"Było to wydarzenie, które zapoczątkowało destrukcję suwerenności państwa polskiego, widoczną gołym okiem" – ocenia szef zespołu parlamentarnego zajmującego się badaniem katastrofy. Należy zapobiegać takim tendencjom. Tymczasem spotykamy się z niebywałymi faktami. Można mieć wrażenie, że pamięć o ludziach, którzy zginęli w Smoleńsku, jest zakazana.

Kilka miesięcy temu ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna odmówił wydrukowania raportu zespołu parlamentarnego, choć to był obowiązek władz Sejmu. Teraz Polska Akademia Nauk oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju odmawiają polskim profesorom sfinansowania konferencji naukowej poświęconej katastrofie na Siewiernym. To wygląda tak, jakby PAN oraz NCBiR realizowały wytyczne określonych polityków. Naukowcy na świecie zajmują się tragedią smoleńską, ale wśród nich nie ma polskich profesorów.

W wywiadzie tym A. Macierewicz mówi też o działalności i zamierzeniach zespołu. W najbliższym czasie będą przedstawione nowe wyniki badań dotyczące ostatnich 16 sekund lotu tupolewa. Przypomnijmy tutaj relację posła sprzed kilku miesięcy: "Mieliśmy szereg działań (ze strony Rosjan), z których każde z osobna mogło doprowadzić do tragedii, np. fałszywe naprowadzanie na polecenie z Moskwy. (…) Ale to, co zadecydowało o tragedii ostatecznie, to zupełne wyłączenie dopływu zasilania na wysokości 15 metrów, co było bezpośrednią przyczyną katastrofy. Chociaż nie wiemy jeszcze, czym to było spowodowane".

Dzisiaj ta wiedza jest pełniejsza. Wyniki prac zespołu prof. Wiesława Biniendy z USA oraz naukowców z polskich uczelni pozwoliły odtworzyć ostatnie 16 sekund lotu Tu-154M z polską elitą na pokładzie. Tak więc dwie sekundy przed wyłączeniem dopływu zasilania wystąpiły dwa wstrząsy, które wpłynęły na tor lotu i zachowanie tupolewa. Zespół kierowany przez A. Macierewicza ma na ten temat sporą wiedzę, potwierdzoną przez badania NASA.