Bez kategorii
Like

bibliografia: Zbigniew Brzeziński i Benedykt XVI

31/01/2011
362 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

za: Wikimedia Commons Blog nazwałem „Warsztat pracy” – gdyż będą przepracowywane w nim różne tematy. Jedne bardziej wnikliwie, inne – rzutami, przekrojami. Nieraz więcej nie potrzeba: dobry rzut jest jak dobry ekran, layout, graficzne rozplanowanie strony –  patrzysz i widzisz tylko to, co trzeba. Dlaczego zaczynam od „Bibliografii”? W 1972 miałem szczęście rozpocząć studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim – jedynym ówcześnie niemarksistowskim uniwersytecie w Polsce. Uczelnia ta miała dobry obyczaj: pierwsze dwa tygodnie studiów były przeznaczone na zapoznanie się z biblioteką uniwersytecką i biblioteką zakładową. A więc studenci zdobywali umiejętność bibliografii: szukania i znajdowania właściwej literatury do danego tematu w odpowiednim katalogu. Myślenie o społeczeństwie nie jest wyłącznie specjalnością współczesnych Jeśli mówimy współczesność – mówimy o Wielkiej Rewolucji Francuskiej i […]

0



za: Wikimedia Commons

Blog nazwałem „Warsztat pracy” – gdyż będą przepracowywane w nim różne tematy. Jedne bardziej wnikliwie, inne – rzutami, przekrojami. Nieraz więcej nie potrzeba: dobry rzut jest jak dobry ekran, layout, graficzne rozplanowanie strony –  patrzysz i widzisz tylko to, co trzeba.

Dlaczego zaczynam od „Bibliografii”?

W 1972 miałem szczęście rozpocząć studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim – jedynym ówcześnie niemarksistowskim uniwersytecie w Polsce. Uczelnia ta miała dobry obyczaj: pierwsze dwa tygodnie studiów były przeznaczone na zapoznanie się z biblioteką uniwersytecką i biblioteką zakładową. A więc studenci zdobywali umiejętność bibliografii: szukania i znajdowania właściwej literatury do danego tematu w odpowiednim katalogu.

Myślenie o społeczeństwie nie jest wyłącznie specjalnością współczesnych

Jeśli mówimy współczesność – mówimy o Wielkiej Rewolucji Francuskiej i idei praw człowieka zobiektywizowanej w zasadzie równości praw obywatelskich. Ale przecież przed Rewolucją byli Encyklopedyści francuscy (połowa xviii wieku), a przed Encyklopedystami francuskimi Oświecenie, które otwarli wynalazcy rachunku różniczkowego – Anglik Newton i Niemiec Leibnitz (połowa xvii wieku), oraz Londyńskie Royal Society oddzielając naukę od teologii.    

Jeszcze dzisiaj powołują się autorzy na typologię ustrojów Ateńczyka Arystotelesa, etykę Ateńczyka Sokratesa mającą oczywisty wymiar społeczny, i hedonizm Epikura mający obecnie duży wpływ na świat Zachodu. A żyli oni 2.500 lat temu.

Rok 2007: Zbigniew Brzeziński publikuje „Drugą szansę”.  Rok 2005:  Benedykt XVI ogłasza encyklikę o nadziei „Spe salvi”

Zaangażowani w bieżące wydarzenia, będące czasem wydarzeniami granicznymi – otwierającymi lub zamykającymi całą epokę w życiu świata – nie widzimy najczęściej splotu czynników, które do nich prowadziły. Nie widzimy też lub nie zadajemy sobie trudu przeczytania lektur zawierających analizy tych czynników, inaczej – przyczyn.

Pierwszy wyciąg z tych lektur postanowiłem zrobić z dwóch autorów nam znanych. Z kilku powodów – pierwszy z nich jest ten, że zawierają ostrzeżenia przez popełnieniem błędów strategicznych w myśleniu o społeczeństwie. Drugi – ostrzeżenia te oparte są o rzeczową dokumentację historyczną. Trzeci – że są obiektywne i pozbawione jakiegokolwiek nachylenia ideologicznego.

Naukę społeczną kościoła (NSK), doktrynę społeczną kościoła warto znać – stanowi nieraz cenny dokument historyczny opisujący rzeczywistość, o której nie piszą oficjalne podręczniki historii, czy politologii.

