ONA I ON
Like

Bądź na oriencie, zawsze i wszędzie

15/07/2014
912 Wyświetlenia
1 Komentarze
22 minut czytania
Bądź na oriencie, zawsze i wszędzie

„Ludzie będą zawsze dla ciebie źli, jeżeli konieczność nie zmusi ich do tego, by byli dobrzy”. Te oto pachnące siarką słowa, wypowiedział owiany mroczną sławą Niccolò Machiavelli.

0


 

 

Dobra i zła wiadomość

 

Ociupinkę, troszeczkę bym to zmodyfikował, ponieważ Pan Niccolo przebywał w takich czasach i środowisku, gdzie faktycznie wszyscy albo jedli, albo byli w różny, najczęściej nieprzyjemny sposób jedzeni. Zmieniłbym „wszyscy”, na „prawie wszyscy”.
To dobra wiadomość, można odsapnąć; nie wszyscy są źli. Ale jest i zła wiadomość, dla równowagi, jak po dniu nastepuje noc, a piękna żona zmienia się z czasem w niedoceniany ideał Rubensa; nie wszyscy są źli, są też ci dobrzy, ALE kompletnie nie wiadomo jak ich rozróżnić. Wszyscy są owieczkami, żadnego wilka; do czasu.

 

Spotkałem niejedną osobę, która chełpiła się swą magiczną intuicją. Niestety, działa ona tylko w takich rejonach życia, gdzie nie można sprawdzić jej efektywności. Osoby z „genialną intuicją” ani nie wygrywają w totka, ani nie wybierają dobrych partnerów, a na pewno od czasu do czasu spotyka ich coś, czemu intuicja powinna zaradzić. Czy intuicja nie istnieje? Ależ oczywiście że istnieje, lecz nie jest to tzw. pierwsze wrażenie, bo te manipulanci umieją tworzyć na zawołanie, a zwykli ludzie ufający swym emocjom, biorą je za intuicję – a później płacz. „Nasze” emocje, to najczęściej bękart zaaranżowanej inscenizacji i wczesnodziecięcej socjalizacji. Emocje to sfera, którą wszyscy bezwzględnie manipulują (reklamy, religie, państwo), a zbrojnym ramieniem intuicji jest odczucie. Odczucie i emocje, z pozoru są podobne, jednak zaprawdę, powiadam wam, mają ze sobą tyle wspólnego, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Emocja jest jak krzykliwa matka Polka, żywiąca się serialami, ciastkami, strachem i pieniędzmi męża – żylastego informatyka w Tureckim swetrze, a odczucie jest jak miękki szal, otulający nas w zimowy, pełen wirujących płatków mroźny poranek.

 

Intuicja, z błogości zrodzona

 

Intuicja to coś, co rodzi się w ciszy, spokoju, wewnętrznym błogostanie, a niekiedy (bardzo rzadko) w śmiertelnym zagrożeniu. Zachłystujesz się wodą i przerażeniem, a Twój umysł tworzy wizję, która po przeżyciu sprawdza się co do joty. Proszę Cię jednak, byś się nie topił by sprawdzić co piszę, gdyż są znacznie mniej inwazyjne metody. Tak więc znowu obcujemy z dobrą wiadomością; intuicja istnieje. Tradycyjnie będzie też zła; wtedy gdy trzeba jej użyć, zwykle na czymś nam zależy, czegoś pragniemy, a pragnienie i chcenie wygania precz spokój i błogość. W tym stanie wewnętrznego chaosu, nie ma mowy o intuicji. Czyli zła wiadomość jest taka, że intuicja jest niedostępnym w dniu powszednim rarytasem, a by nauczyć się ją wyzwalać, trzeba poświęcić lata na podnoszenie samooceny, zharmonizowany trening ciała, dietę, rozwijanie świadomości bycia tu i teraz, naukę kontroli wytrysku i opanowanie energii seksualnej (hormonalno witaminowy kwiat organizmu, bezmyślnie codziennie tracony na dywanie).

 

Osoby będące od dzieciństwa w zorganizowanej religii, muszą poświęcić całe lata, by odprogramować swą podświadomość z wzorców strachu, poczucia niegodności i winy, które im zaszczepiono – a które z poziomu podświadomości (czyli sfery emocji) kierują i rządzą ich życiem. Rzadko kto ma tyle motywacji i znajomości celu, więc ludzie wybierają substytuty intuicji, co sprawia że ich życie jest nędznym śmietnikiem, zakończonym jakąś bolesną, nieuleczalną chorobą. Oczywiście swój ból, depresję i trwającą całe życie rozpacz chętnie propagują innym, a każdy kto nazywa te przykre stany ducha po imieniu, rzygowinami, staje się pustym, płytkim, żałosnym głupcem którego w imię dobra można, ba! wręcz należy zatłuc.

