POLSKA
Like

Cień Lecha Kaczyńskiego – zawiedzione nadzieje z 2005 roku

09/02/2015
973 Wyświetlenia
1 Komentarze
15 minut czytania
Cień Lecha Kaczyńskiego – zawiedzione nadzieje z 2005 roku

Każdy się jeszcze emocjonuje nad sobotnią „ujmującą” przemową kandydata PiS Andrzeja Dudy na urząd prezydenta RP, tak jakbyśmy się wszyscy urodzili dopiero wczoraj i tanim marketingiem politycznym można Nas było kupić jedynie na zasadzie pt. „na bezrybiu i rak ryba”.

0


 

 

https://

 

Dlatego, jako były Wyborca PiSu mocno agitacyjnie w swoim środowisku studenckim zaangażowany w jego podwójny sukces wyborczy w 2005 roku, chciałbym niniejszym przedstawić Państwu całkowicie bezstronny obraz tejże kandydatury, albowiem w przeciwieństwie do wszystkich innych komentatorów sceny politycznej w Polsce dosłownie „ani mnie ziębi, ani parzy” takowy typ prezydencki Jarosława Kaczyńskiego.

 

Stąd też skupmy się wyłącznie na samych konkretach – bez uciekania się do Naszych sympatii i antypatii – a wówczas nikt i nic nie wykrzywi Nam percepcji tak, abyśmy w wyniku tego doznali jakieś pomroczności jasnej, z której otrząśniemy się dopiero za kilka miesięcy po majowych wyborach z uciążliwym kacem moralnym (że postąpiliśmy akurat tak, a nie inaczej i gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas, to drugi raz już by Nas nikt nie zwiódł, etc.), który będzie Nam towarzyszył przez kolejne pięć lat (a pewnie i znacznie dłużej, jeśli w tym okresie wydarzy się coś, co zaważy na całej historii Polski).

 

Ktoś mógłby mi zwrócić uwagę, że jeśli faktycznie chcę zachować pełen obiektywizm, to już sam tytuł jaki nadałem tejże notce nie powinien być aż tak jednoznacznie brzmiący, gdyż będzie to zaraz budziło na wejściu podejrzenia, iż od samego początku byłem wręcz niezdrowo wrogi nie tylko temu konkretnemu kandydatowi Prezesa PiSu, ale praktycznie każdemu kogo tenże byłby jedynie namaścił.

 

Nie jest to bynajmniej prawdą i nie tylko z tej prozaicznej przyczyny, iż wówczas bym sobie nie zadał żadnego trudu odsłuchania powyższego wystąpienia (skoro już nie raz wszelkiej maści krytykańcy Nam dobitnie udowodnili, że do wycieczek ad personam wcale nie potrzeba im żadnej rzeczowej argumentacji, a w zupełności wystarczą same epitetyczne oszczerstwa, które na zasadzie Goebbelsowskiej propagandy pt. „kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą” będzie można przypiąć już na stałe w dyspozycyjnych sobie mediach swoim konkurentom), ale nawet i po jego prześledzeniu skupiłbym się jedynie na wyszydzeniu praktycznie wszystkiego, co w nim zostało zawarte, aby tym sposobem przykryć wszystkie jasne strony, na których dostrzeżenie zwyczajnie przeciwników politycznych nie stać.

 

I choć ze mnie żaden polityk, skoro z niej ani nie żyję, ani nie jest mi ona do żadnego szczęścia potrzebna (tylko jak przytłaczająca większość moich Rodaków w zupełności mógłbym się bez niej obyć – baaa… nawet szczerze bym sobie tego życzył, aby już nigdy więcej ta nie miała na moje życie żadnego wpływu, skoro niczego dobrego do tej pory z jej strony nie doświadczyłem, a jedynie upodlenia i zniewolenia), to tym bardziej ciągle mogę korzystać z takiego luksusu jak uczciwy obiektywizm w ocenie tego wszystkiego, co się odgrywa przed Nami w tym wypadku w inscenizacji „największej opozycji„.

