Jan Pietrzak opowiadał za głębokiej komuny taki żart: wiecie, dlaczego zabrakło w sklepach ryb? Specjalnie, żeby odwrócić naszą uwagę od braku mięsa.
Zapowiadane od miesięcy „nowe exposé” szefa rządu Donalda Tuska to pomysł oparty na podobnym mechanizmie.
Premier złoży nam mnóstwo nowych obietnic, aby odwrócić naszą uwagę od faktu, że nie zrealizował żadnej z poprzednich.
Czy te obietnice będą dotyczyć, powiedzmy, walki z bezrobociem, polityki prorodzinnej, niewpuszczania do Polski światowego kryzysu, usprawnienia służby zdrowia czy też stu milionów na głowę, jak również jako kto − równy chłop, śmiały przywódca, mąż stanu, fachowy menedżer, inne − się nam premier w tym exposé zaprezentuje, zależy wyłącznie od wyników prac ankieterów robiących tzw. fokusy, czyli badania, jakie obietnice premiera Donalda Tuska mogą jeszcze ewentualnie zostać przez „ciemny lud” kupione.
Fakt, że praca ta zajęła im tak wiele czasu, wskazuje, że naiwność „ciemnego ludu” jest już na wyczerpaniu, a może nawet już się wyczerpała.
(Opinia Rafała Ziemkiewicza).
Przypomnijmy jego wypowiedź z lutego:
Czy rząd nadal może liczyć na parasol ochronny mediów? Myślę, że Donald Tusk już dawno zauważył, że istnieje – jak sam to nazwał – wajcha i ktoś może przestawić. Dopóki przestawienie wajchy oznaczałoby teoretycznie przestawienie jej na poparcie opozycji, to taki wariant mu nie groził. Jednak fatalna konstrukcja rządu, polegająca na dobraniu beznadziejnej merytorycznie ekipy tylko i wyłącznie ze względu na kryterium frakcyjne, wynika z tego, że Donald Tusk już przed wyborami zorientował się, że grozi mu inny wariant. Mianowicie – wariant socjalistycznej odnowy, z tym, że zamiast słowa „socjalistyczna” dajmy „europejska”, ale to dokładnie to, o co chodziło w PRL. Część aparatu Platformy może zrobić przewrót pałacowy, a ten przewrót zostanie poparty przez media. Jeśli Komorowski porozumie się ze Schetyną, a jeszcze dobiorą sobie Palikota, to taka ekipa z dnia na dzień będzie miała pełne poparcie wszystkich mediów. TVN-y i „Gazety Wyborcze” zaczną pokazywać Tuska wściekającego się, rzucającego się, wszystkie Wołki i Kuczyńskie będą deliberować, jaki to premier wypalony i, że musi odejść, bo dopuścił do zbyt wielu błędów i wypaczeń, zaś nowa ekipa Platformy poprowadzi wszystko dobrze.
To jest rzecz, której Tusk się boi, stąd zajęty jest głównie rozwijaniem swojego zaplecza, żeby nikt nie był w stanie takiej siurpryzy mu zgotować. Dlatego otacza się ignorantami, czego kosztem ubocznym jest beznadziejny stan państwa i aparatu rządowego. Tusk doskonale wie, że mainstremowe media są w każdej chwili gotowe do zwrotu przeciw niemu. Jeżeli uznają, że Palikot jest wystarczająco silny, lub wewnętrzna opozycja w Platformie jest wystarczająco silna, albo Komorowski jest wystarczająco zdecydowany, by wystąpić przeciwko Tuskowi, to z dnia na dzień zdradzą premiera. To jest bardzo możliwe, a moim zdaniem media już się do tego dobierają. Mają też sygnał ostrzegawczy, bo ci, którzy bardzo wyraźnie rząd chwalili, mocno dostali po łapach, zmalała im popularność. Wystarczy spojrzeć na powoli zachodzące zmiany w mediach elektronicznych czy wyniki gazetowe. Media też chcą odzyskać nieco wiarygodności, a robią to w taki sposób, że uderzają w ekipę premiera – Tuska krytykować nie wypada, ale już Muchę można wkręcać. To jest wyraźnym znakiem, że szykują się do – jak to ujął pan premier – przestawienia wajchy.