Stefan Niesiołowski nie czuje się winny wczorajszej awantury z Ewą Stankiewicz, Co więcej, polityk PO idzie za ciosem i, dziennikarkę nazywa zerem.
Na tym jednak nie kończy się jego popisy; ocenia również innych dziennikarzy.
Niesiołowski zapowiada, że nie poda ręki "pisowskim lizusom": Pospieszalskiemu, Karnowskim, Mazurkowi, bo się nimi brzydzi, a nawet, gdyby to uczynił, to poszedł, by ją szybko umyć.
W obronie Ewy Stankiewicz, stanęli dziennikarze TVN24; Tomasz Sekielski zaproponował Niesiołowskiemu relanium na uspokojenie, zaś Anna Kalczyńska, powiedziała, że dziennikarze nie powinni stać, wobec tej sprawy bezczynnie: "Nie powinniśmy bagatelizować tej sprawy. Trzeba tępić takie zachowanie. Dziennikarzom należy się szacunek, niezależnie od orientacji politycznej, jaką być może sobą prezentują"- powiedziała
Również koleżanka Niesiołowskiego z PO, skrytykowała jego zachowanie. Napisała na Twitterze, że polityk nie powinien używać, takich słów.
Stefan Niesiołowski, tłumaczył się dzisiaj, w charakterystyczny sposób, zwalając winę na Stankiewicz: "Nic takiego nie było. Takiego chamstwa to ja jeszcze nie widziałem. Powiedziałem, żeby sobie poszła, a ta nie zareagowała. Pisowskie media po raz kolejny pokazały na co je stać. Jeszcze raz powtarzam – to czysta prowokacja"- powiedział.
Jego linię obrony obalił mecenas Jacek Kondracki, który stwierdził: "Poseł nie może odmówić nagrywania, w w tym przypadku było to dozwolone. Jest on osobą publiczną i przebywał w przestrzeni publicznej. Wolno było go fotografować, nagrywać, bez względu na to, czy on tego chciał czy też nie".
Dzisiaj podczas konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości, Adam Hofman podkreślił swoją solidarność z Ewą Stankiewicz i poprosił dziennikarzy, aby nagłośnili sprawę. Postulował również wyrzucenie Niesiołowskiego, z PO.