 

Przechodząc już do sedna warto odnotować, że praktycznie wszystkim Polakom przypadły do gustu takie m.in. obietnice wyborcze jak:

 

przywrócenie wcześniejszego wieku emerytalnego (czyli 60 lat dla kobiet oraz 65 lat dla mężczyzn w miejsce POmyleńczych 67 lat, kiedy Niemcy w tym samym czasie mogły go obniżyć do 63 lat – no bo skoro Polacy będą na nich pracować wg Partii Obłudy dwa lata dłużej, więc obywatele Niemiec mogą iść dzięki temu dwa lata wcześniej na emeryturę) – problem tylko w tym, że za tym hasłem kampanijnym nie idzie żadne rozwiązanie systemowe, skoro PiS nie chce przeprowadzać jakiejkolwiek reformy niewydolnego ZUSu, choć ten działa przecież na zasadzie klasycznej piramidy finansowej (skoro zatem Duda wypomniał aferę Amber Gold, to dlaczego w takim razie funkcjonującemu analogicznie osZUStowi nie ma nic do zarzucenia?),

 

ochrona polskiej ziemi przed zagranicznym wykupem ( https://3obieg.pl/1-maja-2016r-wygasa-ochrona-przed-wykupem-polskiej-ziemii ) – i wszystko byłoby pięknie, gdyby tylko nie fakt, że jest to tylko czysto propagandowe odwlekanie o co najwyżej parę lat tego co nieuniknione dla wszystkich zwolenników UE, do których również zalicza się sam PiS ( http://supernowosci24.pl/polska-slabsza-w-unii-europejskiej/ ), który własnoręcznie przypieczętował antypolski Traktat Lizboński, jaki to skazuje Nas na utratę nie tylko całkowitej niepodległości, ale i suwerenności, skoro już w 2017 roku to Niemcy będą decydowali wprost co z Nami uczynić (bracia Kaczyńscy zgodzili się bowiem na to, aby prawo unijne było nad polskim, kiedy Berlin poszedł dokładnie w przeciwnym kierunku i Merkel może teraz narzucać całej UE dewastacyjne ustawy, zaś sama wcale nie jest zobowiązana im podlegać),

 

odejście od prywatyzacji polskich lasów ( http://www.narodowcy.net/polska/10608-odszkodowanie-dla-zydow-za-pieniadze-ze-sprzedazy-polskich-lasow-panstwowych ) – i tu także, gdybyśmy się tylko zdali na same zapewnienia Andrzeja Dudy, to moglibyśmy mu bić brawo, ale mając w pamięci to poniższe wystąpienie jego nie tylko mentora, ale – jak sam wielokrotnie to podkreślał na tej choćby tylko konwencji – niedoścignionego wzoru „męża stanu” (którego politykę chciałby bez żadnych krytycznych zastrzeżeń dalej kontynuować) nie możemy być nawet pewni tego, czy w imię „dobrych relacji z Izraelem” nie doszedłby w końcu do wniosku, iż na rzecz przedsiębiorstwa holocaustu winniśmy poświęcić Nasze kolejne dobra narodowe, aby lobby żydowskiemu i jego amerykańskim „sojusznikom” (bo przecież nie Naszym) nie sprawić zawodu.

 

https://

 

Nie rozwodząc się przesadnie warto po prostu zdać sobie sprawę, że podobnymi „porywającymi tłumy” ogólnikami także w 2007 roku Tusk z Komorowskim analogicznie zwodzili Polaków, kiedy „diabeł jak zwykle tkwił w samych szczegółach„.

 

Pewnie dlatego nie usłyszeliśmy nawet słowa o jakichkolwiek praktycznych metodach dojścia np. do tej odbudowy przemysłu polskiego (albowiem choćby tylko zbawienna dla gospodarki „obniżka podatków” nie mieści się w ideologii socjalistycznej PiSu), na którą to wielokrotnie się w swoim przemówieniu powoływał gołosłownie Duda.

 

Mało tego, to jak na Boga chce kandydat PiSu powstrzymać tą wielomilionową już emigrację Polaków poza granice nadwiślańskiego kraju, kiedy rząd Jarosława Kaczyńskiego nie potrafił nawet wywiązać się ze sztandarowego swojego „dekomunizacyjnego” hasła wyborczego z 2005 roku (na które to wówczas zwiódł tych wszystkich – w tym i mnie – którym marzyła się w końcu realna transformacja ustrojowa, a nie tylko deklaratywna, jaka to nie może się powieść, jeśli wzorem Czech i Estonii nie zabroni się obejmowania wszelkich urzędów państwowych przez aparatczyków komunistycznego systemu… jak widać Orban to wyraźnie na Węgrzech zrozumiał, zaś bracia Kaczyńscy bezczelnie zignorowali), skutkiem czego nawet w sądownictwie (które przecież było od zawsze „oczkiem w głowie” ludzi Kaczyńskiego, do których prawniczego grona zalicza się również sam Duda) dalej orzeka ten sam stary UBekistan, co w PRLu.

