Byłem na spotkaniu z Jackiem Kurskim
14/05/2011
378 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Przez absolutny przypadek usłyszałem, że w piątek 13 będzie Kurski w moim mieście.
Żadnych ogłoszeń, reklam, informacji, że dnia 13.05.br. w Klubie Gazety Polskiej po Mszy Św. o 18.30 będzie spotkanie z europosłem PiS Jackiem Kurskim. Przepraszam, były na tablicach przy kościele ogłoszenia umieszczone obok nekrologów. Przez absolutny przypadek usłyszałem, że w piątek 13 będzie Kurski w moim mieście. Dzięki znajomym ustaliłem, gdzie i o której godzinie. Początkowo sądziłem, że spokojnie szczegóły znajdę na stronie miasta, czy lokalnych gazet. Nic, zero. Po co PiS ma nagłaśniać takie spotkanie, skoro wiadomo, że będzie dużo ludzi. Czyżby?
Po Mszy Św. ok. godz. 19 w Sali katechetycznej zebrało się ok. 100 osób. Ciasno, niewygodnie. Ale trudno. Będzie Jacek Kurski. Już się śliniłem, że jako przedstawiciel NE będę mógł zadać choć jedno pytanie. Ksiądz zagaił i od razu przekazał informację, że Jacek Kurski spóźni się ok. godzinę. W tym czasie można będzie obejrzeć film wydany razem z „Gazetą Polską” o żałobie w Polsce po tragedii smoleńskiej. Jednocześnie ksiądz zasugerował, że jeśli ktoś już ten film widział, to może sobie pójść na spacer. Film został puszczony, a ja zostałem. O godz. 19.40 od moderatora spotkania, który usiadł blisko mnie (tak na szczęście dla mnie siedział jego znajomy), dowiedziałem się, że jest teraz J. Kurski tu i tu. Wyliczyłem, że potrwa to jeszcze dobrą godzinę, więc może dojedzie do 20.30. W tym momencie podjąłem decyzję zgodną z sugestią księdza – wyszedłem, ale nie na spacer, tylko do domu. Zrobiło tak kilka osób, niewybrednie to komentując. Większość została, ale nie wiem czy wytrwała do przyjazdu europosła.
Byłem zatem na spotkaniu z Jackiem Kurskim? Nie udało mi się. Nie cierpię się spóźniać i tego samego wymagam od innych. Tym razem europoseł PiS zachował się jak ktoś, kto ma w dupie ludzi, którzy przyszli na spotkanie z nim. I nie obchodzi mnie to, że jechał z Radomia czy z Sandomierza. To dla mnie i osób które wyszły nie ma znaczenia. Spotkanie, jak się dowiedziałem, było umówione 3 miesiące temu, więc do cholery albo się ludzi, tu elektorat, szanuje albo nie. Aż takim fanem Jacka Kurskiego czy kogokolwiek z PiS nie jestem, by czekać jak palant min. 1,5 godziny. Jeżeli tak właśnie – zero organizacji, reklamy, przygotowania i szacunku dla wyborców – mają wyglądać wyjazdy posłów PiS w teren jako jeden z elementów kampanii wyborczej, to gratuluję.