Już nie rozmawia się o lustracji, tak jakby na nią było za późno. To nieprawda. Jest okazja – dla dobra Polski. Trzeba iść na całość. Zwłaszcza, otwierając Zbiór Zastrzeżony chroniący wysokie emerytury najbardziej szkodliwych funkcjonariuszy SB
Byłem wczoraj na spotkaniu autorskim z Księgarni Bolesława Prusa z red. Leszkiem Szymowskim, który popełnił kapitalną książkę (właśnie czytam) Agenci SB contra Jan Paweł II. Rozgorzała tam ciekawa dyskusja dotycząca lustracji i zasobów Zbioru Zastrzeżonego IPN.
Jej konkluzją była taka: w związku z tym, że każdy szef dowolnych służb specjalnych ma prawo bez podawania powodów umieścić w Zbiorze Zastrzeżonym dowolne nazwisko, a wszyscy agenci SB i WSW, którzy zostali pozytywnie zweryfikowani po 89 r. lub z któymi służby przedłużyły współpracę (a jak potrafił działać UOP przypomina Szafa Lesiaka) wszelka lustracja (oprócz Macierewiczowskiej) jaka miała miejsce do tej pory obejmowała tylko tych co się urwali bezpiece, tych którzy stali się nieprzydatni, tych którzy podpisali ale nigdy nie współpracowali, tych którzy nie zostali przejęci za nielojalność lub drobnica emerytów, którzy zakończyli służbę przed rozwiązaniem SB. Słowem: dotychczasowa lustracją była karą wierchuszki dla nielojalnych, mniej przydatnych lub skończonych oraz batem na tych co mogliby być nielojalni. Bowiem Ci najbardziej przydatni, najbardziej wpływowi, z nazwiskami, kontaktami i pieniędzmi zostali bezpiecznie ukryci w Zbiorze Zastrzeżonym IPN.
Zbiór Zastrzeżony powoduje, że po umieszczeniu w nim danego osobnika IPN nie ma prawa gdziekolwiek i kiedykolwiek nawet sugerować, że współpracował on z SB za czasów PRL, a całe archiwa IPN są czyszczone ze wszelkich śladów na temat tej osoby. Tym samym każdy TW lub były oficer SB znajdujący się w Zbiorze Zastrzeżonym (a Śp. Janusz Kurtyka wspominał o zatrważającej ilości takich osób) bez problemu uzyska od Instytutu Pamięci Narodowej zaświadczenie o niefigurowaniu w zasobach, a nawet status pokrzywdzonego, jeżeli przed podjęciem współpracy albo np. w przerwie między współpracami lub w jej trakcie, był jednocześnie inwigilowany (np. celem uwiarygodnienia informacji) albo ktoś inny pisał na niego donosy – co było częste bo agenci zazwyczaj nie wiedzieli o sobie.
Tym samym istnienie Zbioru Zastrzeżonego powoduje nie tylko problem w prowadzeniu badań historycznych – a z takim spotykał się np. Leszek Szymowski, który nie mógł zweryfikować relacji swoich informatorów – ale też prowadzi wprost do wprowadzania w błąd opinii publicznej i może mieć nawet poważne konsekwencje prawne oraz finansowe, np. w stosunku do osób, które są skazane na przegrane procesy z agentami, pomimo, iż sami znają rzecz z autopsji, a nawet mają swoje własne dowody. Co z tego, kiedy chroniony współcześnie agent ma kwit z IPN, że nie współpracował. Czasem dochodziło też do sytuacji kuriozalnych, były bowiem przypadki, że podlegający lustracji były SB-ek lub TW się przyznawał w swoim oświadczeniu lustracyjnym, poczym dostawał informację zwrotną np. od Sędziego Nizińskiego, że nie figuruje, a nawet jest pokrzywdzonym, więc niech dokona właściwej korekty oświadczenia bo inaczej będzie jakby kłamcą lustracyjnym. Skąd biedny agent mógł wiedzieć, że z jakichś przyczyn był zgłoszony przez byłego Szefa UOP do Zbioru Zastrzeżonego?
Co prawda można zrozumieć, że nie ujawniamy naszej obecnej agentury, ale po tylu latach naprawdę możnaby sobie spokojnie darować chronienie byłych SB-eków, zwłaszcza, że nie każdy chroniony musiał nawet być póżniejszym współpracownikiem służb III czy IV RP. Wystarczy, że miał wielkie wpływy polityczne i nazwisko, a juz był zgłaszany by można było go szantażować, trzymac na smyczy i nim grać. Tym bardziej to niebezpieczne, że o czym nie wie opinia publiczna i sądy, o tym mogą wiedzieć różne osoby, które kiedyś buszowały po archiwach MSW (np. Adam Michnik), które stają się panem życia tego VIPa, a na pewno wie Moskwa (wszak otrzymała mikrofilmy wszystkich zasobów), która z pewnością potrafi tą wiedzę odpowiednio wykorzystać.
Pewnie w tym własnie tkwi tajemnica, że dziwnym trafem żadna, nawet najodważniejsza propozycja lustracji – z otwarciem archiwów włącznie – nie dotyczyła zasobów Kancelarii Tajnej IPN w której mieści się Zbiór Zastrzeżony. Ale cóż, wszak układ okrągłostołowy wciąż działa i jego pacta wciąż sunt servanda.
