Nasz ulubiony minister Radosław alias Radek Sikorski rzekł był iż w Polsce jest wielu potencjalnych Breivików. Po czym to poznał?
Nasz ulubiony minister Radosław alias Radek Sikorski rzekł był iż w Polsce jest wielu potencjalnych Breivików. Po czym to poznał? Po tym, że wielu ludzi w „ścieku zwanym Internetem” opluwa rząd i prezydenta nazywając ich zdrajcami. Wielu ludzi także pisze tam teksty ksenofobiczne, takie jak „Żydzi do gazu”. Wielu wyraża się niepochlebnie o wszechświatowej lewicy uprawiając przy tym zgubną dla siebie i innych propagandę prawicową. Identycznie zachowywał się Breivik, w sprawie którego policja odnalazła liczne polskie tropy. Nie tylko organizacyjne ale także operacyjne czy jakoś podobnie, a może odwrotnie, nie pamiętam jak to się tam ministrowi wymsknęło. ABW bada tę sprawę. Bada i bada. Myślę więc, że trzeba tych biednym ludziom ułatwić zadanie. Oto pojawiła się w sieci informacja, że Andres Breivik zaopatrywał się w materiały wybuchowe w Polsce, a konkretnie we Wrocławiu. Poszedł ponoć do sklepu i kupił tam saletrę potasową, która wiadomo przecież do czego służy. Każdy z nas puszczał kiedyś bączki. I teraz najważniejsze; kto ostatnimi czasy dał najbardziej wyczerpujący wykład na temat produkcji materiałów wybuchowych z saletry pomieszanej z cukrem? Ja oczywiście – Coryllus. Breivik kupił sobie po prostu moją książkę „Dzieci peerelu”, odnalazł tam rozdział pod tytułem „Wybuchy” i wszystko stało się dlań jasne. Mógł spokojnie, korzystając z zawartych tam wskazówek zrobić niewielką bombę lub petardę. Stał się przez to niebezpieczny i wstąpił na ścieżkę zła. Mówię o tym otwarcie, bo niby dlaczego nie. Skoro dla ministra Radka „w Polsce jest wielu potencjalnych Breivików” ponieważ wielu jest tu internautów, którzy nie lubią prezydenta Bronka i premiera Donalda, to przecież mogło tak być. ABW powinna zbadać ten ślad. Hej, chłopaki!!! Książka nazywa się „Dzieci peerelu” jedyne trzydzieści zeta sztuka ! Można ją kupić na stronie www.coryllus.pl podobnie jak inne moje książki „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” i książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”. Tam dopiero jest co badać. Ileż tam tropów i inspiracji. Tyle, że Toyah nie pisze o wybuchach, a ja tak. Szczerze zachęcam. Może Breivik sam się wcześniej przyzna, że to nie masoni, templariusze i ruski wywiad, ale ja za tym wszystkim się kryję i moje książki. Na koniec chciałem ze szczerego serca podziękować panu ministrowi Radkowi za tę nieprawdopodobną inspirację, sam nigdy w życiu nie wpadł bym na taki koncept, nawet jeśli usłyszałbym o tej saletrze kupowanej we Wrocławiu. Nasz pan minister jest jednak niezawodny. Zawsze pomoże, o każdej porze, o mój Boże – że polecę ulubionym klasykiem wszystkich blogerów. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. I życzę powodzenia panom z ABW przy badaniu polskie tropów w tej sprawie, z pewnością doprowadzą ich one do jeszcze ciekawszych tropów, a te z kolei do tropów super ciekawych. Ja co prawda nie będę miał szansy by napisać o tym książkę, ale co tam, zainspiruję się czym innym. Jeszcze raz zapraszam na stronę www.coryllus.pl
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy