POLSKA
Like

„Laurka” GUS na pożegnanie rządów PO

15/12/2015
785 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
„Laurka” GUS na pożegnanie rządów PO

Może ktoś złośliwie powiedzieć, że publikowanie w grudniu danych statystycznych za 10 miesięcy kończącego się już roku to kompromitacja dla przyzwoitej firmy, ale przecież GUS od dawna już „przyzwoitą firmą” nie jest, natomiast jest zawsze na usługi swoich panów.
I chyba w ramach tych „usług” udostępnił w Internecie 10 numer biuletynu statystycznego obejmującego maksymalnie dane za 10 miesięcy 2015 roku, chociaż nie we wszystkich przypadkach.

0


Należy zacząć od wspomnianej „laurki” dla minionych rządów.
Otóż dowiadujemy się, że jest nam coraz lepiej, gdyż PKB w tym czasie wzrósł nam aż o 3,1 %, a średnia płaca wzrosła już do 4 tys. zł miesięcznie.
Jak to dobrze się stało, że te dane opublikowano, bowiem nie wiedzielibyśmy bez tego, że „tak nam dobrze” / niewdzięcznicy mogliby powiedzieć „że dobrze nam tak”/.
Ta informacja mająca wyraźnie na celu wskazanie nam –jakie dobrodziejstwa pozostawiła nam w spadku poprzednia władza, zawiera tylko jeden nie wspomniany przy tym element: – a mianowicie adnotacji, że dotyczy to 8,5 mln. zatrudnionych, a jeszcze 2 lata temu było ich 9,5 mln, a przedtem 11 mln. i więcej.
Owe „4 tys.” przypominają mi nie tylko, że są tacy, którzy uważają, że praca za 6 tys. to dla idioty lub złodzieja, ale i to, że większość Polaków uważa, że „średnia” 4 tys. jest triumfem statystyki nad rzeczywistością.
Trzeba tylko porozmawiać z tymi, którzy pracują za 2 tys. zł miesięcznie i mniej, a takich jest ładne parę milionów.
Jest też ciągle parę milionów, którzy nie mają żadnej pracy, niezależnie od ujmowanego statystycznie 10 % bezrobocia, mamy wyjątkowo niski wskaźnik aktywności ekonomicznej polskiego społeczeństwa na niezmiennym poziomie 51 %, a i ten jest mało wiarygodny ze względu na wykazywanie nadmiernego zatrudnienia w rolnictwie, które w praktyce jest ukrytym bezrobociem.

Pozytywnie przedstawia się wskaźnik wzrostu PKB, ale jak to z PKB, które według opinii malkontentów może być wyliczone bardzo dowolnie, jak choćby na zasadzie owych „obrotów produktami rolnymi o zerowej stawce VAT”.
Jest jeszcze jedna uwaga do wykazanego PKB, które w przeliczeniu na mieszkańca sięga 40 tys. zł rocznie, czyli przeszło 3 tys. zł. miesięcznie.
Powstaje pytanie: – jak się to ma do wykazanego dochodu osobistego Polaka wynoszącego wg GUS 1.300 zł. miesięcznie. Korzystamy zatem osobiście z zaledwie jednej trzeciej dochodu narodowego wyliczonego w PKB. Coś się tu nie zgadza i raczej jestem skłonny wierzyć, że dotyczy to PKB niż dochodów osobistych.
Nie wybrzydzajmy jednak, ale przyjrzyjmy się realiom osiągniętym w minionych 10 miesiącach.

Zacznijmy od energetyki, która jest podstawą wszelkiej wytwórczości:
-węgla kamiennego wydobyliśmy 59,2 mln t – 97, 5% porównywalnego okresu ubiegłego roku,
-węgla brunatnego – 52,9 mln t – 99,5 % jw.
-gazu ziemnego -4,4 mln hm3 – 99,8 % „
-przerób ropy naftowej – 22,0 mln t, co daje wzrost o około 9 % w stosunku do ubr. ale co budzi zastrzeżenie ze względu na import ropy wynoszący 19,4 mln t, co oznaczałoby, że wydobycie własne i zużyte zapasy wyniosły ponad 2,5 mln t. Brzmi to niezbyt wiarygodnie.
Mimo wspomnianych ubytków produkcja energii elektrycznej wykazuje statystyczny wzrost o 3,5 % osiągając 135,3 mld. kWh.
Przy okazji można nadmienić, że poziom produkcji energii elektrycznej w Polsce jest stanowczo za niski w zestawieniu z bieżącymi potrzebami, a szczególnie wobec konieczności zwiększenia produkcji materialnej.

W dziedzinie przemysłu przetwórczego notujemy pozytywnie wzrost produkcji stali o 9 % – do 8,9 mln. t, co zresztą stanowi tylko połowę produkcji już osiąganej przez Polskę i co jest stanowczo za mało wobec kolosalnych potrzeb związanych z koniecznością nadrabiania braków cywilizacyjnych i rozwojem gospodarki.
W ciągu 10 miesięcy tego roku wyprodukowano 13,5 mln. t cementu tj. tyle samo, co w ubiegłym roku w tym samym czasie, uwagi jw.
W produkcji aluminium, niezbędnego w nowoczesnym przemyśle, spadliśmy już do poziomu 2 tys. ton, pięciokrotnie mniej niż w ubr. a powinniśmy produkować przynajmniej dwadzieścia razy więcej.
Jedynie miedź wykazuje niewielki wzrost o 1,4 % osiągając 487 tys. t.
Nasuwa się tylko niezmiennie uwaga, że nasz przemysł, podobnie jak ze srebra polskiego, korzysta z niej minimalnie / poniżej 10 % produkcji/, a uzyskanie jej dla własnych potrzeb natrafia na trudności.

