Bez kategorii
Like

1993 versus 2011

29/08/2011
520 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Różnice między tamtą polityką, a tą parapolityką.

0


 

Wielu obwieszcza strach Kaczyńskiego i PiS-u przed debatą. Nie, żeby to był brak merytoryki, brak pomysłów, czy brak umiejętności oratorskich. Po prostu Kaczyński nie potrafi przyzwyczaić się do nowoczesności.

To wcale nie jest zarzut, wręcz przeciwnie, bo umiejętność rozmowy na poziomie jak równy z równym,  z członkami opozycji, których inteligencja, poglądy, idee, wykraczały po za przyjęte przez komunę standardy wolnej myśli, jest czymś dziś rzadkim, lub niespotykanym. Te rozmowy, te tematy, te pełne myśli politycznej wypowiedzi są dziś spotykane tylko wśród niektórych byłych członków opozycji. Nowy narybek polityczny wysławia się dziś PR-em, chamstwem i kosmicznymi metaforami, które nie mają nic wspólnego z polityką. Nierzadko w obecnym czasie, polityka to tylko układ interesów, a nie próba stworzenia własnej idylli, wdrożenia w życie tych myśli, poglądów i idei, które krzątały się w głowach intelektualistów. Nowoczesna polityka przyniosła wiele mało istotnych w rzeczywistości, aspektów, bez których jednakże, człowiek w polityce nowoczesnej, by nie istniał.

Kaczyński dalej żyje w tamtym czasie, w czasie opozycji tworzenie demokracji i to również nie jest zarzut. Nie zawsze to co jest ogólnie przyjęte jest dobre dla społeczeństwa, nawet dla tej jego części, która głęboko w to wierzy. Na tym polega podstawowy błąd demokracji – nie zawsze większość ma rację. I w tym ciągłym umysłowym usytuowaniu się Kaczyńskiego w latach opozycji i tworzenia nowego państwa, które de facto opozycja tworzyła, należy doszukiwać się problemu debat i wmawianego strachu przed nimi prezesa PiS.

Podstawa tego impasu leży w samej formie debaty, która została stworzona nie jako rozmowa, tylko jako przepychanie się obietnicami i stwarzanie okazji, by kopnąć przeciwnika w piszczel. Obecny format debaty jest również przyziemny ze względu na tematy w nim poruszane. Teraz trzeba podać szybką odpowiedź na to jak zaprowadzić pokój na Świecie i zlikwidować ubóstwo, co jest mało twórcze i nie pozwala rozwinąć się uczestnikom debaty. Zazwyczaj wszystkie pytania zadawane przez redaktora prowadzącego debatę, są podobne, przy czym odpowiedź trzeba podać w trzy minuty. To nie jest rozmowa, to nie jest debata polityczna, tylko przepychanka słowna, gdzie wygrywa ten, który obrazi i zdezawuuje najbardziej i najgęściej, lub ten, który obieca gruszki na wierzbie.

Tymczasem spojrzeć wystarczy jak dyskutowano w 1993 roku, gdy Kaczyński w pamiętnej debacie pokonał Michnika, czym zapewnił Wałęsie zwycięstwo. Jak wtedy się kłócono o politykę, jak żartowano, na czym ogólnie polityka polegała. Do mnie najbardziej przemawia ten klimat, atmosfera rozmowy, wyglądała na spontaniczną, i taka była, nie była jednym z tych obecnych reżyserowanych przedstawień, gdzie przychodzi publiczność, są światła i migawki, dekoracje w stylu art-deco, gdzie przychodzi kilkudziesięciu redaktorów z różnych telewizji i czasopism, by zapewnić fasadową, sztuczną różnorodność, choć pluralizm ideologiczny wśród nich raczej nie występuje. W trakcie tamtej debaty, najbardziej weszło mi w pamięć, to jak znerwicowany Michnik raz za razem odpalał papierosa. Jeden prowadzący debatę, zadawał pytania i dawał odpytywanym nieokreślony czas, bez liczników, bez gongów etc., a i czasem sam włączał się do dyskusji. Czy teraz, podczas tych zapowiedzianych debat między PO, PSL, PJN, SLD, będzie panował taki klimat intelektualnego spotkania w czyimś domu? Gdzie teraz spotkamy Michnika palącego fajki na wizji?