 

Nie każda matka kocha swe dzieci

 

A więc wiemy, że ludzie będą dla Ciebie źli – co to oznacza? Nic innego, niż postawienie własnego interesu nad Twój, który to interes jest różnie definiowany. Ludzie mają różne potrzeby. Jeden chce pieniędzy, więc Cię okradnie, albo pożyczy bez żadnych na to dowodów. Drugi chce podziwu, więc po całym życiu okradania ludzi z pieniędzy, daje kilka ochłapów biednym ludziom, zawsze dbając by bliźni widzieli, a urząd skarbowy pozwolił odpisać „dobry uczynek” od podatku. Kogoś kręci i spełnia czyjś ból, więc chętnie Cię torturuje (najczęściej psychicznie) – sam widziałem takie gry u ludzi, z którymi pracowałem; nie jest to nic miłego, a wiele rzeczy już widziałem. Najczęściej sadystą emocjonalnym, jest ktoś z rodziny. No cóż, nie każda matka kocha swe dzieci, że się tak dyplomatycznie wyrażę. Niektóre matki mają dzieci tylko po to, by mieć się nad kim pastwić, kogo, że się tak ezoterycznie wyrażę, będą mogły jeść. Tak samo nie wszystkie dzieci są z natury dobre – niektóre są piekielnie złe, niezależnie od wychowania, a żyją tylko po to, by zamienić rodzicom (najczęściej jednemu) życie w piekło na ziemi, które sobie trudno nawet wyobrazić.

 

Umysł człowieka, zawsze jest interesowny. Nie może być inaczej, takie jest nasze uwarunkowanie – chronimy to, co uważamy za swoje, a więc kobietę, dzieci, majątek. Zawsze dbamy o swoje interesy, ale ludzie różnie (w zależności od wychowania) je interpretują. Nie ma czystej bezinteresowności – jeśli ktoś tak mówi, jest cwanym oszustem, humanistą albo pożytecznym idiotą. Nawet ludzie podcierający tyłki w hospicjum za darmo, mają z tego zysk emocjonalny bądź intelektualny, np. są przekonani że pójdą za to do nieba, albo czują się lepsi od tych złych, albo pomagając, zwyczajnie czują radość dzielenia się, która ich stymuluje i działa jak narkotyk; jest zysk? Jasne. Zysk jest różnie definiowany. Np. starsze osoby, bezustannie jęczą i chorują, ponieważ dzięki temu zwracają uwagę rodziny na siebie. Cierpią? Oczywiście. Ale mają z tego zysk, który przekracza straty (wg. ich mniemania). Ja narzekam na skąpych czytelników, a oni kierowani współczuciem i pożądaniem, wpłacają mi pieniądze, bym mógł sobie zaszaleć na allegro. To wzajemna symbioza pięknej, zielonookiej, atramentowej rośliny i pasożytów zewnętrznych; moi ukochani czytelnicy dają mi pieniądze, a wysysają krew mej twórczości. Ja baluję za ich pieniądze, a później na niby obrażam i zarzucam skąpstwo. Ponieważ ostatnio wpływy nieco maleją, chyba zacznę straszyć samobójstwem.

 

Po co być miłym, jak nie trzeba?

 

„Tatku, przepisz mnie ziemię, traktor kupim, zmodernizujem działkie, zaopiekujem się Tobom”; łasi się i wdzięczy, przestępując nerwowo z nogi na nogę wąsaty syn z żoną i szkrabami trzymającymi się maminej spódnicy. Tatko stary, odpocząć już od trudów życia by chciał, wnukami pobawić. Dobrze synku, przepiszę. Gdy już jest przepisane, uśmiech znika. Bo i po co się uśmiechać do starego dziada? Za miesiąc kochany tatko zamknięty w komórce, ma rzucane jedzenie na podłogę, a wszyscy ze zniecierpliwieniem czekają, aż umrze, bo tylko przeszkadza w nowym, lepszym życiu. Niektórzy w tym dopomogą.

 

Po co być miłym, jak już nie trzeba? Ano właśnie. Dopóki żyjesz, nie oddawaj swojej własności. Gdy ją oddasz, spadną maski – to co wtedy zobaczysz, nie spodoba Ci się. Ostatnie kuszenie starego człowieka – nie oddawaj, bez względu na argumenty. Gdy oddasz, nie masz nic, po co być miłym? Po co się starać? Jeśli oddasz, jesteś głupcem który nie poznał ludzkiej natury, więc odbierzesz surową, bolesną lekcję życia.

