Bez kategorii

“Banda czworga” czyli daltonizm starego capa.

11/06/2012

452 Wyświetlenia

0 Komentarze

7 minut czytania

Nosilem sie z zamiarem napisania niniejszego tekstu, zanim doszlo jeszcze do publicznej wiwiseksji pana Janusza Korwin-Mikkego na Nowym Ekranie – zeby nie bylo, ze czekalem, az bedzie huzia na Jozia.

Zaczne od tego, iz bylem wiernym czytelnikiem felietonow JK-M jeszcze z czasow, kiedy pisywal z tygodniku “Lad”, a pozniej od pierwszego numeru “Najwyzszego Czasu” w duzym formacie, na szorstkim, sztywnym papierze, przez co najmniej dwa lata, dopoki nie zaczal sie powtarzac.

Z jednej strony sporo panu Korwin-Mikkemu zawdzieczam ( w sensie formacyjnym ), z drugiej strony od samego poczatku razila mnie jego nieslychana apodyktycznosc wyglaszanych opinii w sprawach, w ktorych Autor nie tylko nie byl specjalista, a byl wrecz calkowitym dyletantem.

Co do calosci Jego pogladow, moje dwa najwazniejsze zarzuty to po pierwsze falszywa antropologia, redukujaca czlowieka do homo oeconomicus z podskorna sugestia, iz niskie podatki nie tylko sa do zbawienia potrzebne, ale i wystarczajace, zarowno w sferze indywidualnej, jak i publicznej. Ktoz nie zna tych niekonczacych sie eksperymentow myslowych JK-M dowodzacych, ze wystarczy obnizyc podatki, a np. bedzie wiecej pieniedzy na zawodowa, najlepsza i zwycieska armie na swiecie. Teorie Korwin-Mikkego sa jak najbardziej sluszne w przypadkach statycznych, wyizolowanych, takich jakie sie przerabia na fizyce w szkole podstawowej, a ktore czesto tak sie maja do ukladow rzeczywistych jak – excusez le mot – jak gowno do twarogu. Oczywisty dla mnie kontrprzyklad historyczny do upadek Rzeczpospolitej, spowodowany m.in. korwinowskimi podatkami na wojsko. Dwa procent od dochodu bylo obraza zlotej wolnosci ( nie bylo wowczas jeszcze JK-M i dlatego panowie szlachta nie wyzywali krola od bolszewikow i czerwonych zlodziei ), ale kiedy po utracie wolnosci wszystko rozdrapali Ruscy z Prusakami, wtedy nikt juz nie narzekal na kontrybucje, grabieze czy dziesieciokrotnie wieksze podatki.

Poglady pana Korwin-Mikkego sprawdzilyby sie w I RP idealnie, gdyby nie drobnostka, tj. sasiedztwo Prus i Rosji.

Drugi moj zarzut dotyczy zawlaszczania terminologii konserwatywnej. Konserwatyzm JK-M tak sie ma do jego liberalizmu, jak slynna fraza Immanuela Kanta o prawie moralnym do jego filozofii – czyli nijak. W pierwszym przypadku swoiscie rozumiany “konserwatyzm moralny”, a w drugim subiektywne poczucie “wewnetrznego prawa moralnego” to calkowicie oderwany od ich podstawowych pogladow, dolepiony spadek po chrzescijanskim ( protestanckim ) wychowaniu, nauka wyniesiona z domu rodzicow.

JK-M pala nienawiscia do wszystkich bolszewickich zlodziei i nie potrafi odnalezc nic dobrego w staraniach np. Jaroslawa Kaczynskiego, autentycznego przywodcy jedynej liczacej sie opozycji w Polsce i ma na jego temat jedno zdanie – ze nalezy go jako najwiekszego szkodnika zniszczyc ( jaka szkoda, ze nie polecial z Bratem? ), podczas gdy w wielu sprawach potrafi znalezc wspolny jezyk i z geobbelsem stanu wojennego, Urbanem, i z Palikotem.

