Nie dajmy złu własnej uwagi.
19/11/2011
457 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
Nie gadajmy o szatanach nadaremno. To zawsze mści się – najpierw na nas, następnie na naszych siostrach i braciach. Jeśli już chcemy czynić dobro i walczyć ze złem, oddajmy naszą uwagę dobru. Dobrym ludziom i sprawom.
Człowiek powstał z wody bardziej niz z gliny. Dosłownie i bez wielkich przenośni. Wierzymy w ewolucję, czy nie? Na ziemi wszystko, a na pewno życie biologiczne, rodzi się z wody i istnieć bez niej nie potrafi. Pewnie dopiero w niebie Bóg tka i stwarza Anioły z samego światła. Jakie będzie nasze ciało po Zmartwychwstaniu? Takie jak tu na ziemi, czy jednak inne w swych prymarnych właściwościach? Pozostawmy dylemat teologom. a sami, praktycznie, zawróćmy na ziemię.
Przez miliardy lat życie ziemskie pływało tylko w oceanie, zanim zdecydowało wypełznąć na ląd. A teraz pomyślmy o okresie od poczęcia do narodzin i wyobraźmy sobie wody płodowe w łonie matki, w których pływa, rośnie i jest karmione jej dziecko. Pomódlmy się przy tej okazji w pokorze serca o to, żeby rodzice otoczyli nasze dziecko bezinteresowną miłością. Matka i ojciec są jak naczynie dobra i zła dla dziecka.
Masuru Emoto, badacz wody, pisze, że jesteśmy przede wszystkim ulepieni z wody. Jak tu nie kombinować, nie da się temu zaprzeczyć, gdy nasz mózg w 85% składa się z wody, a nasze ciało w 75%. Podobno człowiek z prochu powstał i w proch się obróci, ale to dopiero wówczas, gdy odpłynie z niego woda naładowana życiem i jego wibracjami.
Bo woda jest życiem, a nie tylko symbolizuje życie. Woda jest nami a nie tylko została w nas wlana jak do pustego naczynia. Duch i ciało są jak jedno, lecz tym, co dopełnia związek są cudowne właściwości wody. O tym długo da się pisać. My tu pójdziemy na skróty i chwycimy się tylko jednej myśli. Ta myśl da się sformułować: nasza woda prosi na naszą miłość i szacunek., chce się z nami zaprzyjaźnić, by przepływać od poczęcia do śmierci w falowaniu dobra. Wówczas jest szczęśliwa i czysta – jak w naturze nie splugawionej pokusami węża, jak w strumieniu, który wolny płynie do oceanu.
Ani jedno słowo nie dotarło do przesady. Ani jedno – jak dotychczas – nie było fantastyką. To najprawdziwsza prawda. Nie wierzycie, bo słabej wiary jesteście.
Masuru Emoto w książce „Tajemnice wody“ pisze, że ma ona naturę istoty wolnej – dąży do swobody i wypełnia własną misję w opuszczaniu miejsc, gdzie ma być ograniczona. W takich miejscach się psuje – mniej więcej jak człowiek w więzieniu lub pod presją zła. Człowiek ma wolną wolę, ergo ma szansę być wolny, jeśli nie pozwoli siebie zniewolić. A woda? Woda nie ma wolnej woli, lecz paradoksalnie i bez wolnej woli poszukuje stanów wolności.
Zaryzykuję hipotezę, że Bóg celowo tak wymyślił nasz świat i stworzył człowieka, żeby wolną wolę umysłu, serca i duszy umieścić powyżej oceanu wolności, w którym człowiek jest zanurzony w 75%, a jego mózg w 85%. W pewnym sensie, człowiek jest naczyniem albo dzbanem noszącym w sobie fragment oceanu.
Nadejdzie jednak czas, gdy naczynie pęknie lub ucho w dzbanie urwie się, a to oznacza: człowiek nie poniesie dalej własnej wody życia. Przejmie ją ktoś inny. Jakaś chmura, jakaś rzeka, jakaś roślina a na pewno matka ziemia. Śmierć najwyraźniej nie przepuszcza przez bramę samej wody, ale przepuszcza jej ducha, zapisywane w jej bankach pamięci w trakcie naszej wędrówki po tym łez padole doświadczenia, nawyki, wybory, oprogramowania.
Ale to coś również pozostanie tu na ziemi. To coś połączy się z wodą strumieni, cieków podwodnych, jezior, mórz i oceanów. Co to będzie? Dobro, czy zło? Miłość, czy nienawiść? Prawda, czy kłamstwo? Zdrowie, czy choroba?
Woda ma doskonałą i pojemną pamięć. Woda jest pamięcią. Potrzebuje czasu, żeby oczyścić zło, którym ją zaprogramujemy.. Potrzebuje zanurzyć się bez pamięci w nieskalanej naturze, by w cyklach przemiany i boskich porządkach panta rei naładować się na powrót dobrem i krystalicznością.
Masuru Emoto przeprowadził setki i tysiące badań zanim uwierzył własnym oczom. Inni badacze potwierdzili podstawowe fakty o naturze wody. Woda kocha miłość. Rozkwita w najpiękniejsze kwiaty kryształów w pojemniku, na którym napiszemy słowo "Miłość". Czy woda potrafi czytać? Z całą pewnością. Bo gdy umieścimy ją w pojemniku z napisem "Szatan", staje się brudna a jej formy ulegają destrukcji. Czyta zapewne nie same słowa, lecz nasze myśli i emocje, ale to inna opowieść nie z tego świata.
