Bez kategorii
Like

Ryszard Czarnecki jest jak Hitler?

07/06/2011
415 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Portal NE powinien z całą siła zaangażować się w promocję książek Ryszarda Czarneckiego, ponieważ, jest to kolejna z dziedzin, w których pan poseł osiąga stan bliski doskonałości.

0


 Ponieważ na swoje nieszczęście poznałem wszystkich administratorów NE, smutkiem napawają mnie próby zgadywania, kto jest autorem rysunku zamieszczonego wczoraj nad moim tekstem. Rysunku wymierzonego wprost w posła Czarneckiego dodajmy od razu. Obrazek przedstawiał – w charakterystyczny nieudolny sposób imitujący stylizację prostych, satyrycznych rysunków z gazet – dwóch facetów. Jeden stoi za stołem, na którym leżą jego książki, a drugi odbiera odeń książkę podpisaną. Ten drugi mówi, że książki są fajne czy coś podobnego, ale nie tak do końca, bo pisał je także Hitler.

 

Biorąc pod uwagę fakt, że poseł Czarnecki z wielkim zaangażowaniem i pieczołowitością przygotował swoje publikacje do druku, biorąc pod uwagę fakt, że promocja i umieszczenie książek w księgarniach i klubach to koszty, a ja zakładam, że Czarnecki jednak nie zna Czarzastego i nie chodzi z nim na wódkę, pomieszczenie w NE sugestii, tuż po promocji książek posła w Traffic Club, że przypomina on Hitlera jest po prostu chamskie.

 

Portal NE powinien z całą siła zaangażować się w promocję książek Ryszarda Czarneckiego, ponieważ, jest to kolejna z dziedzin, w których pan poseł osiąga stan bliski doskonałości. Jak na razie jednak nie widać by administracja potrafiła coś z tego zrozumieć. Zgodnie z zapowiedziami naczelnego, NE jest platformą społeczności blogerów. Wszędzie tylko blogerzy i blogerzy. Teksty, blogerów, opinie, blogerów, żale i dąsy blogerów, uwagi blogerów i ich pretensje. To nie może tak być kochani, taki egotyzm kastowy, takie ukierunkowanie się tylko na swoje potrzeby jest niezdrowe i brzydko wygląda. Politycy, tacy jak pan Ryszard chcieliby także mieć swoje miejsce w NE. I my blogerzy powinniśmy im to miejsce dać.

 

Na administrację nie ma jak widać co liczyć. Oni wolą wymyślać Czarneckiemu od Hitlerów, dzień po udanej – tak sądzę, bo nie byłem – promocji jego znakomitej książki, pod jakże frapującym i wiele mówiącym tytułem „W skórze reportera”. Ich to nic nie obchodzi. Administracja myśli tylko o blogerach, tylko o tym, by jeden czy drugi nieudacznik – powiedzmy to sobie wprost – znalazł się na SG i mógł tam prezentować swoje żałosne przemyślenia. Dlatego uważam, że powinniśmy nieco naszą administrację przytemperować. Powinniśmy powiedzieć wprost – więcej Ryszarda Czarneckiego i jego książek. Więcej Artura Zawiszy i jego myśli. Więcej Romualda Szeremietiewa i jego planów na przyszłość. A tak w ogóle to gdzie jest Jan Parys?

 

To nie może być drodzy tak, że cały ekran jest podporządkowany tylko wewnętrznym blogerskim hierarchiom. Ludziom się, za przeproszeniem, we łbach może od tego poprzewracać. Mogą na przykład dojść do wniosku, że uda im się napisać kiedyś książkę tak świetną jak ta, którą napisał Ryszard Czarnecki, a przecież każdy kto zna lub choćby tylko czytał książki, albo nawet same notki pana posła wie, że to jest po prostu niemożliwe.

 

Jasno trzeba kochani powiedzieć i uświadomić to sobie raz na zawsze; na Nowym Ekranie blogerzy ido swojo szoso, a posłowie i senatorowie swojo. I szosy te, drodzy, punktów stycznych nie majo i mieć nie mogo.

