Rząd prezesa Tuska daje ciała: czy to kwestia badania katastrofy smoleńskiej, czy ludobójstwo katyńskie*, czy polska mniejszość w Niemczech, czy polskie szkoły na Wileńszczyźnie – Platforma oddaje wszystko walkowerem.
Typowa dla mentalnościkolonialnej jest odzywka Platformy, że po co zabiegać o status mniejszości dla Polaków w Niemczech, skoro Niemcy tego i tak nie uznają. Rząd Tuska zapomina, że musiałyby uznać, gdyby je zaskarżyć i wykazać – a od tego jest
Trybunał Praw Człowieka
w Strasburgu*, że kanclerz Hitler bezprawnie w dniu 27 lutego 1940 roku pozbawił Polaków praw mniejszości, likwidując ZPN (Związek Polaków w Niemczech) formalnie i fizycznie. Prezes Tusk za bardzo przejął się chyba medalem Karola Wielkiego i
dmucha na zimne
zamiast wykorzystać jakoby wyśmienite stosunki w Berlinie z pożytkiem dla Polski (po odsunięciu Kaczyńskiego miała to być podobno pestka). A może to pic? Zaskakuje, że rząd prezesa Tuska tłumaczy się w tej sprawie zamiast rządu w Berlinie.
*Ludobójstwo katyńskie to szalony skrót myślowy: ludobójstwo rosyjskie na Polakach obejmuje cały okres Pożogi, to znaczy lata 1917 – 1956.
*Oczywiście, jak pertraktacje zawiodą, do tych jednak prezes Tusk się nie kwapi. Mało prawdopodobne, by Trybunał uznał za słuszną decyzję p. Hitlera. O tym wie Berlin, o tym wie Strasburg, o tym nie wie Tusk?
Post scriptum: informacja Faktów TVN na temat dokumentów z kancelarii premiera ze stycznia tego roku powinna przynieść interpelację poselską w tej sprawie, jak sądzę.
Co z tego, że CBOS wyliczył, że większość Polaków ma rząd prezesa Tuska w poważaniu? No co?