To teraz pomyślmy wspólnie. Co dzieje się z człowiekiem, który walczy z szatanem, siłuje się z Lucyferem? Oto co ja sądzę: głupi jak cep sowiecki jest. Mamy tysiąc i o jedną więcej nocy dla duszy takiego człowieka w sztambuchu naszych proroctw. Jest stracony. Jeśli nie stracony, to biedny, wypluty jak woda zamknięta w sadzawce, ktora przestaje płynąć ku prawdziwemu światłu, ku Boskości, ku Bogu-Ojcu. Z tego wniosek, że nawet z szatanem walczyć trzeba z głową. Co to znaczy z głową? To znaczy z umysłem kierującym uwagę na Chrystusa, z sercem otwierającym się na Ducha Świętego i badającym, jak milość ma miłować, aby "dobrem zło zwyciezać". (ks Jerzy Popiełuszko).
Co to znaczy "dobrem zło zwycieżać"? W pierwszym i najważniejszym wymiarze duchowości znaczy to: kierować własną uwagę na miłość – dobre uczucia, myśli, słowa oraz uczynki. Wypełniać tym własnego ducha. Ostatecznie przywołajmy do siebie drabinę Jakubową i zacznijmy po niej wspinać się do nieba. Ostatecznie, Jakub walczył i mocował się przez całą długą noc z Aniołem. To jest mądrość.
Powiecie, że sam Chrystus był kuszony na pustyni przez szatana. Tak, był kuszony, lecz nie poświecił mu własnej uwagi. Uwagę poświęcał zawsze Bogu-Ojcu. Rozmawiał z Nim a nawet prosił Go o oddalenie kielicha goryczy. A szatanowi powiedział krotko: idź precz!
Woda ma taką naturę, która nie lubi tego, co piekielne. Woda nie lubi tego, co nienaturalne i wykoślawione w sprzeciwie przeciw Woli Stwórcy. Nie lubi szatana, a gdy ją zmuszamy do wibracji nienawiści, przemocy, wojny, gdy ją zatruwamy produktami własnej technologii wojny i wyzysku, wówczas przenosi chorobę i śmierć.
Wówczas bywa smutna, bo jako najbardziej spolegliwa "istota" Stwórcy, odnajduje radość we fraktalnych formach świętej geometrii. Myślicie, że koloryzuję, gdy przypisuję wodzie cechy i atrybuty świadomej istoty?. Jakby trochę, lecz tylko po to, aby podzielić się moim stosunkiem do wody zywej.
Przypomnijcie sobie stosowną przypowieść z Ewangelii o wodzie żywej dla żywota wiecznego. Macie ją w pamięci? To świetnie. W niej odnajdziemy kilka kluczy do Królestwa Niebieskiego, ale pośród nich i ten, na który teraz wskazuję. A na co teraz wskazuję? Na potrzebę naśladowania Chrystusa. Na praktykę miłości.
Czas na puentę dla nietypowych idei. Woda, tak nasza zwyczajna woda, pragnie naszej miłości. Odwdzięczy się nam tysiąckrotnie. Lecz biada nam, jeśli nie opamiętamy się i będziemy nadal programować ją naszymi plugawymi przypadłościami wolnej woli, gdy ta wybiera zło zamiast dobra, brzydotę zamiast piękna, kłamstwo zamiast prawdy i nie potrafi przeciwstawić się złu, niezaleznie, czy pochodzi ono od sztana, czy jest tylko produktem naszych fiksacji umysłowych.
Taka jest opowieść o wodzie – zupełnie niewiarygodna dla niewolników wierzących w polityczne utopie współczesnego świata. Ale sami wiecie, sami ocenicie, gdzie w waszym środowisku naturaralnym i społecznym nasiona prawdy karmią się wodą zywota wiecznego, a gdzie zaś zaczyna się jałowa ziemia bezpłodnego umierania.
Mnie pozostaje dopowiedzieć: woda – obok ognia, ziemi, powietrza, ziemi, eteru, przestrzeni i czasu – jest jednym z klasycznych żywiołów natury, które współkształtują wielowymiarowe ramy naszego przeznaczenia. Hologram, aby napełnić duchową głębię panoram histori i osób, połączonych świętymi więzami Ducha Świętego, potrzebuje jeszcze mądrych i odpowiedzialnych twórców. Od sztuki i kultury po naukę i technologię, od jednostek po solidarne wspólnoty, od modlitwy po pracę. W zasadzie nasza modlitwa jest pracą, zaś praca modlitwą. Gdy nie dajemy sobie wmówić niskiej samooceny i pogardy dla siebie rasom panów, zaczynamy się właściwie modlić. Dziś musimy siebie naprawić, czyli skończyć z ustrojami, które budują piramidy i hierarchie na ziemi. Początek i koniec, alfa i omega, źródło i ocean mieszczą się w naszej zbiorowej nieświadomosci. Pora budzić się z letargu. Nie ma panów poza Stwórcą Kosmosu, o czym uczy nas pokorna woda.
Modlić nam się trzeba o samoświadomość, o miłość, o pokój, o przemianę naszego ducha. Świat stanął na krawędzi zniszczenia. Nasza krucjata niech się więc zaczyna i niech zaczyna się od świętej modlitwy.
Krucjata Rózańcowa to przede wszystkim medytacja tajemnic, której paciorki przesuwają uwagę w stronę Miłości. Bóg jest Miłością a woda chce przepływać od człowieka do człowieka dla miłości i być najlepszym przyjacielem człowieka mądrego. Wówczas oczyszcza siebie i – a nas budzi z letargu.