Bez kategorii
Like

Blogów na tym poziomie życzyłabym sobie na NE

11/01/2013
617 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Poniżej tekst z bloga na Frondzie.
Wiem, że mój blog to bardziej serce niż intelekt, ale zastanawia mnie to, czemu na Frondę przychodzą intelektualiści, a tu jakoś nie chcą.
Może dlatego, że Fronda jest programowo katolicka-jest portalem katolików.

0


”Komentarzy kilka o liturgii, celibacie i kilku innych kwestiach”

autor: OrthoCatho|
kategoria: Kościół i religia|
dodano: 8.01.2013, 12:50|
odwiedzin: 660

Poprzedni wpis – ku mojemu zaskoczenu – wzbudził zainteresowanie, jedno z większych w historii mojego bloga. Dlatego postanowiłem do niego napisać komentarz, rozwijając niektóre kwestie.

 

I Nie wszyscy nauczymy się mówić/śpiewać greką „koine” (Dźwiedź)

Słusznie zauważa Dźwiedź, że liturgia nie musi być wszędzie identyczna. Jedni są bardziej uwrażliwieni na bizantyjskość wschodu, inni lubią roztańczoną radość Afryki, inni jezuicką jakość homili itd. Bogactwo liturgii odzwierciedla niejako różnorodność członków jednego Ciała jakim jest Kościół, nasza Matka i Oblubienica Chrystusa. Dla mnie może istnieć nawet ewangelikalny-katolicyzm, mający Msze w prostej ewangelikalnej formie, ale bogatą treść jednej wiary dwutysiącletniego Kościoła, choć moja dusza skłania się bardziej ku pięknu liturgii trydenckiej, bądź wschodniej (stąd zresztą po części mój nick „OrthoCatho”).

Opisując pokrótce liturgię katolicką w Niemczech starałem się [w miarę] unikać wartościujących określeń, aby czytelnik mógł wyrobić swoje zdanie. Dlatego też chciałem pokazać, że dostrzegam pozytywy w tym, jak wyglądają niemieckie Msze. Oczywiście są to pozytywy w moim subiektywnym odczuciu. Nie ulega jednak mojej wątpliwości fakt, że zmiany zachodzące w sprawowaniu liturgii na terenie tego kraju wiążą się z popularnością teologii liberalnych. A jaki jest tego efekt ukazują nam liberalne wspólnoty luterańskie, czy anglikańskie. Śmiem wyrazić obawę, że modyfikacje liturgiczne mające na celu zachęcić letnich katolików skutkują tutaj ich większym odpływem, poparciem ludzi o konserwatywnych poglądach dla niektórych ruchów o naturze schizmatyckiej, stworzeniu pola do popisu grupie modernistów chcących niemal spalić mosty za sobą. Jest to pewna nauka dla nas.

Podejście liberalne jest dla mnie o tyle niezrozumiałe, że jest ono sprzeczne z chrześcijaństwem, z Biblią, gdyż jego celem nie jest dostosowywanie się do tego świata! Znając inne silne postulaty niemieckich katolików które są antychrześcijańskie i antybiblijne, jak święcenie kobiet, czy wprowadzenie demokratycznych wyborów na urzędy kościelne stwierdzam, że niemieckie modyfikacje liturgiczne są odzwierciedleniem złudnych ideologii i z tej przyczyny budzą moje wątpliwości.

 

II Królem jest Chrystus a demokracja i Królestwo to się źle komponuje (Józef1962)

W moim wpisie wyraziłem opinię, że rozumiem postulat demokratyzacji Kościoła. Jednak nie ze względu na to, że on winien być demokratyczny – bo nie powinien, szczególnie w kwestiach wiary. Z drugiej strony Kościół od początku był w ograniczonym stopniu „demokratyczny”, w kwestiach bliskich ludziom. Zwróćmy uwagę, że w Dziejach apostolskich znajduje się kilkakrotnie opis wybierania ludzi na pozycje kościelne, którzy następnie musieli jednak być zatwierdzeni i namaszczeni przez Apostołów. Tak samo w późniejszych czasach biskupi byli wybierani przez kapituły katedralne. Co nie zmienia faktu, że Kościół jako całość jest teokratyczną monarchią z Chrystusem na jego czele. Obawiam się też, że ten postulat w takiej formie w Niemczech doprowadziłby nie do jakiejś poprawy merytoryczności hierarchów, czy ich bliskości, ale do rzucania chwytliwych i niekoniecznie chrześcijańskich haseł przez kandydatów.