 

Włosy stają dęba

 

Czasem zdarza się i tak, że sprytny rodzic mający kilkoro dzieci, wybiera jedno (najczęściej kobietę, bo najsłabsza psychicznie, najmniej odporna na presję rodziny, wierząca że rodzina jej krzywdy nie zrobi), by dać prezent – zniszczony dom. Teraz córka całe życie poświęci, by ten dom wyremontować, utrzymać darczyńcę na bardzo wysokim poziomie (łaskawczyni codziennie wypomina, że dała prezent), a na koniec przyjdzie rodzeństwo, by zażądać pieniędzy za wypożyczenie domu – i jego części (albo całości) dla siebie. Ten przypadek akurat gruntownie poznałem osobiście (czyli znana historia Wiki z ecoego), a wiele innych pośrednio. Czasem jak słuchałem co mi ludzie opowiadają, włosy mi dęba stawały. Wtedy zrozumiałem, że rodzina potrafi być największą wylęgarnią podłości i przemocy – a na zewnątrz wszystko cacy, kościół w niedzielę, miłe słowa, pocałunki by ludzie widzieli. A za czterema ścianami – horror.

 

Po latach zaznajamiania się z takimi przykładami, zrozumiałem że aby człowiek mógł w miarę bezpiecznie (jeśli to w ogóle możliwe) przejść przez życie, musi spełnić kilka warunków. Problem w tym, że życiowe mity i „mądrości”, mówią zupełnie co innego. Ludzie automatycznie traktują je jako życiowy kompas, a później lądują pod mostem, albo w zakładzie psychiatrycznym. Zanim tam jednak trafią, przeżyją koszmar nieporównywalny z niczym.

 

1. Nie pożyczam pieniędzy. Od tego jest bank albo firmy bandziorów w garniakach, które mają środki (i dresiarzy z wiertarkami do kolan) by ten dług odzyskać. Masz pieniądze, to masz podziw hołoty i pieniądze. Pożyczysz, to nie masz pieniędzy, za to masz pogardę hołoty (że pozbyłeś się majątku jak zwykły frajer) i najprawdopodobniej śmiertelnego wroga, który może, ale nie musi Ci oddać pieniędzy. Jeśli nie odda, czekają Cię lata w sądzie, albo i gorzej. Zanim odzyskasz pieniądze (jeśli w ogóle), stracisz zdrowie z nerwów i najlepsze lata życia. Ucz się na cudzych błędach, a nie swoich.

 

2. Mam czerwoną lampkę w głowie, gdy ktoś mnie komplementuje, daje prezenty – w 99% przypadków, za jakiś czas poprosi Cię o pomoc. Piszę trochę teoretycznie, bo z racji pisania komplementuje mnie stale wiele osób, a że jestem biedakiem, mam pewność że są to komplementy plus minus szczere, zbudowane na oceanach mego potu – w końcu prowadzę za darmo działalność poradniczą. Są w życiu dwa przypadki tragedii. Jedna losowa – komuś się naprawdę wszystko popsuło, ziemia nagle osunęła spod nóg, a druga – ktoś z premedytacją wytypował Cię, by zrobić sobie z Ciebie finansowy bądź emocjonalny bankomat. Jak działa oszust? Wykorzystuje Twoją niską samoocenę. Pochwałom i podziwowi nie ma końca. Manipulant często milczy, byś pod ciężarem przykrej ciszy dużo mówił, chwalił się – gdy już polepszysz sobie tym mocno samoocenę i humor, następuje prośba – odmówisz komuś, komu tyle nazmyślałeś o swej potędze? Wątpię. Będziesz chciał pokazać, że wielka suma to dla Ciebie pestka – i właśnie wdepnąłeś w brązową, specyficznie waniającą maź.

 

3. Pośpiech, podejmowanie decyzji na szybko, bo ktoś popędza, że druga taka okazja się nie zdarzy – natychmiast rezygnuję, Tobie radzę podobnie. Nie ma jedynych okazji w życiu, można je wypracować. Wszystko co robisz, warto by były przemyślane, przeanalizowane. Każda decyzja musi być podejmowana w stanie wyluzowania, spokoju – gdy jesteś napalony, Twoje oczy są ślepe na wady a wyostrzone na zalety, których (jak się okaże po czasie) nie ma.

