Nie ma takiego męża stanu, nie ma polityka i nie ma generała, który byłby w stanie zatrzymać reakcję łańcuchową i nie ma kapłana, który dałby radę przebłagać Boga, aby ten zechciał się zlitować. /Wiktor Smol/
Zmiany w przyrodzie potwierdzają, że coś jest nie tak z tym naszym domem. Dowodzą, że gatunek, który zszedł z drzew w rejonie dzisiejszej Afryki i potrafi latać w kosmos rozregulował cały, dotąd wspaniale działający na niezwykłej zasadzie połączenia naczyń, system fauny i flory.
Te gwałtowne, nieodwracalne zmiany dowodzą, że człowiek (głównie dotyczy to tych o bielszym odcieniu skóry) jest zachłanny i dla powiększenia swoich dóbr jest gotów bezmyślnie rabować i niszczyć to, co zostawili nam w spadku przodkowie.
Czy każdy rozwój myśli technicznej i naukowej musi dokonywać się kosztem wyniszczania zasobów planety?
Z „półek sklepowych” matki Ziemi zniknęło wiele gatunków stworzeń, jeszcze więcej znajduje się pod ścisłą ochroną, co nie oznacza wcale, że uda się te formy zachować przy życiu.
W wodach mórz i oceanów tuńczyka nie ma już prawie wcale. Dramatycznie zmniejsza się liczebność płetwala błękitnego, finwala, delfina.
Z powierzchni ziemi gwałtownie znikają jelenie, gazele i koziorożce. Niewielka populacja słonia indyjskiego stale jest zagrożona, podobnie jak tysiące innych gatunków ssaków, gadów, płazów, ptaków i ryb oznaczonych przez naukowców symbolem CR – krytycznie zagrożone, EN – zagrożone, VU – narażone i NT – bliskie zagrożenia.
Smutne statystki populacji wymarłych (EX) i wymarłych na wolności – pojedyncze egzemplarze żyją w hodowlach lub ogrodach zoologicznych (EW) dowodzą jak bezwzględnym drapieżnikiem jest człowiek, jeden z gatunków, który w każdej chwili też może znaleźć się na liście zagrożonych, lub bliski wymarcia.
Naturalne zasoby gwałtownie się kurczą albo już zostały wyczerpane praktycznie do zera, jak choćby diamenty i złoto. Miejsca skąd je wydobywano straszą ogromem zniszczeń i groźbą katastrofy. Stateczność kuli została dramatycznie zachwiana. Ekosystemy nieodwracalnie zrujnowane. Na domiar złego w wielu miejscach globu nagromadzano taką ilość pierwiastków rozszczepialnych ulokowanych w rożnego rodzaju pociskach i głowicach, że strach myśleć co się stanie kiedy nagle zawiedzie i przestanie działać cała ta elektronika mająca za zadanie czuwać nad bezpieczeństwem wyrzutni i magazynów.
Ziemia wygląda niczym pływająca w kosmosie mina nastroszona czujkami, gotowa w każdej chwili eksplodować. Rozłożenie materiałów i usytuowanie elektrowni jądrowych gwarantuje nam jedno – rychłe wpisanie się na listę gatunków wymarłych, gdzie pojedyncze egzemplarze człowieka będą rywalizowały o przetrwanie obok innych form życia. Nastąpi era szczura.