Czemu komuna tak boi się śmierci? Wszak przyjdzie to na każdego.
Może boją się śmierci w hańbie?
Zdjęcie; Trzech skazańców – członków bandy rabującej mieszkańców powiatu
Dla ugruntowania i podkreślenia autorytetu władzy okupacyjnej oraz zastraszenia ludności powiatu, grubsze przestępstwa o zabarwieniu kryminalnymkarano błyskawicznie wykonując publiczne egzekucje na placu targowym znajdującym się na górce po przeciwnej stronie niż pomieszczenie sądu.
Pierwszym pytaniem, jakie usłyszałam od psychologa więziennego w areszcie na Montelupich było;- Czy jestem zwolenniczką kary śmierci?. Odpowiedziałam, że to temat szeroki i wieloaspektowy i moje stanowisko jest katolickie;
Obecnie oficjalnie Kościół katolicki jest niechętny orzekaniu kary śmierci, choć dopuszcza jej stosowanie w wyjątkowych przypadkach. W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy:
Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby.Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności. (KKK 2265)
Wysiłek państwa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zachowań, które łamią prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego, odpowiada wymaganiu ochrony dobra wspólnego. Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa (…) (KKK 2266)
W odpowiedzi usłyszałam propagandowe kłamstwa o Inkwizycji.
Prawdopodobnie psycholog zadał to pytanie, bo chciał ze mnie zrobić ”groźnego przestępcę” na wypadek, gdybym zagroziła systemowi penitencjarnemu, lub jedynie słusznej ideologii. Nie wiem jak w sprawozdaniu zinterpretował moje słowa, ale dowodów ”winy” nie uzyskał ( myślę, że rozmowa była nagrywana).
Trafiłam w necie na taki tekst;
Byłem niedawno na spotkaniu autorskim niemieckiego literata Niklasa Franka. Państwo pamiętacie to nazwisko? Oczywiście, to syn Hansa Franka, gubernatora tej części Polski, gdzie w czasie niemieckiej okupacji ustanowione zostało tzw. Generalne Gubernatorstwo. Generalgouvernement. Hans Frank rezydował na Wawelu, na wawelskim dziedzińcu odbywały się co ważniejsze uroczystości państwowe trzeciej Rzeszy; mam gazetowe zdjęcie, kiedy Wacław Krzeptowski, góral spod Tatr przekazywał Frankowi pod wawelskimi arkadami wiernopoddańczy akt tej bardzo nielicznej tatrzańskiej góralszczyzny, która dała się nabrać na Goralenvolk. Miał być naród góralski, coś w rodzaju starogermańszczyzny, bo Niemcy kochali się w mitach. Tuż po wojnie wodza Wacława powieszono, dziś mało kto o "narodzie góralskim" w ogóle pamięta. Ale nie o tym chciałem.
Promocja książki Niklasa odbyła się na starym żydowskim Kazimierzu, w linii prostej kilkaset metrów od wawelskiego zamku. Po którego komnatach sześćdziesiąt lat temu biegał mały Niklas. Pod okiem taty Hansa i mamy Brygitte. To taka przewrotność historii. Dziś Niklas mówi o swoim ojcu jedynie w kategoriach pogardy, żalu, złości i wstydu. Hans Frank został w czterdziestym szóstym stracony w Norymberdze, był jednym z dwudziestu hitlerowskich zbrodniarzy wojennych osądzonych i powieszonych. Kilku z nich skazano na wieloletnie więzienie. Hansa Franka nazywano królem Polski. Jest w nowej książce Niklasa Franka taki passus, kiedy Hans Frank jest u Hitlera w Berlinie i ten robi mu wymówki, że zamiast zabijać Żydów, Frank w sklepie u Birnbauma na Kazimierzu kupuje futra dla żony. Frank zbladł, ale natychmiast odpowiedział: to jest nieprawda, mój Wodzu, co w oryginale brzmiało zapewne: es ist nicht wahr, mein Fuehrer. " Uważam, że mój ojciec był winien – mówi Niklas, popełnił straszliwe zbrodnie i zapłacił za nie życiem. Zrozumiał to w ostatnim okresie przed śmiercią, a nam, dzieciom, pozostawił niejako w testamencie swoje wyznanie winy.
A w osobistym dzienniku Hans Frank pisze pod konkretnymi datami:"…otrzymałem polecenie bezwzględnego złupienia zdobytych ziem wschodnich; mam doprowadzić do ich całkowitej gospodarczej, społecznej, kulturalnej i politycznej dewastacji". I dalej: "…nie możemy już dostarczać żywności ludności żydowskiej…". I dalej: "…kiedy już wreszcie wygramy tę wojnę, będziemy mogli przepuścić przez maszynkę do mięsa i Polaków, i Ukraińców, i tych wszystkich, którzy się tu kręcą…".
http://ringer.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?6
Potem realizowała to w Polsce Rosja przez 60 lat, a teraz mamy finał.
Polecenie które otrzymał Hans Frank kontynuuje nowymi środkami nasza socliberalnawładza od 20 lat, a skutek widzimy naocznie- ”doprowadzić do ich całkowitej gospodarczej, społecznej, kulturalnej i politycznej dewastacji"”.
Ludzie Fuhrera byli ukarani przez społeczność międzynarodową w Norymberdze karą śmierci, co poparli komuniści, którzy dopuszczali się gorszych przestępstw nie tylko w czasie wojny, ale i pokoju.. Zydowscy prawnicy sprowadzeni z Ameryki przez Churchila ( ci sami, którzy doradzali ludobójstwo Hitlerowi i Leninowi- są na to dokumenty) by nie powołać się na Biblię , umieścili podstawę prawną wyroku w prawie naturalnym- musieli chwilowo zaprzeć się tego, co sami niedawno głosili – prawnicy byli członkami Szkoły Frankfurckiej, która nadal bez żadnego wstydu poucza świat o prawdzie.
W świetle panującej ideologii neolewicy, po upadku obecnej władzy winniśmy zastosować tę samą ( ich) wykładnię i metodę – wybić wroga do nogi, a przed śmiercią pohańbić.
Dziwnym jest, że mordercy zdelegalizowali obecnie karę śmierci, posługując się nią nadal, ale skrytobójczo- może dlatego władza tak bardzo dba o tajność swoich poczynań, mając równocześnie o nas pełną wiedzę.
Nie wiemy jeszcze co z wami zrobimy, w dużej mierze zależy to od was. Jeśli się pokajacie jak syn Franka i zaprzestaniecie nas niszczyć, oszczędzimy was, bo ”obrona konieczna” nie będzie już- konieczna. A jeśli nie, to-wasza wola.
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas