Bez kategorii
Like

O złym wychowaniu polskich służb mundurowych.

27/09/2011
360 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

W dniu 24.09.2011r. w Bazylice Katedralnej pw. Wniebowzięcia NMP we Włocławku Pan. gen. Jerzy Wójcik otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Świętego Stanisława.
Gratuluję.

0


Zastanawiam się, kto odpowiada za formację sumień polskich służb mundurowych. Od 60 lat wychowywane są na szkodliwej antypolskiej propagandzie w duchu żydowskiej nienawisci do wszystkiego co katolickie.  Armia jak i władza bez morale jest słaba. Zasady moralne mają żródło w Bogu, nie w człowieku, dlatego każdy system kłamstwa wspierał się produkcją fałszywych idoli  tuszując ich oczywiste wady i słabości. Taka  niezręcznośc.  Kiedyś armia wychowywała, dziś psuje polską młodzież.

 

Przedwczoraj byłam w komisariacie Policji oddac portfel (z dokumentami) znaleziony w koszu na śmieci. Wizyta miała miejsce w "Białym Domku" przy ul. Lubicz. Przyjmującym był P. Jastrząb, stopnia nie pamiętam. Zyczyłam sobie, by odnalazł po adresie telefon poszkodowanej i zadzwonił, lub dał mi potwierdzenie odbioru dokumentów z ich spisem, ponieważ w portfelu znajdowały sie również karty kredytowe. Dowiedziałam sie, że prawo nie przewiduje takich procedur, bo nie jestem "stroną". Chciałam wiec zatrzymac dokumenty by je sama dostarczyc, ale to tez okazało sie niemożliwe. Oświadczyłam więc, że policja to mafijna i przestępcza instytucjia z którą naród ma jak najgorsze doświadczenia. [Moja siostra 2 razy odnalazła skradziony jej samochod na placu u pasera i powiadomiona Policja (komórka do kradzieży samochodów) 2 razy powiadomiła pasera by ukrył dowód przestępstwa ( aktorzy Teatru Słowackiego dyżurowali przy składzie aut  i spisali numery radiowozu z którego wysiadł fukcjonariusz i rozmawiał z pracownikiem, po czym auto wywieziono natychmiast.). Skargi nie przyniosły efektów, siostra machnęła ręką, miała inne sprawy.]] Bezkarnośc Policji i służb jest tu totalna. Policjant sugerował kilka razy, że go obrażam, ( szantaż zakładający nieznajomośc gównianego zresztą prawa), stosował wobec mnie metody służb, usłyszałam też od funkcjonariusza państwowego, że wszystkiemu winni "czarni" pedofile, nie płacący podatków. Powiedzialne to było z lubością, jakby chciał sobie ulżyc wobec kobiety, w obecności swoich młodych podwładnych. Za taki stan rzeczy odpowiedzialni są przełożeni i "szkoleniowcy". W sumie to ostatni raz byłam dobrowolnie w tym parszywym miejscu.

 

Stopnie oficerskie w polskich służbach mundurowych winny wiązac sie z zaliczonymi kursami niezafałszowanej historii TEJ cywilizacji, z elementami katechezy.

Wojsku i służbom polecam jako lekturę oboiwiązkową-książki Vittorio Messoriego.

