Bez kategorii
Like

Przestępstwo na poddaszu

18/01/2012
424 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Jakby było mało przygód Łukaszka w szkole, doszła Hiobowskim kolejna draka z najmłodszym członkiem ich rodziny w roli głównej. Otóż pewnego pięknego dnia Hiobowscy znaleźli w skrzynce grubą kopertę.

0


Jakby było mało przygód Łukaszka w szkole, doszła Hiobowskim kolejna draka z najmłodszym członkiem ich rodziny w roli głównej. Otóż pewnego pięknego dnia Hiobowscy znaleźli w skrzynce grubą kopertę.
– Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej? – odczytał nadawcę zdumiony tata Łukaszka i delikatnie rozdarł kopertę. W środku znajdowało się pismo. Tata Łukaszka przeczytał je na szybko, potem usiadł, przeczytał je jeszcze raz, wolniej i zaczął czytać trzeci raz. Nic z niego nie rozumiał.
– Łukasz! – zawołał wreszcie. – Chodź no tu i mi to wytłumacz!
– Robisz wreszcie to mi zadanie domowe? – Łukaszek zajrzał do pokoju. Najpierw tata Łukaszka pokrzyczał i wyzwał go od bezczelnego lenia, a potem zażądał wyjaśnień i pokazał mu pismo ze spółdzielni mieszkaniowej. Łukaszek niestety, nie mógł mu wiele pomóc, więc tata Łukaszka wziął pismo, ubrał się i ruszył jak w dym do siedziby spółdzielni.
Jak to często bywa z improwizacją – udało się i nawet kogoś zastał.
– Ale dlaczego uważa pan, że to bzdura? – spytał członek zarządu, kiedy tata Łukaszka, wyczerpany, przestał wreszcie krzyczeć.
– ósmy raz to panu tłumaczę – wycharczał tata Łukaszka i sięgnął po pismo. – Piszecie, że na osiedlu zanotowano przypadki rzucania kamieniami w samochody.
– Bo to prawda.
– To dlaczego oskarżacie mojego syna!?
– ósmy raz panu tłumaczę, że mamy dowody.
– Jakie?!
– Mówiłem przecież panu wcześniej, wszystko państwo dostali. Relacje świadków. Zdjęcia! To mało!
– No to dziewiąty raz panu tłumaczę… – tata Łukaszka trząsł się z wściekłości. – Relacje opisują jak ktoś rzucał kamieniami z okna poddasza! Na zdjęciach jest ktoś, kto rzuca, nie widać jego twarzy, ale widać, że rzuca z ona poddasza.
– No i co z tego?
– U nas w bloku nie ma poddasza!!! – eksplodował tata Łukaszka.
– Hm – stropił się członek zarządu. – Na pewno?
– Na pewno!!!
– Nawet takiego małego?
– Nie ma!!!
– A może na innych piętrach?
– Co pan…? Nie ma!
– A w piwnicy?
– Co pan, poddasze w piwnicy?!
– Wie pan jakie rzeczy mają ludzie w piwnicy? ho, ho!
– W naszym bloku, całym, nie ma poddasza!!!
– A w innym?
– W innym też nie!
– No, ale nie zaprzeczy pan, że syn mógł być w budynku, w którym jest poddasze, prawda?
Zapadła chwila ciszy.
– Proszę mi powiedzieć – zażądał ochryple tata Łukaszka. – Dlaczego skierowaliście to pismo akurat do nas?
– Po pierwsze, mieszkacie państwo na poddaszu…
Tata Łukaszka powiedział głośno jak jest zakręt po hiszpańsku.
– …po drugie wasz sąsiad z dwudziestego rozpoznał pana syna na zdjęciach.
– Przecież w naszym bloku nie ma dwudziestego piętra!
– E… No to był z innego. Sam pan widzi. To był pana syn i tyle. Musi pan zapłacić i już.
– Nic nie zapłacę. U nas nie ma poddasza, a poza tym na zdjęciach nie można rozpoznać mojego syna. Żądam, żebyście wycofali zarzut…
– Już za późno. Niczego nie będziemy zmieniać.
– Ale okoliczności, że poddasze i rozpoznanie…
– To są pięciorzędne szczegóły. Nie zmienią faktu, że to pana syna rzucał kamieniami z okna.
– Ale poddasze…
– Co pan ciągle z tym poddaszem i poddaszem! – zirytował się członek zarządu i wstał od stołu. – Od chwili kiedy tylko pan wszedł kieruje pan moje myśli na ciemne i ciasne pomieszczenie. To jest jakaś mania. Dość już tych poddaszy! A niech pan tylko spojrzy za okno, jaka piękna pogoda!
– O! – krzyknął tata Łukaszka. – Dostałem esemesa! Wie pan od kogo?
– Od kogo? – zainteresował się członek zarządu.
Tata Łukaszka wykonał nieokreślony gest.
– Od niego? – wystraszył się członek zarządu.
– Tak! – tata Łukaszka co prawda nie wiedział o kogo chodzi, ale śmiało parł dalej. – Zidentyfikowano tego na zdjęciach! To nie jest mój syn! Tak piszą w tym esemesie!
– Tak się pomylić – członek zarządu pochylił się nad zdjęciami. – A… Kto to jest?
– To ten mój niby sąsiad, co doniósł na mojego syna. Ten z dwudziestego piętra.
– U nas na osiedlu nie ma dwudziestego piętra – replikował członek zarządu.
– Ale sam pan wcześniej…
– Ależ skąd! Nigdy w życiu.
– Hm… To musi mieszkać w innym bloku.
– A w jakim?
– Rozpozna pan – rzekł mu tata Łukaszka. – Po poddaszu!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758