Kolejna pięta achillesowa Donalda
08/06/2011
413 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Dziś słów parę o czymś, co wielu w kontekście rządu Tuska zdziwiło, choć pozorne to tylko zdziwienie.
Jest swoistym paradoksem, że politycy, którzy sami grają w piłkę i lubią oglądać mecze- mówię o ferajnie Donalda Tuska- nagle znienawidzili kibiców i kompletnie nie potrafili dopilnować budowy stadionów na Euro 2012. Tusk był kiedyś kibolem Lechii Gdańsk, Grzegorz Schetyna jeździł na wyjazdy jako szalikowiec Odry Opole, większość kibiców piłkarskich w Polsce w 2005, 2007 roku popierała PO manifestowała poprzez skandowanie w czasie meczow pilkarskich haseł za Tuskiem a przeciw Kaczyńskiemu. Teraz ci sami kibice są zatrzymywani i dostają grzywny za okrzyki „antyrządowe”. Cóż, kibice, jak wielu innych wyborców PO przekonało się na własnej skórze na czym polega „polityka miłości”.
Jeszcze parę tygodni temu Tusk w efektownym kasku uśmiechał się do kamer TV na Stadionie Narodowym w Warszawie, a jego urzędnicy mówli, że wszystko jest „cacy”. Dziś ten sam Tusk z marsową miną daje opr tym samym urzędnikom. Propaganda sukcesu krótkie ma nóżki. Tenże Tusk woli nie pamiętać jak jego przyjaciel minister Drzewiecki ogłaszał w Pekinie w 2008 roku jak to Chińczycy pomogą nam budować drogi…
Najwyraźniej ten rząd nie ma farta ani do kibiców, ani do stadionów, ani do piłki nożnej. Zresztą do niczego nie ma dobrej ręki. Poza propagandą, oczywiście. Ale samą propagandą nawet mistrzostw w piłkarzyki się nie zrobi, a co dopiero Euro 2012.