Wentyl bezpieczeństwa
06/04/2012
487 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Czy reżimowe media stają się antyreżimowe? Słów kilka o programach interwencyjnych, których tak wiele jest ostatnio w telewizji.
Telewidzowie zauważyli zapewne, jak ostatnio namnożyło się programów interwencyjnych we wszystkich reżimowych telewizjach. Ba, powstała telewizja o profilu interwencyjno-reporterskim, w której udziałowcem jest TVN, a która dostała koncesję cyfrową kosztem TV Trwam. W tych programach dużo jest wstrząsających materiałów, opisujących ludzkie dramaty, których przyczyną na ogół jest bezprawie, bezduszność i nieodpowiedzialność urzędników państwowych. Może to trochę dziwić, bo na pozór kłóci się z logiką reżimowych mediów, które nastawione są na ochronę systemu państwa. Jednak czy reżimowe media mogą być antyreżimowe? Oczywiście, nie. Tym, którzy sami nie załapali, o co w tym wszystkim chodzi, postaram się wyjaśnić, na czym polega fenomen owych programów interwencyjnych w reżimowych telewizjach.
Moim zdaniem, te programy spełniają trzy podstawowe funkcje.
1) Uwiarygodniają reżimowe telewizje.Arogancja i pazerność ekipy Tuska sprawia, że liczba przypadków, opisywanych w tych programach, stała się tak wielka, iż nie sposób tego ukryć. W tej sytuacji, aby propaganda medialna była dla odbiorców nadal wiarygodna, musiały się pojawić i takie treści.
2) Wentyl bezpieczeństwa. Bandyckie działania instytucji państwa i rabunkowa polityka rządu są przyczyną wielu ludzkich dramatów. Ludziom nie starcza pieniędzy na życie, wpadają w spiralę zadłużenia bez wyjścia, tracą dorobek całego życia, są wyrzucani z mieszkań itp. Nie mając żadnej pomocy ze strony powołanych do tego instytucji państwa (na ogół to one są sprawcami ludzkiego nieszczęścia) ludzie ci popadają w desperację. Rośnie liczba samobójstw, ale to akurat niespecjalnie rusza naszych władców, dla nich prawdziwym problemem jest to, że u desperatów częściej następuje radykalizacja postaw niż rezygnacja. Rosnące ciśnienie społeczne grozi rozsadzeniem systemu, dlatego niezbędne było pojawienie się swoistych wentylów bezpieczeństwa, które skanalizują tą niebezpieczną dla władców energię wewnątrz systemu, a nie przeciw niemu. Tą rolę pełnią właśnie owe programy interwencyjne. Dają pokrzywdzonym nadzieję na rozwiązanie ich problemów, bo niektórym rzeczywiście pomagają. Jednak z tych programów nie dowiemy się jaka jest skala tych zjawisk, ani ich rzeczywiste źródło. Sprawcami ludzkiej krzywdy są tam niskiego lub średniego szczebla urzędnicy państwowi, sędziowie i prokuratorzy, ale nie ich polityczni zwierzchnicy i kastowo-kolonialny system państwa, który jest rzeczywistym źródłem tych wszystkich nieszczęść. Tak więc owe programy zaleczają nieliczne widoczne skutki choroby toczącej nasze państwo, ale samej zarazie pozwalają się pięknie rozwijać, co z kolei owocuje setkami i tysiącami nowych ludzkich tragedii.
3) Utrwalanie niewolniczej mentalności. W tych programach, poszkodowani ustawiani są jako petenci władzy. Ich przypadki recenzują politycy i celebryci, a więc przedstawiciele kasty uprzywilejowanej, którzy pochylają się nad ciężkim losem poddanych. Przedstawiciele naszych władców bywają ostentacyjnie wstrząśnięci (ale nie zmieszani) i oburzeni bezprawiem i bezdusznością urzędników, a nawet deklarują pomoc poszkodowanym. To czysty faryzeizm, bo to przecież ich środowiska polityczne od ponad dwudziestu lat współtworzą ten bandycki system. Ta formuła programów interwencyjnych w pełni konweniuje z całym przekazem mediów reżimowych, w który utrwala w świadomości telewidzów przekonanie o ich poddańczej podrzędności względem polityków, reżimowych dziennikarzy i celebrytów.
Celowo przemilczałem tytuły tych programów, bo z powyższych względów nie chcę ich reklamować. Zamiast tego chcę Was zachęcić do wszechstronnego wspierania organizacji i inicjatyw społecznych, które rzeczywiście walczą z państwowym bezprawiem, zwłaszcza, że w reżimowych mediach o nich nie usłyszycie.