Wierszyk dla żonki.
10/01/2012
633 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Rzekła wczoraj moja żona:
„Słuchaj, jestem urażona!
Piszesz wiersze dla Sosenki,
napisz i dla mnie piosenki!”
Rzekła wczoraj moja żona:
„Słuchaj, jestem urażona!
Piszesz wiersze dla Sosenki,
Napisz i dla mnie piosenki!”
Siadam zatem, pióro chwytam:
„Tak o kwiatkach, płatkach?” – pytam.
Przytaknęła, więc wiersz tworzę:
„Bym przepłynął dla Cię morze,
Przeszedł boso bym pustynię,
Wspiął na górę się po linie,
Mógłbym pościć przez dni cztery…”
Rzekła: „Masz być w wierszu szczery!”
Ciągnę zatem, motyw zmieniam.
(Się na drobne nie rozmieniam!):
„Muzą moją, Tyś, ma żono!
Tyś kochanką wymarzoną…!”
Lecz mnie karci moja żona:
„Tykaj kwiatka, a nie łona!”
Znowu zmieniam motyw wiersza.
(Wszak korekta ta nie pierwsza!)
„Tyś jest Różą, gdym ja Książę!
Wokół Ciebie tylko krążę!
Chociaż innych róż tysiące,
Tyś jedyne dla mnie słońce!
Choć kapryśny z Ciebie kwiatek,
Nie pozwalasz tykać szmatek,
Ostrzysz kolce, robisz miny…
(Wszelkie zło jest z mojej winy!)
Chociaż robisz mi wymówki,
Za Agnieszkę z podstawówki,
Choć w zeznaniach wciąż się gubię,
Moja żonko, wciąż Cię lubię!”