Na drodze ku otrzeźwieniu- tylko prawda może was wyzwolić
23/05/2012
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Narastający w UE chaos przyczynia się walnie do wzrostu gospodarczego i politycznego znaczenia jej głównego państwa, jakim bez wątpienia są Niemcy.
Narastający w UE chaos przyczynia się walnie do wzrostu gospodarczego i politycznego znaczenia jej głównego państwa, jakim bez wątpienia są Niemcy.
W parze z tym idzie wprost proporcjonalny rozkwit germańskiej buty, która na tym etapie nie musi być już tak skrzętnie kamuflowana.
Der Spiegel, w artykule opisującym[i] wizytę przywódcy greckiej partii Syriza , Alexisa Tsiprasa w Berlinie, pisze:
Nie udało mu się, co prawda uzyskać audiencji u kanclerz Angeli Mrekel, ale dzięki konferencji prasowej głos jego został usłyszany.
Innym efektem obecnej sytuacji w Europie jest „pękanie” wirtualnej dekoracji, którą maskuje się przed pospólstwem realną rzeczywistość.
Euronews w jednym z wczorajszych programów zauważyły·, że dywagacje dotyczące możliwości rozpadu UE, lub sensu istnienia strefy euro, które jeszcze pół roku temu byłyby nie do pomyślenia, przebijają się obecnie na czołówki mediów głównego nurtu.
Ponieważ od wielu lat, w setkach publikacji[ii] dotyczących polityki, gospodarki i społeczeństwa usiłuję przebić się do polskojęzycznego odbiorcy z prawdą, nie powinienem w zasadzie cytować tego typu „sensacji”. Wszyscy ci „kompetentni mężowie stanu, „uznani ekonomiści-nobliści”, czy „prominentni dziennikarze” korporacyjnych mediów posiadają zasługi wyłącznie w procesie utrzymywania otumanionych społeczeństw w stworzonym na ich potrzeby wirtualnym świecie i poza tym innych kwalifikacji nie posiadają. Cytowanie ich w kontekście merytorycznym jest, co najwyżej przysłowiową musztardą po obiedzie. Pomimo to warto jednak zwrócić na nich obecnie uwagę, ze względu na to, że pod rosnącym ciężarem rzeczywistości, zaczynają oni po prostu „puszczać farbę”. Jest to wysoce znamienne zjawisko.
Zacznijmy więc od Willa Selfa z BBC. W swym najnowszym artykule[iii] zatytułowanym: „Europejskie marzenie zamieniło się w koszmar”, w sposób symboliczny ocenia on UE i rolę Niemiec w tym projekcie. Jako tło do swych rozważań wybiera on Berlin ze słynną Bramą Brandenburską. Stanowi ona symbol niemieckiej państwowości, a w konsekwencji, germańskiego imperializmu. Zdobiący jej szczyt rydwan utożsamia alegorię tegoż -uważa autor. W okresie wojny Francusko-Pruskiej, zwrócony on był na zachód. Obecnie, na skutek wielu perturbacji jego przód skierowany jest na wschód, symbolizując niejako kierunek „państwotwórczego” wysiłku współczesnych Niemiec.
W oparciu o powyższą symbolikę, autor poddaje miażdżącej krytyce obecne realia unijne we wszystkich dziedzinach życia. W swym założeniu, UE miała zabezpieczyć Europę przed kolejnymi wojnami wywołanymi przez niemiecki imperializm, a stała się jego nową podstawą, powodując na dodatek wzrost niepokoi społecznych na obszarach poddanych wpływowi nowej potęgi tego państwa. Konkludując-autor stwierdza- że pomimo faktu bycia zagorzałym zwolennikiem „sfederalizowanego” państwa unijnego, dochodzi on do przekonania, że lepiej było by „rozmontować” obecne struktury i zacząć budować UE do podstaw. Trudno polemizować z pierwszą częścią tego stwierdzenia. Co do drugiej zaś, warto jedynie podkreślić, że tylko głupiec popełnia dwa razy pod rząd ten sam błąd, stąd rozsądnym wydaje się zaniechania tego poronionego projektu raz na zawsze.