Ale klimat to oczywiście nie wszystko. Debata z 1993 roku to odwzorowanie kultury politycznej, myśli politycznej i polityki w rzeczy samej, jaka panowała w tamtych czasach. Dyskutantom dawano nieokreślony czas na spójną wypowiedź, by móc powiedzieć o wszystkich aspektach gospodarki, polityki, infrastruktury, dekomunizacji, antykorupcji itp. Można było przedstawić wizję swojego państwa, do którego stworzenia politycznymi ścieżkami się dąży. Teraz mówi się tłiterowym slangiem, czego dowodem jest polityka zagraniczna Radka Sikorskiego. Teraz nie ma polityki, mamy za to do czynienie z pustymi hasłami popuszczanymi raz po raz na portalu społecznościowym.

Dlatego cenię Michnika bardziej, niż Tuska. Przeto kiedyś napisałem, że nie ma narodu Tuska, jest jedynie naród Michnika, w którym Tusk jest jednym z rozpoznawalnych pionków.* Tusk przeciwko Kaczyńskiemu w debacie takiej jaką mieliśmy w 1993 roku nie miałby najmniejszych szans. Obecna parapolityka, polityka sloganu i PR-u, która prowadzona jest przez ludzi feudalnej michnikowszczyzny, jest wynikiem bardzo złożonej myśli politycznej stagnacji twórcy nurtu. Wszystko to jest wynikiem wprowadzonego w gruncie rzeczy założenia Michnika o polityce na wzór Zachodu. Dlatego obecnie w debacie nie liczy się rozmowa, która wyczerpała by temat, tylko licytacje – „dwieście tysięcy mieszkań”, „trzysta tysięcy” itd. Wygrywa śliczny, zwięzło mówiący i dużo obiecujący.

Tu upatrywał bym się niechęci do debaty telewizyjnej z Tuskiem i rozmowy politycznej ministrów rządu PO w Centrum Programowym. Kaczyński nie zniży się do takiego poziomu, a PO nie jest w stanie tak wysoko skoczyć. Tą obustronną niechęć można w drwiący sposób obracać w strach, ale jest ona głęboko zakorzeniona. Kaczyńskiego brzydzi obecna para polityka, nie lubi bawić się w PR. On woli porozmawiać, sprzeczać się, tak jak robił to w 1993 roku, a w obecnych czasach, choćby podczas serii debat „Polska – Wielki Projekt” i na Salonie24live podczas rozmowy z Ziemkiewiczem, Sadurskim, Staniszkis, Janke i Rybitzkim. Jedyne czego może się bać to ta ogromna kulturowa, polityczna przepaść między 1993 rokiem, a obecnością, gdzie przeszłość wygrywa merytorycznie, choć cywilizacyjnie przepadła. Tusk natomiast jako maskotka, która utrzymywana jest tylko dzięki Ostachowiczowi, ledwo trzyma się na nogach, nie jest przyzwyczajony do dłuższej dywagacji. Jako część niskiego poziomu feudalnego michnikowszczyzny, jest również porównywalnie młodym narybkiem politycznym, wychowanym w duchu polityki bez polityki.

Najbardziej jednak boli ta różnica między debatami w tamtym czasie, a dysputami obecnymi. Poziom polityki upadł, teraz to zwykła przepychanka ludzi, którzy nie reprezentują żadnych wartości, poglądów, a kierują się prymitywną potrzebą zdobywania władzy i pieniędzy. Miło byłoby posłuchać, jak Kaczyński siedząc na kanapie dyskutuje znów z Michnikiem palącym papierosa za papierosem i żyć w tej słodkiej nieświadomości, kim tak naprawdę Michnik się okazał.    

*http://pod.lupa.salon24.pl/332690,narod-michnika-dla-freemana

0

TeaDrinker

Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa

57 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758