Określani w onecie na wyrost jako „politycy” uczestnicy ścieku bimbrownika z Biłgoraja żądają likwidacji IPN, bo przechowuje się tam dokumenty hańby ubeckich aktywistów, jak Roman Kotliński.
Kotliński uważa się za ofiarę. A, jak sam opowiada na konferencji prasowej, spotkał się tylko z panem milicjantem*, który poprosił go, by jedynie pokwitował (?!) fakt rozmowy, bo inaczej nie rozliczy delegacji. Za jakich durni uważa on Polaków? Dla podkreślenia swej
byłoksiężej
prawdomówności Kotliński bredzi, że „funkcjonariusz, który z nim rozmawiał, krótko po tym fakcie został przeniesiony na studia do Legionowa. – Jest to jeden z dowodów na to, że tych spotkań więcej nie było” – onet cytuje agenta TW Janusz. A skąd Kotliński o tym wie? z
RWE
czy Głosu Ameryki?! Jakiś ćwierćinteligent, obecny na tej samej konferencji, niejaki Andrzej Rozenek, powiedział: "Pan Roman Kotliński podpisał zobowiązanie do zachowania w tajemnicy faktu przeprowadzenia rozmowy – to standardowa rozmowa
każdy*
w tym czasie takie zobowiązania podpisał". Otóż nie każdy, panie Rozenek, tylko kanalie. Ja nie podpisywałem takich zobowiązań. I nie byłem wyjątkiem. Może nie było to regułą. Takich świń, kanalii, drani, kolaborantów jest wielu. To prawda. Ale nie każdy musi być w Sejmie.
* on na serio mówi o tym esbeku „pan milicjant”.
* jakkażdy ubek, rozumie się.
Konrad Wallenrod też podpisał lojalkę, „jak wszyscy”:
Post scriptum: obecność takiej szmaty, jakim jest TW Janusz w Sejmie, obraża godność Polaka.
Że nie o „podpisanie delegacji panu milicjantowi” chodziło, TW Janusz zdradza podczas tejże konferencji.
Cytat:
„Pytany, czy zgodnie z pismem, które wówczas podpisał, dotrzymał tajemnicy, mówił: "Nie pamiętam dokładnie, ale wiem, że mówiłem jednemu z przełożonych o tym". Dopytywany, czy ten duchowny żyje, odparł: "Żyje i to jest biskup Gębicki".”
To znaczy, TW Janusz wiedział o co chodziło w tej rozmowie z panem milicjantem i wiedział CO podpisał. Aczkolwiek wątpię, by pisnął komukolwiek o tym choć słówko.
Kotliński określił "to, co robi IPN i to, co zrobiła »Rzeczpospolita« – czyli grzebanie w tym Instytucie, wyciąganie trupów z szafy".
Nie, panie magistrze teologii: to wymóg higieny politycznej. IPN to historyczny zakład oczyszczania Polski z mętów, takich, jak pan.