 

Oczywiście długo mógłbym się tu jeszcze rozwodzić, rozkładając praktycznie każdy akapit jego przemowy punkt po punkcie na czynniki pierwsze, aby wydźwięk tego był zawsze nieodmiennie ten sam, czyli dobrze brzmiący frazes, który tylko coraz bardziej blaknie z każdą chwilą, kiedy się w niego zagłębimy, aby na finale pozostawić Nas z niczym.

 

Także najlepiej spuentował takie huczne bicie piany ze strony Kaczystów swego czasu  poniższym tekstem (ciągle niesamowicie aktualnym, zważywszy na fakt, że nawet na tej najbardziej fundamentalnej płaszczyźnie ogólnoludzkiej przyzwoitości stronnictwo braci Kaczyńskich nigdy nie stanęło na wysokości zadania) sam Marek Jurek:

 

http://wpolityce.pl/polityka/117863-sprawa-niewarta-skutecznosci-czyzby-w-sprawie-prawa-do-zycia-liczyla-sie-tylko-polaryzacja-a-nie-wygrana-z-po

 

Proszę mi zatem wybaczyć, iż pomimo najszczerszych chęci trudno jest mi się przyłączyć do tego całego hurra-optymizmu, że jeśli tylko już za chwilę będziemy mieli tą „wiekopomną” zmianę na linii PO-PiS, to niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie tylko raz na dobre pożegnamy się z tymi dotychczasowymi kryminogennymi standardami tyranii status quo (warto w tym miejscu przypomnieć, że kiedy się jeszcze Jarosław Kaczyński udzielał na salonie24 w swoim autorskim blogu, to bronił dominującej roli partiokracji przed jakimkolwiek ograniczeniem jej na korzyść obywateli RP, niczym pierwsi sekretarze na rzecz swojego PZPRu), ale i znikną te wszystkie palące problemy z jakimi każdy z Nas nieprzerwanie zmaga się w III RP już od samych początków jej istnienia (czyli słabnącej z roku na rok siły nabywczej Naszych pensji, co bezpośrednio przekłada się na stale pogarszające warunki bytowe polskich rodzin).

 

https://

 

Skoro jest mi nawet niesamowicie trudno dostrzec tę nową jakość polityki w środowisku Kaczyńskiego (nie mówiąc już o jakichkolwiek innych rozwiązaniach (anty)systemowych, jakie ze strony jego formacji nie tylko nigdy nie padają, ale nie sposób się nawet o nie doprosić tym organizacjom, będącym z jego najbliższego otoczenia), to jak się mogę w ogóle łudzić tym, że te po Bożemu „odnowi oblicze ziemi… tej ziemi„???

 

Na sam koniec chciałbym dać tu wszystkim Państwu do rozważenia zagadnienie:

 

Co niby stałoby na przeszkodzie Dudzie, aby – wzorem Sikorskiego i wielu innych działaczy PiSu – mógł on dokonać kolejnego z rzędu w pełni bezkolizyjnego transferu na stronę koalicji PO-PSL, jeśli tylko ta utrzymałaby się po jesiennych wyborach u władzy?

 

Przecież nie byłoby to niczym nowym, więc doprawdy nie pojmuję, jak takiego scenariusza mogą zwolennicy ugrupowania powyższego kandydata nie brać pod uwagę?

 

Tym bardziej jest to zasadna wątpliwość, kiedy wszyscy zdajemy sobie doskonale sprawę z faktu, że te nie ma w przyszłym parlamencie żadnej realnej zdolności koalicyjnej (skoro na większość nawet Platformersi nie mogli liczyć choćby wówczas, kiedy mieli takie zaufanie społeczne, o jakim PiSmeni mogliby sobie tylko pomarzyć), a zważywszy na strategię Jarosława Kaczyńskiego (która sprowadza się wyłącznie do wycinania z Sejmu RP wszystkich formacji na prawo od niego) nie zanosi się na to, aby sam chciał zastosować taktykę przeciwną do tej TW Bolka (czyli tym razem dla odmiany „umacniania prawej nogi”, w efekcie której do sejmu weszłyby szeroką ławą w końcu ugrupowania prawicowe, mogące realnie zapewnić PiSowi niezbędną większość).

0

PaleoLibertarianin

Antypartiokracyjny minarchista - chrześcijański libertarianin

29 publikacje
64 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758