 

Powyższy zabieg stylistyczny zastosowałem celowo, żeby choć trochę nawiązać do stylu i klasy tego wczoraj pomieszczonego rysunku zrównującego posła Czarneckiego z Hitlerem, a jego książkę „ W skórze reportera” z „Mein Kampf” . Mam nadzieję, że zostało to przez autora zrozumiane właściwie, mam też nadzieję, że fraza ta ubawiła go tak samo jak mnie wczoraj ten rysunek. Bo przyznać trzeba, że kiedy już mi pierwszy niesmak przeszedł, uznałem, że może nawet śmieszny jest ten obrazek. Pomyślałem, też, że może administracja wie o pośle Czarneckim coś czego ja nie wiem i ma powody, by z niego szydzić. W końcu przeprowadzali tam z nim wywiad, widzieli go z bliska, mogli obserwować jego zachowania i reakcje na kłopotliwe pytania. Może on ma coś takiego w sobie, że ten obrazek rzeczywiście jest w naszej blogerskiej platformie jak najbardziej na miejscu. Trudno mi oceniać, bo ja pana Czarneckiego nie znam.

 

Uważam jednak, że musi być to człowiek niezwykły ze wszech miar. Po czym to poznałem? Otóż po tym co wczoraj wieczorem napisał bloger Kejow, który przeprowadził wywiad – kolejny już – z Ryszardem Czarneckim. Pytania zadawane były w języku angielskim, a poseł Czarnecki w tym samym języku odpowiadał. Dlaczego nie po polsku, spyta ktoś? Bloger Kejow wyjaśnia to na samym początku. Dlatego, że wielu nie rozumiejących polskiego blogerów z platformy Word Press prosiło, by wywiad panem posłem przeprowadzono po angielsku.

 

Proszę Państwa, ja nie znam dowodów większego uznania, potwierdzenia wielkości bardziej dobitnego, niż spontaniczna reakcja blogerów z platformy Word Press. Oto, obcy ludzie dowiadują się, że poseł Czarnecki napisał książkę, nową, dobrą, dynamiczną, ekscytującą książkę pod tytułem „W skórze reportera” i ludzi ci, piszą do Kejowa z prośbą by natychmiast zrobił wywiad z autorem. Czy to nie jest wspaniałe?! Czy to nie świadczy o tym, że polski reportaż znów zyskuje na świecie? Że niedługo nadejdą czasy dla polskich książek tak wspaniałe jak to było wtedy kiedy żył Ryszard Kapuściński, nasz cesarz reportażu?

 

Nie wiem, jeszcze na jaki przydomek zasłuży sobie pan poseł, ale sugerowałbym, żeby może ze względu na jego dawniejszą przynależność partyjną nazywać go „papieżem reportażu?” Cesarz reportażu i papież reportażu. I to wszystko pojawia się w Polsce, w czasie niewielu przecież lat! To nie są żarty. To znaczy, że każdy polski autor ma szansę być choć trochę podobny jeśli nie do Kapuścińskiego to do Ryszarda Czarneckiego. Każdy, nawet tak słaby warsztatowo jak ja. Bo ja też przecież piszę książki, każdy to wie, kto zagląda na ten blog. Wciskam je ludziom potem jak ta stara kobieta co sprzedawała pomarańcze na obrazie Gierymskiego. Nie mogę równać się z panem posłem Czarneckim, ale będę próbował. Trening czyni mistrza, jak to mówią. Jeśli już ktoś wysłucha, z należnym oczywiście szacunkiem skupieniem, wywiadu jaki Kejow przeprowadził z Ryszardem Czarneckim może zajrzeć na moją stronę www.coryllus.pl i sam ocenić jak daleko mi jeszcze do pana posła i jego mistrzowskiej frazy.

 

Do Łażącego Łazarza zaś apeluję; skończcie wreszcie z tym promowaniem blogerów. Ja wiem, że obiecaliście, że miało być tak jak nigdzie, tylko dla ludzi z przysłowiowej ulicy, ale ja i wielu mi podobnych już mamy tego dosyć. Politycy powinni mieć swoje poczesne, ważne i – co najważniejsze – stałe miejsce na NE. Oni są także autorami. Dziś są autorami tekstów na NE, a kiedy wygrają wybory, mogą stać się – że się tak poetycznie wyrażę – autorami naszych marzeń. Najbardziej liczę tutaj oczywiście na Ryszarda Czarneckiego. I pozdrawiam go serdecznie. I niech się Pan szanowny Panie Pośle nie przejmuje wcale tym Hitlerem, zawistnicy, widząc czyjś niekwestionowany sukces, nie mogą się czasem powstrzymać od ataków.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758