 

4. Niska samoocena oznacza poczucie frustracji i nieprzyjemności, co oznacza szukanie akceptacji na zewnątrz. Wielu ludzi Ci ją da, poklepie po plecach, powie że jesteś fajny, silny, tajemniczy i uroczy… a potem zażąda zapłaty, np. w postaci podżyrowania kredytu mieszkaniowego. Przyjemność wynikającą z akceptacji siebie, musisz sam sobie wypracować. Pokochaj siebie, a będziesz miał akceptację. Wtedy nie będziesz o nią żebrał – jak inni ludzie. Będziesz bezpieczny, bo kogoś kto da Ci akceptację, nie potraktujesz jak Boga, a zwykłego człowieka. Nie będziesz od niego zależny, co oczywiście może mu się nie spodobać. Dlatego miliony ludzi bardzo się denerwuje, gdy słyszy że ktoś siebie lubi. Im więcej sympatii i życzliwości do siebie, tym mniej mogą od Ciebie za klepanie po plecach ukraść. Nie chcesz by Cię oszukano? Systematycznie podnoś swą samoocenę, trenuj z lustrem, co bardzo dokładnie opisuję w swojej książce „Stosunkowo dobry”. Gdy lubisz siebie, jesteś bezpieczny. Gdy się oskarżasz o cokolwiek, jesteś słaby i bezbronny. Każdy kto mówi Ci coś, co sprawia że się potępiasz, jest wrogiem. Zawsze i wszędzie – wytatuuj to sobie na penisie, bo przecież tam najczęściej spoglądasz (taki żarcik wieczorny).

 

Z ubraniem odeszła dzika żądza

 

Małolacie drogi, wchodzący w życie jak ja w pozornie piękną Panią, której wszelkie powaby odpadły wraz z seksownym ubraniem; zatrzymaj się na chwilę, by przeczytać moje słowa.

 

Są one nieco inne, niż te które z ust mędrców słyszałeś; są goryczkowate, kwaskowate, przez co wydawać się mogą niestrawne. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Każdy kto chce Cię oszukać, uczy się stwarzać dobre, pozytywne pierwsze wrażenie; nie jest tak, że później sam siebie pytasz, jak mogłeś dać się tak oszukać? Wszystko co spotkasz na swej drodze, chce Cię oszukać. Ze złości, niewiedzy, dla zabawy, a najczęściej z nadmiaru własnego nieszczęścia, które łudzi się, że na Twym nieszczęściu zbuduje swoje szczęście.

 

Wszędzie gdzie pracowałem, każda firma i branża miała swoje małe i wielkie oszustwa, o których wiedzieliśmy. Każdy mój znajomy, każda z osób które rozmawiały ze mną przez te wszystkie lata mojej pracy, potwierdzała to. Każda z branż ma swoje wstydliwe, małe tajemnice, o których nie wie klient. Oszukuje się Twój smak, np. glutaminianem sodu, a nawet Ty sam oszukujesz ciało. Pierwszy papieros zwykle jest traumatyczny – ale młody człowiek tak bardzo chce poczuć się twardy i dorosły, że pali dalej, nie zważając na bunt ciała. Z czasem naiwne i wierzące swemu „jeźdźcowi” ciało, przyzwyczaja się do trucizny; umysł nie do końca swoimi pragnieniami je oszukuje.

 

Planetarny Żyd

 

Oszukują politycy (kiełbasa wyborcza), kapłani (oczywiście dla Twojego dobra), szefowie (że nie mają na podwyżki). Świat zabawnie uznał, że bezinteresowność jest ideałem – a jest niemożliwa. Ludzie więc zostali zmuszeni grać fałszywe role, by nie wydać się złymi.

 

Ludzie oszukują, głównie siebie. By żyć przyjemnie i godnie, niczego od ludzi nie oczekuj. Cały problem jest w tym, że jednak czegoś od nich oczekujesz – mają Ci dać szczęście. Dadzą, jeśli mają w tym interes, albo będą się bać konsekwencji. Tak działa nasze ludzkie uwaunkowanie. Jesteśmy drapieżnikami – więc nie dziwię się, że inne dojrzałe cywilizacje z kosmosu, nie chcą tu przylecieć. No cóż, jestem kosmicznym drapieżnikiem, planetarnym pasożytem, Żydem wszechświata, wąsatym, prawdziwym Polakiem katolikiem, pragnącym nawrócić hiperprzestrzeń; od razu samoocena skoczyła mi w górę. Co mnie niepokoi!

 

 

—————————-

 

 

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758