Utopia czyli myślenie w dalekiej perspektywie – nie może być programem społecznym dla obecnego pokolenia: „Spe salvi” pkt. 30   

Polska ma tutaj duże doświadczenie – doświadczenie prawie graniczne, jeśli nie traumatyczne. Otóż „I Solidarność” walczyła o zupełnie inne cele – niż te, które realizowano po „okrągłym stole”. Nie wnikając w przyczyny tego faktu – widać wyraźnie, że potężny wysiłek wielu milionów Polaków poszedł dosłownie na marne. Program „I Solidarności” był realistyczny – obecnie mamy do czynienia z brakiem celu w polskiej polityce: nikt nie powiedział jaki ma być finalny cel rozwoju i wyrzeczeń 38 milionów Polaków od 1989 roku. Ani też jakimi metodami i na zasadzie jakiej umowy społecznej mamy ten cel osiągnąć.

„Spe salvi” ostrzega nas przed myśleniem utopijnym: projektowaniem świata dla przyszłych pokoleń. Przyszłe pokolenia mogą nie chcieć naszej wizji – mogą ją odrzucić lub obalić. Niestety – jest to roztropne i sensowne stanowisko.

Pozostaje nam myślenie w kategoriach jednego pokolenia – 30 lat. Jedyne co można zrobić to zostawić najwyżej wskazówki dla przyszłych pokoleń: jak wygląda dobre rozwiązanie problemu. Mówiąc inaczej, w języku psychologii: nie powinniśmy naszych ideałów projektować w przyszłość, gdyż mechanizm projekcji jest mylący. Za 50 lat nasze wizje, które uważamy za społeczne ideały – będą anachroniczne, będą może i budziły wesołość.  Z analiz „Spe salvi” wynika, że rozwiązywanie rzetelne i uczciwe dzisiejszych problemów jest właściwe.

W polityce lepiej mieć szczęście – fortunę, niż budować imperium, które może okazać się operą mydlaną: „Ostatnia szansa” str. 12, 8 i 7

Brzeziński pokazuje nam świetny obraz: prezydenci USA w 1991 roku doszli do wniosku, że są hegemonem świata i, że nad nowopowstałym Imperium Amerykańskim „słońce nie zgaśnie nigdy” jak nad Brytyjską Koroną po skolonializowaniu Indii w xix wieku. Indie to było to Słońce nad  Brytyjską Koroną – niestety zgasło w 1946 roku po odzyskaniu niepodległości przez Indie.

Nie lśni już odbitym blaskiem od słońca Indii korona wyspiarska, więcej tam teraz mgły i typowych dla północy mżawek i śniegu – a Republika Indii przyjęła w swojej Konstytucji zasadę socjalistyczną rozumianą jako antykolonializm.  

Podobnie i Stany Zjednoczone – szybko po kilkunastu latach okazało się, że i nad samozwańczym Imperium Amerykańskim pokazały się słupy dymów nad WTC oraz gorący piasek pustyni w nieudanej wojnie irackiej.

Zbigniew Brzeziński pisze :  „sprawowanie przywództwa jest po części kwestią charakteru, intelektu, organizacji i tego, co Machiavelli nazywał fortuną, tajemniczego splotu mniej czy bardziej szczęśliwych okoliczności” (str. 12).

Żadne imperium nie przetrwało – pochłonęły je wady wewnątrzsystemowe i niewydolność aparatu państwowego, zasypał je piasek pustyni i zniszczył brak wody lub odwrotnie: zniszczył je wysiłek budowania kanałów irygacyjnych, konieczność utrzymywania wojsk na odległych peryferiach lub wojen w irracjonalnych interesach.  Najogólniej:  „tajemniczy splot mniej czy bardziej szczęśliwych okoliczności”.

Wynika z tego, że dwie podstawowe przesłanki dla budowania rozwiązań społecznych to: dbanie o własny świat obecnego pokolenia w jak najlepszy sposób i przyczynianie sobie szczęśliwych obrotów koła fortuny.

Takie to proste.   

 

0

publicysta

Pisze, dzialam, a nawet mysle:)

5 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758