Więc kiedy zniknęła moda na molestowanie w dzieciństwie, pojawiła się próżnia kulturowa, w której żydowska gazeta dla Polaków wystąpiła z inicjatywą, by kobiety chwaliły się przebytymi aborcjami. Jak to u żydokomuny, moda ta zaraz przybrała postać współzawodnictwa socjalistycznego, w którym przede wszystkim liczy się wielokrotne przekroczenie ustalonych norm – jak u Stachanowa. Poprzeczkę od samego początku podniosła pani Krystyna Janda, licytując dwiema utraconymi ciążami, ale debiutantek to nie konfunduje, zwłaszcza, że Nina Andrycz mogła pochwalić się dwiema aborcjami, ale cóż to znaczy w porównaniu z co najmniej dziesięcioma aborcjami Marylin Monroe? Nie wiem, czy do takiego rekordu potrafiłaby przynajmniej przybliżyć się pani Hanna Bakuła, najbardziej znana z tego, że „miłowała wiele”, ale, jak wiadomo, omnia principia parva sunt, co się wykłada, że wszystkie początki są skromne, toteż mikrocefalki – również z tytułami naukowymi – na łamach żydowskiej gazety dla Polaków zaczynają licytację od jednej aborcji. Jaki interes mają w tym Żydzi – to sprawa osobna. Pojawiły się fałszywe pogłoski, że finansowy grandziarz, co to niedawno kupił 11procent udziałów w spółce „Agora”, zainwestował też w wytwórnie rozmaitych kosmetycznych „balsamów”, podobnych do tych, które panna Żemojdzin produkowała z ludzkiego tłuszczu – z tą różnicą, że on nie z tłuszczu, to znaczy – z tłuszczu oczywiście też – ale również z innych tkanek tak zwanych „embrionów” – ale to przecież wcale nie musi być prawda, bo Żydzi mogą mieć też interes w depopulacji innych ras ludzkich, których liczebność powinna zostać zredukowana do takiego poziomu, by było komu pożyczać na procent – zgodnie przypisywanym Stwórcy Wszechświata zaleceniem skierowanym do Żydów w „Księdze Powtórzonego Prawa”, że „Będziesz pożyczał innym narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał. Będziesz panował nad innymi narodami, a one nad tobą nie zapanują”. Czyż nie dlatego żydowskie organizacje przemysłu holokaustu od nikogo nie chcą pożyczać, tylko domagają się realizacji tak zwanych „roszczeń” bez żadnego ekwiwalentu? Mniejsza zreszta z tym, bo przecież na licytacjach na aborcje się nie skończy, więc tylko patrzeć, jak środowiska żydowskie zainicjują wśród mikrocefali kolejną modę na przechwalanie się syfilisem. Pan red. Tomasz Piątek będzie układał rymy w rodzaju „chodźmy do Kazi (np. panny S.), chodźmy do Kazi, Kazia ma syfa, to nas zarazi”, albo dramatyczne jeremiady w postaci inwokacji do lubej: „tyś przyczyną moich łez, tyś mnie syfem zaraziła…” – wypełniając w ten sposób próżnię kulturową, jaka pojawia się w związku z ekspansją tak zwanej kultury żydowskiej.
Stanisław Michalkiewicz
Felieton • specjalnie dla www.michalkiewicz.pl • 27 października 2016
Jeden komentarz