Źródło dobra. Marek Rona (1960-2012)
31/05/2012
488 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Wspomnienie zmarłego artysty grafika, malarza i rzeźbiarza – lecz nade wszystko wspaniałego człowieka, szlachetnego Przyjaciela.
W nocy, 26 maja 2012 r. zmarł Marek Rona, jeden z najwybitniejszych bydgoskich artystów. Doskonały karykaturzysta i satyryk, malarz oraz rzeźbiarz. Dziś, w dobie powszechnej specjalizacji, obserwowanej także w świecie sztuk pięknych, tak szerokie spektrum zainteresowań i umiejętności to szlachetna rzadkość.
Jako grafik uprawiał karykaturę (robił to w zdumiewającym tempie: na profil potrzebował sekund, na en face – minutę), rysunek satyryczny (w samych tylko „Szpilkach” opublikował ich ponad tysiąc), plakaty, ilustracje do książek, ryciny do podręczników szkolnych. Jego karykatury uwielbiały dzieci. Marek zarażał ich swoją pasją, bywając częstym gościem zarówno w bydgoskich szkołach, jak też na oddziale onkologii szpitala dziecięcego, który regularnie odwiedzał. Opowiadał im o pracy artysty, rysował ich karykatury i dawał w prezencie.
Jako malarz tworzył portrety, pejzaże; nieobce Mu było także malarstwo figuralne. Namalował setki obrazów, z których wiele poświęcił Bydgoszczy. Na podstawie starych pocztówek i zdjęć rekonstruował zabytki bydgoskie – także te nieistniejące. Współpracując z Firmą Gotowski namalował serię obrazów z mostami.
Jako rzeźbiarz pozostawił po sobie dzieła pomnikowe, z których najbardziej znane to pomnik gen. Sikorskiego w Inowrocławiu, odtworzony pomnik Chrystusa błogosławiącego miasto, przy ul. Seminaryjnej w Bydgoszczy. Ostatnie jego dzieło to Korczak w otoczeniu dzieci, wykonany dla Polonii w Kanadzie. W Bydgoszczy był powszechnie znany jako twórca masek do corocznej Szopki Bydgoskiej, tworzonej przez Zdzisława Prussa. Projektował także medale – m.in. dla bydgoskiej Akademii Muzycznej (ciekawostka: pierwszy medal otrzymał pianista Rafał Blechacz). Ostatnie dzieło Marka to medal na Rok Wyczółkowskiego w kształcie palety, który jest właśnie odlewany.
Uprawiając tak wiele dyscyplin, Marek siłą rzeczy pozostawił po sobie ogromny dorobek twórczy, który pokazywał także na kilkudziesięciu indywidualnych wystawach, m.in. w Muzeum Karykatury w Warszawie, na Expo 2000 w Hanowerze czy Festiwalu Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce. Wiele prac oddawał na aukcje charytatywne, głównie na rzecz chorych i niepełnosprawnych dzieci. Był wielokrotnie nagradzany – zdobył m.in. Grand Prix za rysunek satyryczny w Łodzi (1989) i w Zielonej Górze (1986). Otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi, a w 2004 r. czytelnicy "Gazety Wyborczej" w Bydgoszczy wybrali go Artystą Roku.
Marek odszedł w pełni pasji twórczej. W kolejce czekało wiele kolejnych pomysłów: elfy grające na instrumentach, które miały towarzyszyć w drodze ze Starego Rynku do Dzielnicy Muzycznej Bydgoszczy, tablica poświęcona ś.p. ks. Biniakowi, która miała zawisnąć w hospicjum i w kościele pw. św. Polskich Braci Męczenników, wreszcie pomnik Jana Pawła II, który miał stanąć przed bazyliką.
Te bez wątpienia imponujące dokonania nie przesłonią mi jednak Marka – człowieka. Gdybym musiał opisać Go jednym słowem, powiedziałbym bez wahania: dobry. Tak. Dobroć u Marka zdecydowanie górowała nad innymi cechami. Miał ją wypisaną szerokim uśmiechem na twarzy, wyzierała z każdego Jego ruchu, gestu. Za nimi pojawiały się: łagodność, radość życia, wrażliwość, spokój… można by te cechy wymieniać bez końca. Głęboko w pamięci pozostanie mi długa rozmowa toczona na spacerze w parku Ostromeckiego Zespołu Pałacowego. Niewiele mówiliśmy o sztuce; Marek był ciekaw świata i ochoczo zanurzał się w każdym jego wymiarze, bo kochał je wszystkie.
Ci, którzy Go znali, wiedzą, że Marek przeszedł przez świat dobrze czyniąc (por. Dz 10,38). W homilii wygłoszonej podczas uroczystości pogrzebowych kapłan wyraził to bardzo celnie, mówiąc, że idąc na spotkanie z Panem może On mieć trudności z udźwignięciem tego ogromu dobra, które stało się Jego udziałem podczas ziemskiej wędrówki.
To źródło dobra odeszło. Choć doczesność będzie nadal toczyć się po ścieżce czasu, już nigdy nie będzie taka sama. Wszystkie te światy, które Marek tak kochał, będą od dziś uboższe. Lecz zyskał inny świat. Tamten Świat. To, co najcenniejsze, trafia do skarbca Boga tak, jak zboże po żniwach trafia do spichlerza.
Odejście Marka nie jest jednak końcem Jego historii. Koniec – to kłamstwo w świecie nieskończonym – uczy poeta, ks. Twardowski. Dla Ciebie, Marku to dopiero początek Nowej Drogi. Pewnie oglądasz Tamten Świat z ciekawością i zaangażowaniem właściwym artystom, które w niepojęty dla nas sposób łączą się ze spokojem i ukojeniem… Z pewnością odnajdziesz tam starych przyjaciół, poznasz wielu nowych… Będziesz z nimi toczył długie rozmowy, spacerując po ogrodach Niebieskiego Zespołu Pałacowego… Może znajdzie się ołówek, pędzel, dłuto…
Lecz nie kończy się także Twa ziemska historia. Pozostaniesz obecny w pracach, które cieszą oczy wielu ludzi, będąc istotnym elementem naszej kultury. Będziesz troskliwie pielęgnowany w ogrodach naszej pamięci.
A dobro, które tu tworzyłeś będzie promieniowało i owocowało dobrem następnym. Bo źródło dobra nie może wyschnąć.