"Czarna legenda 4
Odpowiedzialność za obraz kolonizacji Ameryki trzeba przypisać niejakiemu Bartolome de Las Casasowi na podstawie jednej z najbardziej znanych jego prac, której sam tytuł już jest programem:
Krótka relacja o wyniszczeniu Indian13. Jeśli w ten sposób Hiszpan, a do tego zakonnik dominikański, określa zdobywanie Nowego Świata, jakże tedy znaleźć przeciwne argumenty? Czy czasem wszystko nie zostało już definitywnie zamknięte i czy nie zapadł werdykt potępiający
hiszpańską kolonizację?
Nie, nie zostało całkowicie zamknięte. Co więcej, prawda i sprawiedliwość domagają się, aby nie akceptować bezkrytycznie zniewag, wypowiadanych przez Las Casasa. Zdaniem historyków
bliższych współczesności, nadszedł moment rozliczenia człowieka tak gwałtownego w swoich osądach.
Kim był Las Casas? Urodził się w Sewilli w roku 1474 jako syn bogatego Francisco Casausa, którego nazwisko jest pochodzenia żydowskiego. Bardziej dociekliwi, analizując kompleksowo
strukturę psychologiczną obsesyjnej, „wrzaskliwej” osobowości Bartolomea Casausa, późniejszego ojca Las Casasa, zawsze gotowego wskazywać palcem na „złych”, stwierdzali „stan paranoi halucynacyjnej” lub „egzaltacji mistycznej połączonej z utratą poczucia rzeczywistości”. Są to surowe opinie, z którymi jednak zgadzają się wybitni historycy, jak chociażby Ramón Menéndez Pidal.
Są to jednak badania hiszpańskie, które mogą być posądzane o stronniczość.
William S. Maltby, który nie jest Hiszpanem, lecz Amerykaninem pochodzenia anglosaskiego, profesor historii Ameryki Południowej na jednym z uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych,
opublikował w roku 1971 studium na temat „czarnej legendy”, dotyczące początków mitu o okrucieństwach „papistów” hiszpańskich. Maltby napisał między innymi, że „żaden szanujący się
historyk nie może poważnie traktować niesprawiedliwych i nierozsądnych denuncjacji Las Casasa” i dodaje: „W skrócie możemy powiedzieć, że zakonnik ten bardziej umiłował miłosierdzie niż
prawdę”.
Niektórzy, znając te oszczercze oskarżenia zniesławiające gigantyczną epopeję hiszpańską w Nowym Świecie, twierdzą, że ich źródła należy dopatrywać się (co było oczywiście nieświadome)
w żydowskim pochodzeniu autora. Byłby to zatem rodzaj odziedziczonego działania, przede wszystkim antyhiszpańskiego, a następnie także antykatolickiego, spowodowanego wydaleniem
Żydów z Półwyspu Iberyjskiego. Zbyt często pisze się historię, wychodząc z założenia, że jej bohaterowie zachowują się wyłącznie w sposób racjonalny i nie dopuszczając możliwości (właśnie w wieku psychoanalizy!) czarnego wpływu tego, co irracjonalne, ukrytych impulsów, kierujących nawet najbardziej znanymi bohaterami historii. Dlatego jest bardzo możliwe, że i Las Casas nie potrafił uchronić się od podświadomości, która była przyczyną obsesyjnych oszczerstw, rzucanych pod adresem swoich rodaków, a nawet braci zakonnych i stanowiła coś w rodzaju ukrywanej zemsty.
Jakkolwiek było, ojciec Bartoloméa, Francisco Casaus, towarzyszył Kolumbowi w drugiej podróży za ocean, gdzie – potwierdzając swoje semickie zdolności i przedsiębiorczość – utworzył wielką plantację, na której rozpoczął praktykę zniewalania Indian, która, jak to widzieliśmy, była charakterystyczna dla pierwszego okresu konkwisty i, przynajmniej oficjalnie, tylko dla tego okresu. Młody Bartolomé, po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Salamance, wyruszył do
nowych Indii, gdzie przejął bogatą spuściznę po ojcu i aż do trzydziestego lub trzydziestego piątego roku życia, a może i dłużej, stosował te same, brutalne metody, które później z taką gorliwością
będzie piętnował.


Dzięki swemu nawróceniu porzucił ten sposób postępowania i stał się nieprzejednanym
zwolennikiem Indian oraz obrońcą ich praw. Wskutek jego nalegań, władze ojczyzny-matki,
przychylając się do jego rad, zatwierdziły bezwzględne prawa ochrony tubylców, co później miało
przynieść odwrotny skutek: hiszpańscy właściciele, dysponując wielką ilością rąk do pracy,
przestali uważać za stosowne zatrudnianie ludności autochtonicznej, którą pewien autor określa
jako „nadmiernie protegowaną” i zaczęli interesować się propozycjami Holendrów, Anglików,
Portugalczyków i Francuzów, którzy oferowali tanich niewolników z Afryki, łapanych tam przez
muzułmańskich Arabów.
Chodzi o zakrojony na wielką skalę handel Murzynami (praktycznie pozostający w rękach
muzułmanów i protestantów), który tylko marginesowo dotknął ziemie pozostające pod
panowaniem hiszpańskim (Wyspy Karaibskie). Wystarczy odbyć podróż w te rejony, których
ludność w części centralnej i andyjskiej stanowią głównie Indianie, zaś między Chile i Argentyną –
wyłącznie Europejczycy, aby się przekonać, że w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych,
Brazylii czy francuskich lub angielskich Antyli, bardzo trudno spotkać tam Murzyna.
Trzeba też wspomnieć, że chociaż – w porównaniu z terytoriami będącymi pod innym
panowaniem – liczba Murzynów była znikoma, to jednak Hiszpanie czasem sprowadzali
Afrykańczyków, między innymi dlatego, że nie byli oni objęci protekcją, jaką Izabela Katolicka
zapewniła Indianom, później jeszcze bardziej wzmożoną. Murzyni mogli być wykorzystywani
(przynajmniej na początku, ponieważ później i oni zostali objęci ochroną prawną; rzecz, która nie
miała miejsca na terytoriach angielskich), podczas gdy takie samo postępowanie wobec Indian było
nielegalne (zarządy i trybunały wicekrólów hiszpańskich w tym względzie nikomu nie pobłażały).
W sumie chodzi o nieprzewidziany efekt perfidnej walki rozpoczętej przez Las Casasa, który, jeśli
nawet szlachetnie walczył o prawa Indian, nie uczynił tego samego wobec czarnych, nie
poświęcając im szczególnej uwagi, kiedy zaczęli napływać, porywani na afrykańskich wybrzeżach i
prowadzeni przez rynki Europy Północnej.
….

http://pda.comuf.com/pdf/Messori%20-%20Czarne%20karty%20Kosciola.pdf

0

circonstance

Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas

719 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758