wiele kwestii „rozgrywanych” społecznie da się łatwo wyjaśnić, acz zachodzące procesy należy rozważać niekiedy w perspektywie kilku pokoleń.

 

To, co chcę zaproponować, to przyrównanie struktur państwa do relacji rodzinnych, gdzie struktury wykonawcze odpowiadają roli męża- ojca – głowy rodziny, religia pełni funkcje żony – matki – kultywatorki relacji rodzinnych, a społeczeństwo – to poddane ich opiece potomstwo.

 

Spostrzeżeń wynikających z takiego rozumienia państwa jest wiele. Jednym z pierwszych to np. przekonanie, że lansowana „wymienność” ról w związkach jest antypaństwowa.

Będą twierdzenia o antyfeminizmie takiego ujęcia, ale czy uzasadnione – gdy rola „kobiety” jest tak wyeksponowana?

 Wszak jest równym, acz różnym partnerem związku.

 

Wnioskiem jest też, że tylko poprzez czynnik żeński – potrzeby wynikające ze spełnianych funkcji, dokonuje się rozwój społeczny. W tym sensie – bez udziału struktur religijnych nie jest możliwe zaistnienie istotnych dokonań rozwojowych.

Niekiedy, i warto to zaznaczyć, akceptacja taka wynika z wymuszenia. Ważne, aby nie była czyniona wbrew zasadom fundamentalnym.

 

Interesujące jest porównanie – rozważenie zależności państwowych na wzór relacji małżeńskich, gdzie wszystkie wersje związków winny zostać zauważone – także poligamia, czy poliandria, czy związki zawierane z pobudek „materialnych”.

Czy związki oparte na „miłości” – są najbardziej godne pochwały?

Mam szereg wątpliwości. W strukturach państwowych to zaistnienie tworów, gdzie jakaś nowa idea utożsamiana bywa z nośnikiem wartości na jakich budowane są struktury państwa. Zwykle następuje to w wyniku zmian rewolucyjnych, ale przykład Niemiec hitlerowskich wskazuje na możliwość pseudo-pokojowego przejęcia władzy przez nową strukturę organizacyjną.

 

Co do tworzenia związku po odrzuceniu wcześniejszego – przykłady Francji i Rosji są znamienne.

Francja XVII w – to struktura tworząca silną (dominującą) władzę państwową i to z nastawieniem na rozwój naukowo – przemysłowy. To w tamtym czasie powstały podwaliny potęgi gospodarczej i naukowej Francji.

Jednak te zmiany nie były skorelowane z rozwojem społecznym. Powstałe napięcia doprowadziły do wybuchu rewolucyjnego. Zaistniała nowa struktura z „nową religią państwową”.

 

Ciekawym jest tu spostrzeżenie, że wszystkie nowo powstałe struktury państwowe dążą do rozszerzania swego istnienia; można to porównać z „prezentacją swego istnienia” przez nowo powstały związek. I im bardziej związek jest emocjonalny i tworzony w opozycji do istniejących – tym bardziej agresywnie zaznacza swą obecność. „Porządków” zaś dokonuje i „u siebie” – próbując wprowadzać nowe zasady i zwyczaje, jak i narzucać je innym.

To agresywna forma manifestacji.

 

Istnieje pewna zauważalna zależność: im bardziej taki „związek” odbiega zasadami od prawa naturalnego – Praw Miłości, tym forma manifestacji jest bardziej agresywna, a jednocześnie krótsza w czasie.

Temu prawu podlegają wszystkie (?) nowopowstałe organizacje – Rewolucje francuska, rosyjska, hitleryzm. Zasada obowiązuje we wszystkich konglomeratach cywilizacyjnych – do takich należą choćby komunistyczne Chiny, czy Kambodża. Godnym obserwacji jest Wietnam.

 

W naszym kręgu cywilizacyjnym – proces przedłużonego działania, dotyczy USA, a wcześniej Imperium Brytyjskiego. Upadek wiązać można z zanikiem sił witalnych związku związanym z wyczerpaniem zasad jego powstania.

 

Temat, jak widać, jest szeroki i dający możliwość przeprowadzenia analiz porównawczych. Fakt, że przy pierwszym kontakcie z koncepcją budzi ambiwalentne skojarzenia, jednak po zastanowieniu – wnioski nie muszą być uznane z „odlot”.

 

Jak traktować polską sytuację?

Najbardziej stosowne wydaje się porównanie do związku, gdzie małżonek jest zafascynowany nowym „obiektem”. Zdominowana i „wycofana” żona dla własnej wygody, a także z uwagi na „dobro dzieci”, stara się nie dostrzegać sytuacji. Mało. Próbuje traktować agresywną konkurentkę jako „przyjaciółkę” domu i na tej zasadzie ułożyć współżycie. Ta zaś nie tylko niszczy wszelkie pozytywne relacje jakie jeszcze istnieją między małżonkami, ale powoli stara się pozbawić dziedzictwa dzieci legalnego związku i przejąć je na rzecz własnych dzieci – owoców swobodnego życia.

 

Co można w takiej sytuacji uczynić?

Wydaje się, że konieczne jest przywrócenie normalnych relacji małżeńskich. Czy można to zrobić w imieniu i na rzecz legalnej małżonki i to pod jej przywództwem?

 

Chyba nie. W tym stanie nie jest to możliwe – nie jest zdolna do zdecydowanych działań, a i perspektywa widzenia, wygodnictwo, nie pobudzą do czynu. Zwłaszcza, że dzieci dostrzegające matczyny „upadek” są co i rusz przez nią mitygowane celem „zachowania spokoju”.

 

Można twierdzić, że inicjatywa i działania winny zostać podjęte przez „dzieci”- społeczeństwo, celem odnowienia związku. To zaś musi prowadzić do przerwania panującego letargu.  

0

Krzysztof J. Wojtas

Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.

207 publikacje
5 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758