– Ja tylko na chwilę… – w szparze drzwi widać było umięśnione oblicze pana od wuefu. Ojciec Eureksjusz uchylił szerzej drzwi i zaprosił swego gościa do wewnątrz.
– Ja tylko na chwilę… – w szparze drzwi widać było umięśnione oblicze pana od wuefu. Ojciec Eureksjusz uchylił szerzej drzwi i zaprosił swego gościa do wewnątrz.
– Ja… Mam taką wstydliwą sprawę…
– To do dermatologa, synu.
– Nie, nie! Nic z tych rzeczy! To jest taka sprawa, z którą nie powinno się właściwie przychodzić do księdza, ale słyszałem, że ojciec pomógł już niejednej osobie…
– A-cha!
– No właśnie, taka sprawa… Kryminalna…
– No, no – ojciec ożywił się i sięgnął po notes. – Poproszę o szczegóły. Kto zginął?
– Nikt!
– A więc trzeba zapobiec morderstwu. Trudna sprawa… – zafrasował się zakonnik.
– Ależ skąd! – wystraszył się pan od wuefu. – Wcale nie chodzi o morderstwo!
– A o co?
– O hazard!
– To poproszę o szczegóły.
Pan od wuefu powzdychał trochę, popatrzył w sufit i zaczął:
– Chodzi o zakłady sportowe. O wyniki meczy uczniów naszej szkoły, które są rozgrywane podczas lekcji wuefu. Ja się zakładam z jedną osobą… Nie o jakieś duże pieniądze, nie! Tak dla sportu! I ona ciągle wygrywa! To nie jest normalne. Ja już nawet pytałem pana od matematyki. I o powiedział, że jest fifty-fifty. Ale się wygra, albo przegra. A ta osoba zawsze wygrywa! Zawsze!! No, a ja przegrywam…
– Dużo przegrałeś? – spytał cicho ojciec Eureksjusz.
– Nie… Nie tak dużo…
– I co, chciałbyś te pieniądze odzyskać?
– Też… Ale przede wszystkim chciałbym wiedzieć: jak ona to robi?
– Ona…? A więc to kobieta? Musisz mi powiedzieć kto to jest, żebym mógł rozwikłać tą zagadkę.
– To młoda pani od polskiego…
– Ona??? – ojciec Eureksjusz był w ciężkim szoku. – Niemożliwe!
I obiecał panu od wuefu, że wyjaśni tajemnicę po czym ruszył do akcji. Stwierdził, że młoda pani od polskiego obstawiała tylko i wyłącznie mecze klasy szóstej a z jedną z klas piątych. Obstawiała różne wyniki, raz przegraną szóstej a, raz wygraną. Ale trafiała zawsze.
"Czyżby ustawiała wynik?" medytował ojciec Eureksjusz. Okazji do tego było sporo. Po pierwsze: lekcje polskiego, a po drugie: młoda pani od polskiego była wychowawczynią szóstej a. Ksiądz doszedł do wniosku, że najlepszą metodą ataku jest atak. I w związku z tym, po kolejnym meczu, poprosił młodą panią od polskiego o chwilę rozmowy.
– Wiem o wszystkim – oznajmił poufnie ojciec stosując jeden z najbardziej zmechaconych blefów w historii ludzkości. O dziwo, młoda pani od polskiego dała się złapać i zaczęła płakać. Po kwadransie szlochów wyznała, że ona wcale nie oszukiwała. Oszukiwała oczywiście męska część szóstej a, która bezczelnie ustawiała mecze ze słabszym od siebie przeciwnikiem w zamian za pieniądze na czipsy i batony. Dopóki środki starczały na zakupy, wygrywali. Gdy się kończyły, to przegrywali za kasę i znów mieli zasoby finansowe. Wystarczyło zatem obserwować sklepik na dużej przerwie i już było wiadomo kto wygra najbliższy mecz…
– A ja tylko korzystałam z obserwacji – łkała młoda pani od polskiego. – Żaden hazard! To z biedy! My, nauczyciele, tak mało zarabiamy…
– Ależ co też pani – zaoponował ojciec. – Przecież rząd dał niedawno podwyżkę nauczycielom!
– Tak, ale tylko tym, którzy potrafią zrobić sto pompek i mają ojca o imieniu rozpoczynającym się na literę "X"! – zirytowała się polonistka. – Co to za podwyżka pytam się?
– Proszę mnie tu nie zagadywać! – zgromił ją ojciec Eureksjusz. – Ja tu walczę z twoim grzechem, o twoją duszę! Nie grzesz więcej!
– Tak jest!
– A pieniądze…
– Tak?
– Pochodzą z grzechu. Musisz się ich pozbyć… – i ojciec odwrócił się po listę organizacji, które można by było dofinansować. Ale kiedy odwrócił się z powrotem, okazało się, że młoda pani od polskiego już sobie poszła.
Wieczorem pojechała do centrum handlowego i tam pozbyła się pieniędzy z zakładów. Kupiła bluzkę, buty i fikuśną bieliznę.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!