( Tu przypomina mi sie bloger z S24, o pseudonimie Antoni, ktory cierpliwie znosi na codzien zadluzanie i rozkradanie Polski przez PO, a ktory na najmniejsza wzmianke o Kaczynskim czy PiS-ie wali ze zwieracza “socjalizm to smierc, precz z bolszewikami” – hm, dziwna jednostka chorobowa, zupelnie jak u Korwin-Mikkego ).

Jeszcze tylko dla porzadku wspomne o niedawnym wpisie JK-M Polemika z prof.Biniendą???? Wolne żarty!, w ktorym nazywa prof. Biniende wariatem, niegodnym polemiki. No coz, uczyl Stefan NIesiolowski kultury.

( Tak pro forma: badania prof. Biniendy nie odnosza sie do hipotezy zamachu, a stwierdzaja jedynie, iz wyjasnienia katastrofy podane w oficjalnych, urzedowych raportach MAK-u oraz min. Millera sa juz to wewnetrznie sprzeczne, juz to niezgodne z prawami fizyki. Trudno mi uwierzyc, zeby taki umyslowy koryfeusz jak pan Korwin-Mikke sluchajac wypowiedzi prof. Biniendy nie byl w stanie zrozumiec ich prostego sensu ).

Podsumowujac wieloletnia dzialalnosc publicystyczna i polityczna JK-M, ze smutkiem musze przyznac, iz w mojej ocenie jej bilans jest negatywny. Wielu mlodych dalo sie porwac jego przekonywujacym felietonom jak dzieci szczurolapowi z Hemmelin i do dzis niejeden z jego mlodych ( obecnie czesto po czterdziestce ) wyznawcow ma trwale okaleczony i zubozony oglad rzeczywistosci.

Jedna z takich szkodliwych, a niestety nosnych kalek myslowych, jest wymieniona w tytule “banda czworga” ( czy trojga albo pieciorga, zaleznie od biezacej sytuacji ). Jej nosnosc od kilku lat skutecznie marginalizuje wielu mlodych i autentycznie zdolnych ludzi. Otoz rzekomo nie ma zadnej roznicy miedzy PiS-em, a PO, PSL czy Ruchu-Ruchu ( jedyna roznica, ze PiS z nich wszystkicj jest najgorszy ).

Wedlug tezy o bandzie czworga,Tomasz Kaczmarek i Beata Sawicka to tacy sami zlodzieje. Nie ma roznicy miedzy aniolkiem Kaczynskiego, taka np. pania Magdalena Zuraw, a osoba z dokumentami na nazwisko Anna Grodzka ( choc nawet Palikot nie byl szczesliwy, kiedy tanczyl z ta ostatnia ), nie ma roznicy miedzy Antonim Macierewiczem, a np. Michalem Bonim, miedzy kultura osobista Ewy Stankiewicz a Stefanem NIesiolowskim. Nie ma roznicy miedzy propolska polityka zagraniczna Anny Fotygi, a holdami pruskimi Sikorskiego, nie ma roznicy miedzy skuteczna obrona Gruzji przed agresja rosyjska, a izwinitie druzja wiernego Grasia itd. NIe ma roznicy miedzy zmniejszaniem zlych podatkow, a ich zwiekszaniem, nie ma roznicy miedzy stymulowaniem wzrostu gospodarczego a utrwalaniam kompradoryzmu i zadluzaniem panstwa na kilka pokolen do przodu.

To tak, jakby nie bylo roznicy miedzy Polska niepodlega a rozdarta miedzy zaborcow tylko dlatego, ze Niepodlegla poki co nie przystaje do moich marzen ( czy raczej apriorycznych zalozen ).

Czy mozna byc bardziej zaslepionym?

Stad moj apel i prosba do wszystkich tych, ktorzy bez glebszego zastanowienie powtarzaja belkot o “bandzie czworga”: przestancie sluchac starego capa, a zamiast tego otworzcie oczy i sami rozejrzyjcie sie dokola!