Sojusz liberalizmu i chrześcijaństwa jest niemożliwy.
Od lat na ideowej scenie obserwować możemy wyścig pomiędzy dwoma światopoglądami: liberalnym i chrześcijańskim, gdzie nagrodą dla zwycięzcy – jak sądzą obie konkurujące ze sobą strony – jest, skromnie rzecz nazywając – "rząd dusz". …Jak przekonać kogoś, kto uważając siebie za liberała, a więc kogoś o swobodnym podejściu do sprawdzonych prawideł myślenia, nie widzi problemu w łączeniu wartości chrześcijańskich z liberalnymi. Nie dość na tym. Chciałby nawet, swój synkretyzmem podszyty optymizm, propagować jako najbardziej chrześcijański i biblijnie uzasadniony!
Gdzie tkwi błąd w tego typu myśleniu? Najprościej byłoby powiedzieć, że leży on w niewystarczającym rozumieniu istoty zarówno chrześcijaństwa jak i liberalizmu. Ale na takim stwierdzeniu trudno poprzestać, dlatego zapytajmy dalej: Jakie są zasadnicze różnice pomiędzy liberalizmem a chrześcijaństwem, skoro dla jednych koherencja obu światopoglądów jest możliwa, a dla innych nie?
Może zrezygnujemy tu z definiowania samego liberalizmu (określeń tych znaleźć można bez liku w różnych encyklopediach i słownikach) i przejdziemy raczej od uporządkowania pojęć, które jak satelity krążą wokół niego, czyli: wolność, równość, demokracja, relatywizm.
W przekonaniu wielu liberałów wolność jest wartością, z której można wyprowadzić inne wartości – prawdę, dobro, szacunek dla odmienności itd. Konsekwentnie też przyznają, że dla liberałów wolność jest wartością absolutną. A choć tego wprost nie mówią, to należy tu dopowiedzieć, że każda absolutyzacja jakiejś wartości stawia ją na pozycji celu a nie środka do celu. W nauce Kościoła osadzonej na Biblii wolność bynajmniej nie jest wartością absolutną.Na miano takiej zasługuje jedynie osoba – ze szczególnym podkreśleniem osoby Boga. On jest wartością absolutną, a co za tym idzie – ostateczną. Oczywiście, taki jest także człowiek, który nosi w sobie obraz i podobieństwo Boże, przez co w jego twarzy możemy dostrzec twarz Stwórcy i Zbawiciela. Jest zatem człowiek wartością samą w sobie, którego dobro pojmować musimy nie inaczej, jak tylko włączając weń Boży plan rozciągający się od doczesności aż po eschatologiczną przyszłość. Jaką pozycję zajmuje w tym wszystkim wolność?Słusznie poszukiwania źródła ludzkiej wolności wytryskającej ze zdrojów wolności Boga, jak to czynią zwolennicy liberalizmu, ma jednak – w moim przekonaniu – pewne słabości. Po pierwsze, wolność nie jest jedynym przymiotem Boga. Choć zapewne w Nim ma ona charakter absolutny, to jednak nie większy niż absolutna dobroć, absolutna mądrość, absolutne piękno, absolutna wszechmoc itd. A skoro tak jest, to – po drugie – również i nie powinna ona być jedynym, czy choćby nawet najważniejszym przymiotem człowieka. Wolność jest jedynie sposobem działania, wartością pośredniczącą w osiąganiu innych wartości – z Wartoś-cią Absolutną włącznie. Wolność ma umożliwić człowiekowi jego pełny rozwój zarówno na poziomie doczesności, jak i nadprzyrodzonoś-ci – aż po osiągnięcie świętości. To raczej dobro człowieka skłoniło Boga do tego, by obdarzyć go wolnością, a nie odwrotnie. Wolność nie jest zatem – w nauczaniu Kościoła – wartością samą w sobie.Inaczej jednak pojmują to liberałowie.(…)
http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/012003/03.html
Iza Rostworowska. Crux sancta sit mihi lux / Non draco sit mihi dux Vade retro satana / Numquam suade mihi vana Sunt mala quae libas / Ipse venena bibas