Z produktów finalnych zwraca uwagę produkcja samochodów, która jest ciągle jeszcze motorem rozwojowym przemysłu przetwórczego. Niestety z szumnych zapowiedzi rozwoju przemysłu samochodowego w Polsce / bo nie „polskiego”/ jak na razie niewiele wychodzi. Wyprodukowaliśmy 115 tys. samochodów ciężarowych, czyli o prawie 5 % więcej niż w analogicznym czasie ubiegłego roku i 473 tys. samochodów osobowych, o pół procenta mniej niż w zeszłym roku, który był gorszy od lat poprzednich.
Pisałem o tym wielokrotnie, że przemysł samochodowy w Polsce jest koronnym przykładem klęski kultywowanej od ćwierćwiecza koncepcji rezygnacji z własnego przemysłu na rzecz lokowania obcych firm.
Polska z racji wielkości kraju, posiadanych warunków produkcyjnych i położenia w Europie powinna rozwijać własny przemysł samochodowy, zarówno dla ruchu ciężarowego jak i osobowego.
Oznacza to, że powinniśmy produkować przynajmniej dwukrotnie więcej samochodów i ciągników drogowych, a także samochodów osobowych wykorzystując szczególnie nasze położenie tranzytowe.
Mamy wprawdzie do odnotowania sukces w produkcji traktorów zwiększonej o ponad 40 %, tylko że ma on wymiar głównie humorystyczny ze względu na ilość 3,5 tys. sztuk przy potrzebie dla samej wymiany posiadanego parku – 60 tys. sztuk.
Jest to obraz żałosnego upadku tego przemysłu podobnie jak i przemysłu okrętowego, o którym GUS w biuletynie zapewne przez skromność nie wspomina.
Pewnym, nie wielkim zresztą pocieszeniem jest wzrost o 5,9 % produkcji rowerów, ale globalna ilość 900 tys. sztuk to dużo mniej niż to, co produkowaliśmy w przeszłości.

W elektronice, w której również służymy głównie gościną wobec obcych firm notujemy spadek aż o blisko 17 % w produkcji komputerów.

W pozostałych dziedzinach przemysłu wiercimy się głównie wokół zredukowanych wielkości produkcyjnych nie wykazując objawów chęci do wyjścia na szersze wody i chyba, dlatego GUS potraktował je bardzo zdawkowo.

W stosunku do rolnictwa omawiany biuletyn poświęcił aż dwie tabele, jedna o stanie hodowli nie budzącym zachwytu ze względu na stagnację lub redukcję, oraz o skupie płodów rolnych, z której możemy dowiedzieć się, że skup zboża zmniejszył się o 10,3%, a ziemniaków o 6,3%.
To tak jakby żniwa nie zakończyły się w Polsce przed paru miesiącami i nie wiemy ile czego zebraliśmy.
Pomijanie realnych informacji na rzecz wskaźników, które stanowią lwią większość publikacji, świadczy najwyraźniej o lekceważeniu odbiorcy i kontynuowaniu sztucznego zalewu cyframi.
Ostatecznie, jeżeli ktoś potrzebuje to wskaźniki może sam sobie wyliczyć byle miał informacje podstawowe, tych niestety brakuje, o czym zresztą piszę przy każdej okazji.

W budownictwie wzrosła sprzedaż o 1,6 %, ale niestety zmniejszono wartość wydatków na autostrady aż o prawie 15 %, co w naszych warunkach należy traktować, jako objaw klęski, gdyż nie możemy ruszyć z szarego końca stanu dróg w UE.
Jeszcze większą klęskę mamy do odnotowania w budownictwie mieszkaniowym, oddano bowiem do użytku w opisywanym okresie zaledwie 115 tys. mieszkań.
I nie ma znaczenia czy jest to więcej czy mniej niż poprzednio, skoro nie zmniejsza się nam deficyt mieszkań, a mam uzasadnione obawy, że stale nam rośnie, co też jest przyczyną ucieczki z Polski młodych ludzi.

Pewnym pozytywem jest osiągnięcie po raz pierwszy od niepamiętnych czasów dodatniego salda z obrotów zagranicznych /8,9 mld. zł/, ale z wnioskami ostatecznymi wstrzymałbym się jednak do czasów zanotowania wyników całorocznych, tym bardziej, że poziom obrotów zagranicznych jest jeszcze daleki od pożądanych i możliwych.

Z wynikami finansowymi pozwolę sobie wstrzymać się do końca roku, gdyż IV kwartał jest okresem intensywnych rozliczeń, mogę tylko zwrócić uwagę na fakt, że za trzy kwartały mamy do odnotowania „sukces” w postaci rekordowego deficytu budżetu państwa w wysokości 40 mld. zł.
Z wnioskami poczekajmy jednak do wyników za cały rok, co znając GUS prędko nie nastąpi, jak na razie możemy jedynie pokwitować spuściznę pozostawioną po wieloletnich rządach „zieloną wyspą”.

Na zakończenie muszę podać informację tragiczną w swoim wyrazie dla losów narodu, jest nią przewaga zgonów nad urodzeniami, co oznacza, że staliśmy się narodem wymierającym i to nawet nie uwzględniając stałej emigracji, o której GUS woli nie wspominać.

Wszystkie te uwagi stanowią jedynie uzupełnienie poprzednich moich publikacji na temat ogromu zadań, jakie stoją przed nami w rezultacie spadku nie tylko po ćwierćwieczu, ale także jeszcze po uprzednim półwieczu.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758