Postanowiłem podzielić się z Wami przemyśleniami na temat zdarzeń drogowych, kontroli drogowych i statystyk.
Gdy spojrzymy na statystyki wykroczeń drogowych, to królują nadmierna prędkość, jazda pod wpływem oraz niesprawne pojazdy. Pewnie zastanawiacie się czasem – dlaczego tak mało jest wypadków spowodowanych trudnymi warunkami pogodowymi albo źle oznakowaną drogą, albo – co każdemu z kierowców wydaje się główną przyczyną każdego wypadku – fatalnym stanem jezdni.
Przyczyna tego jest jak zwykle prosta – uwielbienie do przepisów – przyjeżdża patrol do zdarzenia drogowego. Co robią najpierw? Sprawdzają prawa jazdy i dowody rejestracyjne – po co? Jeśli ktoś nie ma prawa jazdy – to sprawa jest prosta – przyczyną wypadku jest prowadzenie pojazdu przez osobę nie posiadającą odpowiednich uprawnień. Jeśli auto nie ma ważnego przeglądu – przyczyną wypadku jest niesprawny samochód. Papiery w porządku? Panowie kierowcy – dmuchamy. Jeśli alkomat wykaże ponad 0.2 promila – przyczyną wypadku było prowadzenie pojazdu w stanie wskazującym na spożycie. Trzeźwi? No to znaczy, że jechał z nadmierną prędkością. Skąd wiadomo, że z nadmierną? Bo gdyby jechał z prędkością dostosowaną do warunków jazdy – to by nie najechał.
To że nadmierna prędkość wynosiła 40 km/h a dopuszczalna była 50km/h nie ma znaczenia – bowiem w przepisach ruchu drogowego jest wyraźnie napisane, że należy poruszać się z prędkością dostosowaną do warunków jazdy.
Nie ma w tym nic złego, bo dzięki temu konflikty drogowe są rozstrzygane szybko i najczęściej prawidłowo.
Niestety – ktoś wymyślił, że należy zwiększyć bezpieczeństwo na drogach – czyli sprawić, żeby było mniej wypadków – a jakiś matoł oparł się o statystyki i wymyślił, że trzeba przeciwdziałać nadmiernej prędkości, walczyć z pijanymi kierowcami i pilnować, żeby auta były sprawne. Tylko, że żadne z tych działań nie mają kompletnie sensu. Nadmierna prędkość, to najczęściej 40km,pijany kierowca, to gość, który wypił 3 piwa i w Niemczech by nawet nie dostał mandatu, a auto sprawne to nie to co ma przegląd, bo można go kupić za 100 albo i 200 zł.
Jedynym lekarstwem na wypadki są drogi, drogi i jeszcze raz drogi. Które są – wygodne, szerokie i szybkie. A nie fotoradary, Inspekcja Transportu Drogowego czy policjanci z alkomatami na wylotach miasteczek. Ale kto by się tam przejmował zdrowym rozsądkiem – najważniejsza jest statystyka!
Jestem przede wszystkim wolnościowcem. Do przesady.