W UE lepiej to już było!
03/09/2011
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Teraz kiedy sama unia trzeszczy w szwach, nadchodzi czas na dokończenie „polskiego projektu”, jakim jest zadanie praktycznej likwidacji narodu za pomocą środków niematerialnych, a w szczególności finansów i propagandy medialnej.
Przed kilku dniami telewizja wyemitowała program dotyczący stanu krajowego kolejnictwa. Według informacji w nim zamieszczonych, skandaliczny poziom usług PKP ma jeszcze ulec pogorszeniu poprzez likwidacje połączeń i wydłużenie planowanego czasu przejazdów. Opisowi tego stanu rzeczy towarzyszyło stwierdzenie, że nie należy spodziewać się zmian na lepsze bo: „lepiej to już było przed wojną”.
Trudno nie zgodzić się z taką oceną, dodając tylko że „lepiej to już było” nie tylko „przed wojną”, ale nawet w PRLu. Mało tego stwierdzenie to należałoby rozszerzyć na inne dziedziny życia III RP, materialne i niematerialne.
Pomimo to zastanowić może szczerość takiej wypowiedzi. Czyżby stanowiła ona zwiastun kolejnego etapu w „rozwoju” ideologicznym naszego społeczeństwa?
Analizując dotychczasowy okres III RP można go z grubsza podzielić na dwa etapy. Pierwszy to „okres przystosowania do norm unijnych”. W tym okresie zlikwidowano polską realną gospodarkę obiecując w świetlanej przyszłości nowe „innowacyjne” zajęcia dla bezrobotnej ludności. Obiecywano awans cywilizacyjny i wyrwanie zacofanego społeczeństwa z „ciemnogrodu”, Obiecywano mannę z nieba w postaci „dopłat unijnych” , obiecywano, obiecywano. Ogólnie okres ten można nazwać „czasem wielkich obietnic”.
Następny okres, już po włączeniu do unii, to „czas wielkiego kłamstwa”. Bezrobocie zlikwidowano przy pomocy masowej emigracji, ożywczą mannę z nieba zastąpiły gigantyczne reklamy „dopłat unijnych”, to znaczy zwrotu części składek zagarniętych uprzednio przez Brukselę. „Dopłaty” te z reguły dotyczyły jakichś śmiesznych projekcików, a wielkość funduszy unijnych zapewne pokrywała jedynie koszty tejże reklamy.
Tak wygląda stan rzeczy na dzisiaj, przynajmniej w wymiarze materialnym. W sferze duchowej udało się bowiem dotrzymać obietnic i wyrwać Polaków z „ciemnogrodu”. Rozmiary tego sukcesu mogą być mierzone skalą zidiocenia i demoralizacji społeczeństwa. A że nie jest ona małą, to i zadanie można uznać za wzorowo wykonane.
Teraz kiedy sama unia trzeszczy w szwach, a rozpad strefy euro przybliża się w zawrotnym tempie, nadchodzi czas na dokończenie „polskiego projektu”, jakim jest zadanie praktycznej likwidacji narodu za pomocą środków niematerialnych, a w szczególności finansów i propagandy medialnej. Projekt ten można zapewne uznać w unii za pilotażowy, a rezultaty jakie już w nim osiągnięto przerastają wszelkie oczekiwania. Władcy zdają sobie sprawę, że czas ich nagli i dlatego być może zdecydowali się na wprowadzenie III RP w trzeci okres zatytułowany umownie „lepiej to już było”.
Rządzący unią pogrobowcy bolszewizmu są ideowymi nihilistami. Stąd też łatwość z jaką okrzykują exemplum nędzę „dobrobytem”, renegactwo „europejskością”, czy wreszcie dbanie o dobro wspólne „oszołomstwem”. Zgodnie z zasadami nihilizmu nie istnieją żądne zdefiniowane pojęcia, a wszystko jest względne. Czemuż więc nie mielibyśmy, już bez ogródek, nazwać upadek „rozwojem inaczej” i jako priorytetowy cel unijny zacząć wdrażać go w III RP? Do tej pory zamaskowany on był kłamstwem propagandy dobrobytu. Ale zgodnie z doktryną nihilistyczną prawda i kłamstwo nie istnieją! Idźmy więc krok dalej. Społeczeństwo już do tego dojrzało!
Wracając od początkowego wątku, być może zgodnie z „nową” teorią „rozwoju”, obywatele III RP zabiorą się sami za rozbiórkę resztek kolejowej infrastruktury, by przyspieszyć ostateczny cel tego „rozwoju”, jakim jest przekształcenie naszego kraju w pustynię materialną i duchową. Mając w pamięci niedawną ostateczną likwidację przemysłu stoczniowego przez unię, powyższy scenariusz nie powinno się zakwalifikować jako przesadzony Jedyną różnicą byłoby tylko to, że na nowym etapie „światłe” społeczeństwo wzięłoby sprawy w swe ręce nie czekając na unijne inicjatywy w tym zakresie.
Czas pokaże czy uda się unii zakończyć ten „pilotaż”, zanim przestanie ona istnieć.