Jest jednak okazja by wrócić do sprawy. PO rozpoczęło przecież dyskusję o konieczności ratowania niewydolnego systemu emerytalnego. Chciałbym zatem przypomnieć, że wielkim obciażeniem dla tego systemu są bardzo wysokie emerytury byłych SB-eków, których nie objęła ustawa deubekizacyjna, gdyż IPN nie mógł nawet pisnąć ZUSowi, iż ten lub owy tak naprawdę podlega ustawie.
Ten problem podnosił wspomniany Janusz Kurtyka w listopadzie 2009 r. Podkreśał wtedy, że przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej na etapie prac nad tzw. ustawą dezubekizacyjną wielokrotnie zwracali uwagę na problem nierozstrzygnięcia w tej ustawie kwestii dostępu do akt esbeków w zbiorze zastrzeżonym. Zdaniem prezesa, czynili to podczas spotkań w sejmowych podkomisjach 19 i 27 listopada 2008 r. oraz podczas plenarnego posiedzenia sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych dnia 2 grudnia 2008 r.
Kurtyka powołał się na słowa dyrektora biura prawnego IPN Krzysztofa Zająca, który podsumował wówczas: "Na marginesie chciałbym tylko przypomnieć to, o czym mówiliśmy podczas obrad podkomisji. Będziemy mieli problem praktyczny, jeżeli chodzi o art. 39 ustawy o IPN, czyli zbiór zastrzeżony. Ta wątpliwość pozostaje nadal aktualna".
Śp. Prezes IPN ujawnił wtedy, że 4 grudnia 2008 r. skierował oficjalne pismo do przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO Zbigniewa Chlebowskiego, w którym informował, iż "wydawanie przez IPN informacji o przebiegu służby w organach bezpieczeństwa państwa na podstawie akt osobowych funkcjonariuszy i dokumentów zgromadzonych w archiwum IPN narusza postanowienie art. 39 ustawy o IPN (zbiór zastrzeżony). Stwarza to poważne zagrożenie dla prawidłowego wypełniania obowiązków".
A zatem esbecy, których akta są w ściśle tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN, nigdy nie stracili przywilejów emerytalnych
Kurtyka komentował to tak: "Nie jesteśmy w stanie udzielić informacji zakładowi emerytalno-rentowemu odnośnie do funkcjonariuszy, których teczki zostały przekazane do zbioru zastrzeżonego, nie wolno nam bowiem udzielać takiej informacji. Można zatem powiedzieć, że ci, którzy znaleźli się w zbiorze zastrzeżonym, będą mieli szczęście i nie będą zweryfikowani w ramach tej ustawy" – oświadczył Kurtyka senatorom. "Z całą pewnością zwrócimy się – zwracamy się i będziemy się zwracali – do odpowiednich służb ochrony państwa, żeby jak najwięcej tych teczek personalnych, które są w zbiorze zastrzeżonym, było wyjmowanych z tego zbioru po to, żebyśmy mogli je zweryfikować" – zapowiedział.
I Kurtyka zaczął się zwracać po 1 stycznia 2010 r. Zarządził wtedy sporządzenie wielkiej ilości wniosków. A że do takich spraw podchodził metodycznie i był bardzo skuteczny w działaniu (za swojej kadencji zmniejszył zbiór zastrzeżony niemal dwukrotnie, gdyż za prezesury Leona Kieresa (lata 2000-2005) do tego zbioru trafiło wiele akt służb PRL, nie związanych z bezpieczeństwem RP) to mógł doprowadzić wiele z nich do końca. A być może mówimy tu o kilku lub kilkunastu tysiąca osób. Niestety zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010.
Pomóżmy więc funduszowi emerytalnemu i odciążmy go od bagażu najwyższych świadczeń emerytalnych, które pobierają byli esbecy.
Żądam otworzenia i ujawnienia Zbioru Zastrzeżonego IPN !!!
A być może wtedy po fali kompromitacji wielu społecznych szkodników i ujawnieniu quasi-mafijnych powiązań ilość nadużyć i afer tak spadnie, a polityka, media i gospodarka tak się przewietrzą, że naprawdę fundusze emerytalne sobie poradzą i nie trzeba będzie podwyższać wieku emerytalnego.
Rząd tak się o nas troszczy, to powinien się przychylić. Jeśli są tacy czyści i mają tak dobre intencje to nie powinni się niczego bać.
Panie Premierze Donaldzie Tusk weź to na klatę! Otwórz te archiwa!
Proszę w imieniu Narodu będącego w trudnej sytuacji finansowej.
Tomasz (ŁŁ) Parol
Ps. Wszystkich zachęcam do wspomagania 1% Stowarzyszenia Akademia Orła – (KRS) 0000219050, które w ramach walki o wykształenie historyczne młodzieży prowadzi akcję Kocham Polskę, obozy szkoleniowe dla młodzieży, organizuje konferencje i sympozja, animuje przygotowanie Strajku Szkolnego i walczy o wolne media (oraz wolność w Internecie). Stowarzyszenie Akademia Orła współfinansowało Marsz Niepodległości 11.11.11.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl