Niestety pozbycie się człowieka, który rządził niepodzielnie kwotą około 60 mld zł rocznie, nie zmieni na lepsze sytuacji pacjentów Polsce.
1. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz przesłał do premiera Tuska wniosek o odwołanie obecnego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jacka Paszkiewicza.
Był on najbardziej zaufanym człowiekiem poprzedniej minister zdrowia Ewy Kopacz, a tę pozycję zawdzięczał głównie temu, że godził się brać na siebie nawet najpoważniejsze błędy jej resortu.
Teraz coraz częściej polemizował publicznie z ministrem Arłukowiczem, zdecydował się nawet na krytykę resortu zdrowia za trwający już wiele miesięcy brak uporządkowania rejestru ubezpieczonych.
2. Głównym powodem, który jak się wydaje przelał swoistą czarę goryczy, w sprawie odwołania Paszkiewicza była kwestia karania lekarzy za wystawianie recept na leki refundowane osobom nieuprawnionym a także za wszelkie inne błędy.
Przyczyną tego trwającego już blisko 6 miesięcy zamieszania jest nowa ustawa refundacyjna.
Ustawa ta uchwalona w maju poprzedniego roku (i podpisana w czerwcu przez prezydenta Komorowskiego), miała jednak skrzętnie ukryty przed opinią publiczną, a w szczególności przed ludźmi chorymi cel ,mianowicie znaczące zmniejszenie środków finansowych przeznaczanych corocznie przez NFZ na refundację.
Głównym instrumentem, który miał ograniczać wydatki na leki refundowane, był swoisty bat finansowy na lekarzy, w postaci zwrotu kwot nienależnej refundacji razem z odsetkami ustalonej przez kontrolerów NFZ.
Kontrole te mogłyby być przeprowadzane w ciągu 5 lat od daty wystawienia recepty, a kontrolowane miało być nie tylko uprawnienie pacjenta do leków refundowanych (a więc czy w momencie wizyty u lekarza był on ubezpieczony, a dokładnie czy miał opłaconą składkę zdrowotną) ale przede wszystkim czy przepisany pacjentowi lek podlega refundacji w danej jednostce chorobowej.
Na skutek nacisku środowiska lekarskiego już na początku tego roku nowelizacją ustawy kontrole lekarzy pod tym względem przez NFZ, zostały wprawdzie zniesione ale ciągle w ustawie znajdują się zapisy nakazujące lekarzowi przepisywanie z refundacją leku tylko w zastosowaniu w stosunku do jednostki chorobowej na którą lek został w Polsce zarejestrowany.
3. Ustawa już dała pozytywne rezultaty dla NFZ ograniczając wyraźnie środki przeznaczane na refundację leków co zostało odnotowane nawet w ostatnim raporcie NBP dotyczącym procesów inflacyjnych w Polsce.
Wynika z niego, że ceny leków dla pacjentów od początku tego roku wzrosły średnio o około 10%, a ponieważ do tej pory mieliśmy już najwyższy udział pacjentów w płaceniu za leki i wynosił on około 32% to po wprowadzeniu nowej ustawy ten udział wrośnie przynajmniej do 38%.
A to jak się wydaje jeszcze nie koniec. Otóż lekarze chcą masowo nie podpisywać z NFZ nowych umów na możliwość wystawiania recept na leki refundowane z tego względu,że w umowach tych znalazły się wykreślone z ustawy zapisy o karach dla lekarzy za błędy w wypisywanych przez nich receptach.
Wszystko wskazuje na to, że od 1 lipca tego roku większość z tych, którzy mają prywatne praktyki lekarskie będzie wypisywała tylko recepty na leki ze 100% odpłatnością co spowoduje znaczący wzrost kosztów leków dla osób chorych albo szturmowanie przychodni i szpitali bo tylko tam będzie można otrzymać recepty z refundacją.
To właśnie wpisanie do nowych projektów umów z lekarzami za wiedzą Paszkiewicza kar dla nich, wcześniej wykreślonych z ustawy i bunt lekarzy, którzy nie chcą ich podpisywać, ostatecznie pogrzebał prezesa NFZ.
4. Niestety pozbycie się człowieka, który rządził niepodzielnie kwotą około 60 mld zł rocznie, nie zmieni na lepsze sytuacji pacjentów Polsce.
Ustawa refundacyjna działa i w jej wyniku pacjenci coraz głębiej sięgają do portfeli aby wykupić przepisane recepty, co nawet odnotował w swoim raporcie NBP (10% wzrost cen leków), a konsylia lekarskie w szpitalach coraz częściej zastanawiają się nie jak leczyć pacjenta ale raczej czy dana terapia zostanie przez NFZ sfinansowana.
Ba po resorcie zdrowia już krążą propozycje wprowadzenia zmian w ustawie o lecznictwie pozwalające placówkom ochrony zdrowia przyjmować pacjentów płacących za usługi medyczne poza kolejnością.
Konieczność zamiany szpitali w spółki prawa handlowego wprowadzona jeszcze przez minister Ewę Kopacz, zacznie po 1 lipca tego roku stawać się coraz bardziej rzeczywistością, a wtedy kategoria zysku wkroczy do ochrony zdrowia otwartymi drzwiami.
Pacjenci będą musieli albo wykładać pieniądze albo czekać na usługi w wielomiesięcznych kolejkach. Ci co będą mieli pieniądze zapłacą ci którzy ich nie będą mieli będą czekali ale pewnie nie wszyscy się doczekają. Następca Paszkiewicza nic w tej sprawie nie zmieni.