Dlaczego więc rozumiem ten postulat? Ponieważ chciałbym, by biskupi byli bliżej wiernych. Oczywiście to zależy od osoby, ale spotkałem tylko jednego biskupa, u którego to odczułem. I to nie było w Polsce, tylko we Francji. W Polsce biskupi po śmierci bł. Jana Pawła II wydają się zagubieni, czego drobnym przykładem może być niedawna historia z rozbijaniem samochodu po pijanemu. W diecezji w której spędziłem czas studiów biskup chowa się za potężną bramą, kancelarią, a jedyne chwile w których go widziałem to podczas uroczystości z prezydentem miasta. Wywodzącym się z PZPR. A kancelaria parafii katedralnej to jedyna, jaką spotkałem w moim życiu, która miała ustalony cennik za „usługi kościelne”. Ani w moim rodzinnym miasteczku w Wielkopolsce, ani w parafiach prowadzonych przez jezuitów, salezjanów, ani innych parafiach w małych miejscowościach, czy dużych metropoliach, ani w Polsce, ani we Francji, ani w Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech. Gwoli ścisłości spotkałem się tylko raz jeszcze osobiście z „cennikiem”. W tym przypadku chodziło o kurię diecezjalną, wręcz decyzję samego biskupa względem podwładnych parafii.

Żeby uprzedzić fakty, nie chodzi mi o populistyczne hasło sprzeciwu wobec ofiarowania pieniędzy na Kościół, tylko o zjawisko będące sprzecznym z wytycznymi kościelnymi, które ilustruje pewne zjawisko oddalania się hierarchów od realiów codzienności i potrzeb wiary, jaki odczuwam. Jako przykład (inny niż egzotyczny z Wietnamu), że to o czym myślę nie jest współczesnym wymysłem, czy ideałem rodem z herezji, niech będzie wzór z niektórych diecezji Francji (i nie tylko), gdzie jeszcze do XVIII wieku w zasadzie wszyscy wierni byli chrzczeni przez biskupa, co owocowało większą więzią, ale także odpornością na rozłamy.

 

III Niech wiec lepiej od razu przejda na protestantyzm, a nie zachwaszczaja swoja glupota katolicyzmu! (Weronika13)

Czasami sam mam ochotę zamknąć się na heretyków, schizmatyków, czy błądzących w wierze. Nie po to jednak został powołany Kościół, by tworzyć zamkniętą wspólnotę świętych nie patrzącą na grzeszników. Zgodnie z katechizmem, którego mnie uczono na lekcjach religii, pamiętam, że uczynkiem miłosiernym co do duszy jest wątpiącym dobrze radzić, a nieumiejętnych pouczać, zaś grzechem cudzym jest zezwalanie na czyjś grzech, czy wręcz jego chwalenie, lub doprowadzaniem do niego.

Tak więc moim zaniedbaniem byłoby powiedzieć „niemieccy katolicy i ich postawa jest mi obojętna”, lub zła rada „niech zostaną jawnie heretykami i nie zawracają już nam głowy”. Należy jednak pamiętać, że przymuszanie kogoś, wywyższanie się ze względu na wiarę jest sprzeczne choćby z tym, co katechizm określa jako cnoty kardynalne – Roztropnością, Umiarkowaniem, czy wręcz w niektórych przypadkach grzechem głównym: gniewem.

 

IV Opowiadasz się autorze za żennością księży – to Cię zdradza – promujesz anty-chrześcijaństwo… gupi jesteś (ślimak)

Czy celibat księży jest podstawą naszej katolickiej tożsamości? W jakimś stopniu tak. Ale twierdzenia, w stylu „żenność księży jest antychrześcijańska” jest nie dość, że komiczne, to jeszcze sprzeczne z historią, współczesnością i samo w sobie jest przez to niechrześcijańskie, bo bezpodstawne oskarżenie jest grzechem, a grzech nie może być składową Oblubienicy Chrystusa – Kościoła.