W temacie stricte gospodarczym, chciałbym ponownie dać głos niemieckiemu Der Spiegel. Omawia[iv] on najnowszą emisję niemieckich obligacji oprocentowanych na …„zero procent”. Pismo słusznie stwierdza, że po uwzględnieniu inflacji, inwestorzy praktycznie dopłacają niemieckiemu rządowi za przywilej „zaparkowania” swych funduszy w jego banku. Nie wyklucza się też możliwości dalszych emisji z ujemnymi stopami procentowymi. Taka sytuacja spowodowana jest z jednej strony kryzysem państw świń (PIIGS), z drugiej zaś rosnąca potęgą gospodarczą Niemiec.
Niemiecka gospodarka w znacznym stopniu korzysta z problemów takich krajów jak Grecja, Hiszpania, Włochy i Portugalia.
Z drugiej zaś strony, według cytowanego przez to pismo eksperta Marca Oswalda z Monument Securities:
Wskazuje to, że papierowe pieniądze nie mają już znaczenia i banki centralne mogą zostać zmuszone do powrotu do lat 70-tych ubiegłego stulecia, czyli ponownego „zakotwiczenia” pustego pieniądza parytetem złota.
Artykuł dywaguje na temat papierowego pieniądza, nie wspominając w ogóle o tysiącach miliardów dolarów i euro elektronicznej jego wersji, którymi bawią się od kilku już lat „światowi finansiści”. Jak zakotwiczyć ten wirtualny obłęd zanim spowoduje on globalną hyper-inflację?
Zaanonsowane w powyższych cytatach monstrualne problemy gospodarcze i polityczne, powodują otrzeźwienie całych segmentów społeczeństw tych krajów, które w największym stopniu doświadczają obecnie „dobrodziejstw” unijnej wspólnoty. Na czele tej listy znajduje się niewątpliwie Grecja.
W najnowszym wywiadzie[v], strateg Syrizy, partii która spodziewana jest zostać zwycięzcą w nadchodzących wyborach, Panayiotis Lafazanis, formułuje jej program. Stwierdza on kategorycznie, że rząd przez tą partię stworzony, bezwarunkowo odstąpi od „pakietu naprawczego” UE.
Nigdzie w unijnych układach nie jest powiedziane, że kraj członkowski ma się bezwarunkowo poddać kolonialnemu wyzyskowi ze strony UE, który doprowadza do biologicznej zagłady jego naród.
podkreśla Lafazanis, przedstawiając dodatkowo koncepcję nacjonalizacji ( w formie tzw. public utility company) strategicznych gałęzi greckiej gospodarki, takich jak sektor energetyczny i telekomunikacja.
Jakim prawem niemiecki państwowy koncern telekomunikacyjny (będącym głównym udziałowcem OTE-greckiej firmy telekomunikacyjnej) ma decydować o tym czy Grecy mogą znacjonalizować OTE czy też nie?
Zadaje on retoryczne pytanie.
Z całego wywiadu emanuje jasno sformułowane przeświadczenie, że Grecy mają prawo i obowiązek bronić się przed kolonialnym wyzyskiem i będą to z całą determinacją czynić, nie oglądając się na to co powie o tym brukselska biurokratyczna dyktatura.
I tu nasuwa się pytanie, jak to jest, że zaledwie kilka lat „kolonialnej obróbki” Grecji przez jej unijnych pryncypałów, otworzyło Grekom oczy, podczas gdy ponad dwadzieścia lat nieporównywalnie bardziej bezwzględnego wyzysku i wyniszczania, nie posunęło obywateli III RP ani o krok na zbawiennej drodze ku otrzeźwieniu?