Chrześcijaństwo bez celibatariuszy nie mogło zaistnieć. Celibat jest zachwalany na łamach Nowego Testamentu. Biblijne tezy pawłowe wspaniale ilustrują dzieła zakonów, wielu świętych oraz księży.

Jednakże ani Biblia, ani katolicka wiara nie sprzeciwiają się małżeństwom księży. Jest to kwestia bardziej organizacyjna, która oczywiście wymaga głębokiej wiary i dyscypliny od danej osoby. A jednak księża różnych kościołów unickich, czy wracający z anglikanizmu mogą mieć żony i nie wzbudza to sprzeciwu Kościoła. Co więcej, bezwzględna bezżenność całego duchowieństwa pochodzi z XI wieku, tak więc ktoś, kto twierdzi, że małżeństwo księży jest sprzeczne z chrześcijaństwem przyznaje niejako, że przez ponad połowę swego istnienia Kościół był antychrześcijański! Tym twierdzi to co wielu protestantów od XVI wieku.

Dodam jeszcze, że nie twierdzę, że należy ograniczyć celibat. Jeśli jednak po rozważnej analizie by do tego doszło, nie wnosiłbym sprzeciwu. Przynajmniej dopóty takie ograniczenie nie dotyczyłoby zakonników i wyższej hierarchii.

 

V jesli tak wazna jest dla ciebie FANTASTYCZNA oprawa – to gubisz ISTOTE Mszy Sw. (Weronika12)

Pozwolę sobie zauważyć, że fakt, że podoba mi się jakaś oprawa Mszy, było jedną z pozytywnych rzeczy jakie znalazłem w Niemczech nijak się ma do rozumienia/nierozumienia istoty Mszy. Gdyby bowiem tak było nie chodziłbym na Msze w mojej obecnej parafii ze względów estetycznych i ograniczonego rozumienia języka (szczególnie w pierwszych miesiącach pobytu w Niemczech). A jednak biorę w nich udział dość regularnie (nieregularności wiążą się z pobytem w innych miejscach), gdyż najważniejszym darem dla mnie jest Eucharystia. Niezależnie od księdza, oprawy, kazania i innych czynników.

Uważam jednak, że jakość oprawy po pierwsze wyraża szacunek wobec cudownego daru Eucharystii i Ofiary Chrystusa oraz łączy wiernych z tysiącami pokoleń wstecz. To, że jest coś, co widzialnie łączy moją wiarę dzisiaj z wiarą chrześcijan II, VI, XII, czy XIX stulecia, ukazuje pięknie ciągłość wiary i stałość Kościoła w tak ważnej sprawie jak Msza Św.

Po drugie, muzyka religijna stanowi część mojej duchowości i stanowi niewysłowioną część mojej modlitwy.

Po trzecie, w momencie Podniesienia w Kościele nigdy nie gra (a przynajmniej nie powinna grać) muzyka. Hasła o „zasłanianiu przez muzykę, które oddala nas od męki Pana” itp. brzmią w moim uchu nieco jak określenia ikonoklastów, czy kalwinistów sprzeciwiających się wystrojom kościołów i modleniu przy wsparciu obrazów.

 

VI Po co opłacać odwiecznych wrogów Polski i Polaków ? Bo łatwiej i wiecej płacą ? (Klubowicz)

To jest kwestia mniej religijna ale postaram się określić nieco w tej sprawie. Po pierwsze nie widzę różnicy w opłacaniu Tuska lub Merkel. Po drugie uważam że można być patriotą poza Polską, wyjeżdżając z niej. I to na różne sposoby: działaniami polonijnymi, poprzez zostawianie miejsc pracy dla innych, po przez nabywanie możliwości, wiedzy i umiejętności, które mogą się przydać przy budowaniu Ojczyzny po powrocie itp. Po trzecie patrzenie na Niemców jako odwiecznych wrogów jest sprzeczne i z działaniami podjętymi przez Kościół w Polsce i z katolickością Kościoła, który nie widzi różnicy w narodowości, rasie, czy czasie urodzenia.

www.fronda.pl/blogi/unam-ecclesiam/komentarzy-kilka-o-liturgii-celibacie-i-kilku-innych-kwestiach,31873.html
 

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758